Liverpool FC dokonał rzeczy niemożliwej - odrobił stratę trzech bramek i awansował do fianłu Champions League, pokonując Barcelonę 4:0 (1:0) w rewanżowym meczu półfinałowym Ligi Mistrzów. Po dwie bramki dla gospodarzy zdobyli Divock Origi i zawodnik rezerwowy Georginio Wijnaldum.
W pierwszym spotkaniu Liverpool zdecydowanie zdominował Barcelonę na jej terenie, ale to nie wystarczyło do zdobycia choćby jednej bramki. Duma Katalonii strzeliła ich z kolei aż trzy i wydawało się, że odrobienie strat będzie praktycznie niemożliwe. Sytuacja dla Liverpoolu skompilowała się dodatkowo, kiedy okazało się, że w rewanżu z powodu kontuzji nie zagrają Roberto Firmino oraz Mohamed Salah, czyli dwie gwiazdy The Reds.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Piłkarze Liverpoolu nie zamierzali jednak się poddawać i od samego początku ruszyli do odrabiania strat. Już w siódmej minucie na strzał zdecydował się Jordan Henderson. Marc-Andre ter Stegen zdołał odbić piłkę, ale wprost pod nogi Divocka Origiego, który wyprowadził Liverpool na prowadzenie.
W czwartej minucie doliczonego czasu gry Alisson uratował Liverpool. Bardzo dobre podanie otrzymał Jordi Alba, który znalazł się w sytuacji sam na sam. Przegrał jednak pojedynek z bramkarzem gospodarzy. Ostatecznie do przerwy Liverpool prowadził 1:0.
Reklama
Sześć minut po wznowieniu gry dobrą szansę mieli gospodarze. Do dośrodkowania z rzutu rożnego doszedł Virgil van Dijk, ale ter Stegen złapał piłkę po jego strzale. W pięćdziesiątej czwartej minucie fatalny błąd na skrzydle popełnili gracze Barcy. Piłkę przejął Trent Alexander-Arnold i dośrodkował w pole karne. Tam świetnie znalazł się Wijnaldum, który pokonał ter Stegena.
Dwie minuty później Anfield znów oszalało. Xherdan Shaqiri wrzucił piłkę z lewego skrzydła idealnie na głowę Wijnalduma. Piłka po strzale rezerwowego Liverpoolu wpadła do siatki i w dwumeczu był już remis 3:3.
W sześćdziesiątej ósmej minucie kolejny raz próbował Messi. Argentyńczyk uderzył z ostrego kąta, ale dobrze zachował się Alisson, który odbił piłkę na rzut rożny. W siedemdziesiątej dziewiątej minucie Liverpool miał rzut rożny. Alexander-Arnold wykorzystał niezdecydowanie przeciwnika w obronie i dograł płasko do zupełnie niekrytego Origiego. Strzelec pierwszego gola strzelił bez przyjęcia pod poprzeczkę i The Reds objęli prowadzenie w dwumeczu. Liverpool był już bardzo blisko awansu, lecz każdy gol Barcy dawał awans do finału Dumie Katalonii.
W końcówce meczu Barcelona prowadziła ataki, a gospodarze starali się skutecznie bronić. Ostatecznie rezultat nie uległ zmianie do końca spotkania i cud na Anfield stał się faktem.