Prasowe spekulacje, czy na decyzję Benedykta XVI miały wpływ okrzyki i transparenty z napisem Santo subito!, nie mają większego sensu. Papież Benedykt jak mało kto zna życie, pracę, cierpienie i poświęcenie Jana Pawła II. Wszak przez ponad 20 lat z bliska uczestniczył w najważniejszych wydarzeniach minionego pontyfikatu, dzielił też z Janem Pawłem II codzienną troskę o Kościół. To zapewne pozwoliło mu z najgłębszym przekonaniem podjąć decyzje o rychłym rozpoczęciu procesu beatyfikacyjnego.
O tym, że jest to decyzja wyjątkowa, świadczy chociażby fakt, iż w normalnym trybie prawo kanoniczne pozwala rozpocząć starania o beatyfikację dopiero 5 lat po śmierci osoby, która ma zostać ogłoszona błogosławioną. Papież, który jest najwyższym prawodawcą w Kościele, udzielił dyspensy od tego przepisu. Jest to drugi taki przypadek w najnowszej historii Kościoła. Precedensem stała się decyzja Jana Pawła II o przyspieszeniu rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego Matki Teresy z Kalkuty.
Słowa Benedykta XVI, wypowiedziane 13 maja w Bazylice św. Jana na Lateranie w trakcie spotkania z duchowieństwem Rzymu, były oczekiwane przez miliony katolików na całym świecie, przekonanych, że życie Jana Pawła Wielkiego było życiem świętego. W zrozumieniu papieskiego listu nie przeszkodziło nawet to, że został odczytany po łacinie. Jak dowcipnie zauważył Benedykt XVI, tego dnia okazało się, że bardzo wielu ludzi zna łacinę.
Opinię świętości umocniły z całą pewnością ostatnie ziemskie dni Papieża, kiedy to cały świat zjednoczył się wokół Niego w modlitwie. Po śmierci zaś w niezliczonych miejscach na ziemi rozpoczęła się modlitwa o beatyfikację. Jak widać, skuteczna i wysłuchana przez Boga.
Sam proces beatyfikacyjny jest zajęciem żmudnym i często długotrwałym. W jego trakcie należy udowodnić heroiczność cnót kandydata na ołtarze oraz uzyskać potwierdzenie świętości poprzez cud dokonany za wstawiennictwem Sługi Bożego. Sekretarz Kongregacji do Spraw Kanonizacyjnych abp Edward Nowak jest w tym względzie dobrej myśli. W wywiadzie opublikowanym przez KAI powiedział m.in.: „Jeśli chodzi o wykazanie heroiczności cnót Jana Pawła II, sądzę, że nie byłoby większego problemu z zebraniem takiego materiału. Przecież życie Jana Pawła II toczyło się na naszych oczach. My sami jesteśmy świadkami. Mamy pełną wiedzę na ten temat i dostęp do wszelkich potrzebnych dokumentów. Nie trzeba tego wszystkiego zbierać drogą żmudnego postępowania procesowego.
O ile chodzi o drugi element, tj. o cud, to też mamy już pewne sygnały. Nadchodzą listy z opisem łask, czy też są doniesienia prasowe. Oczywiście chodzi wyłącznie o cuda, jakie dokonały się po śmierci kandydata na ołtarze, za jego wstawiennictwem. Zgodnie z normami, wymagany jest jeden cud stwierdzony przez procedurę kanoniczną. Myślę, że w przypadku Jana Pawła II także i ten element nie powinien sprawiać trudności”.
To wszystko pozwala mieć nadzieję, że Jan Paweł II już niebawem będzie wyniesiony na ołtarze. Będzie to z całą pewnością - jak podkreślił w jednej z wypowiedzi abp Stanisław Gądecki - nobilitacja dla polskiego Kościoła - Kościoła, który Go wydał.
Pomóż w rozwoju naszego portalu