„Wszystkie dzieci nasze są...” - mówią słowa piosenki. Wizja rzeczywistości idealnej nie zawsze jednak pokrywa się z tą autentyczną. Bywa, iż realizacja szczytnych zamierzeń przerasta nasze możliwości. Te chybione cele, projekty na zawsze pozostające w sferze abstrakcji, można odnieść praktycznie do wszystkich dziedzin życia.
W tym jednak przypadku wiążą się one z jakże liczną i bezbronną grupą społeczną, którą stanowią dzieci. Ich święto przypada na 1 czerwca. Jednakże nierówności społeczne dotykają wszystkich ludzi, nie „kierując się” kategorią wiekową, a zatem dla jednych ten dzień to autentyczna feta, a dla innych kolejny dzień walki o przetrwanie. Dziecięce marzenia także nie są jednakowe, bowiem dysproporcja pomiędzy luksusem życia i dobrobytem jednych odnajduje swoje lustrzane - i jak to z lustrem bywa - odwrotne odbicie w dzieciach wegetujących w skrajnej nędzy i zaniedbaniu.
Zdarza się jednak, iż dostatek materialny przyćmiony jest przez ubóstwo emocjonalno-uczuciowe, którego źródłem jest błędne rozumowanie rodziców, iż drogie zabawki i słodkie batony wystarczą ich dziecku do pełni szczęścia. Brak wiedzy, woli, umiejętności, niewłaściwe przekonania - przyczyny bywają różne, skutek jednak zazwyczaj podobny - dzieci łaknące ciepła i miłości, wzrastające w środowisku pozbawionym tychże wartości, które w życiu dorosłym pozostają nieporadnymi uczuciowymi analfabetami. Ich niespełnione oczekiwania przeradzają się w poczucie braku akceptacji, a nawet odrzucenia. I w efekcie nie dość, że sami nie są w stanie otoczyć drugich prawdziwym uczuciem, to także nie potrafią go przyjąć, gdy ktoś inny pragnie ofiarować im taki dar. Ich percepcja świata naznaczona jest podejrzliwością i skrajnym brakiem zaufania.
Ta konkluzja, smutna aczkolwiek prawdziwa, posiada ponadto wymiar pragmatyczny. Nieszczęśliwe i zranione dzieci wyrosną na nieszczęśliwych i zranionych dorosłych, a taka wizja społeczeństwa bynajmniej nie napawa optymizmem.
Istnieje jeszcze odrębny aspekt. Względy komercyjne, pragnienie zysku, powszechna merkantylizacja, skłania wielu dorosłych, chociażby twórców gier komputerowych czy producentów zabawek, do proponowania dzieciom rozrywek szkodliwych dla ich psychiki i rozwoju, zakłócających proces socjalizacji oraz uniemożliwiających wytworzenie prawidłowego systemu norm etyczno-obyczajowych. Deformują ich nieukształtowaną, a niezwykle plastyczną psychikę, przyczyniając się do rosnącej liczby patologii, będących niechlubną cechą charakteryzującą współczesny świat.
Optymistycznym akcentem rozświetlającym tę ponurą wizję jest świadomość, iż tacy „dorośli” nie stanowią reguły.
Współczesną epokę, naznaczoną zarówno pozytywnie jak i negatywnie, piętnem cywilizacji, znamionuje również fakt, iż granica, dotąd wyraźnie zarysowana, pomiędzy dzieciństwem a dorosłością, zaciera się. Na skutek tego dzieci przedwcześne zostają pozbawione swego mentalnego dziecięctwa, co paradoksalnie opóźnia, utrudnia, a niekiedy wręcz uniemożliwia prawidłowe dojrzewanie i socjalizację.
Na okoliczność Międzynarodowego Dnia Dziecka byłoby może warto zastanowić się nad sposobami umożliwiania dzieciom bycia dziećmi. Ponadto można by wykorzystać ten dzień jako pretekst do odnalezienia w sobie „dorosłym” tej części siebie, w której nadal jesteśmy dzieckiem - tej części nas, w której nadal pulsuje dziecięca ufność, nie mylona z naiwnością, radość cieszenia się drobiazgami, ciekawość i otwartość na świat, a przede wszystkim pasja i wiara, że wypełniamy ważną misję, nawet jeżeli tylko, a może „aż” budujemy zamek z piasku na nadmorskim brzegu...
Pomóż w rozwoju naszego portalu