Msza św. została odprawiona przed frontonem katedry polowej w Warszawie. Przewodniczył jej kard. Józef Glemp, Prymas Polski, a koncelebrowali: abp Józef Kowalczyk, nuncjusz apostolski w Polsce, bp Piotr Libera, sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski, biskup łowicki Andrzej Franciszek Dziuba, biskup polowy WP gen. bryg. Tadeusz Płoski, biskupi greckokatoliccy, biskupi pomocniczy archidiecezji warszawskiej i diecezji warszawsko-praskiej oraz księża kapelani wojskowi.
W kazaniu abp Głódź powiedział, że zakończona 60 lat temu wojna nie jest zapisaną do końca kartą, którą można odsunąć do lamusa historii; wciąż niepokoi, budzi sumienia, stawia pytania. Dodał, że w naszej Ojczyźnie w tamtych latach ujawniły się z całą wyrazistością bieguny ludzkich postaw - bestialstwo i heroizm. „Bestialstwo najeźdźców, którzy właśnie tę polską ziemię, uświęconą modlitwą wieków, obrali za miejsce zagłady milionów ludzi. Zagłady dokonywanej w obozach, krematoriach, więzieniach, niezliczonych miejscach kaźni. Dramatu zniszczenia i śmierci”. Abp Głódź powiedział, że naprzeciw tego bestialstwa stanął heroizm tych, „którzy zła się nie ulękli, nie weszli w ciemną dolinę zdrady, zaprzaństwa, nie odrzucili wartości, którymi do tej pory żyli”. Kaznodzieja stwierdził, że wojna wyrosła z posiewu zła w duszach ludzkich. „Z fałszywej optyki, że można usunąć Boga z ludzkiej historii. Postawić się ponad dobrem i złem. Przekreślić Dekalog i Chrystusowe przykazanie miłości. Wyszydzić chrześcijaństwo jako religię ludzi słabych”.
Abp Głódź przypomniał, że polscy żołnierze polegli na wszystkich frontach II wojny światowej, oddali życie dla Polski i jej chwały. Sprawiedliwość, której wyrazem stała się wolność i niepodległość Ojczyzny, na którą czekali i za którą życie oddali, wreszcie przyszła jako owoc ich trudu, ich „tak” niegdyś powiedzianego.
Ksiądz Arcybiskup powiedział, że wojna stanowiła wielkie wyzwanie dla chrześcijaństwa, dla Kościoła, dla kapłanów, dla autentyzmu ich powołania. Wskazał na bohaterskie postacie wyniesionych na ołtarze - Michała Kozala, Wincentego Frelichowskiego, Władysława Miegonia i Maksymiliana Marii Kolbego. „Musieli leczyć rany zadawane sumieniu, których nie szczędził tamten czas. Głosić Boże przykazanie miłości i miłosierdzia często w warunkach ekstremalnych. Przestrzegać: «Nie zabijaj» w sytuacjach, kiedy zbrodnia stawała się niemal normą codzienności”. Ksiądz Arcybiskup przypomniał, że księża kapelani byli tam, gdzie żołnierze, na wszystkich frontach, na Wschodzie i na Zachodzie, w partyzanckich oddziałach. Wskazał na ofiarną służbę księży kapelanów. Pozdrowił ks. prał. Wacława Karłowicza, kapłana diecezji warszawsko-praskiej, kapelana Powstania Warszawskiego Nawiązując do czasów powojennych, abp Głódź powiedział, że jako naród stanęliśmy wobec nowych wyzwań. Mówił o nich po latach, w 1994 r., Ojciec Święty Jan Paweł II: „My, Polacy, nie mogliśmy uczestniczyć bezpośrednio w tym procesie odbudowy Europy, który został podjęty na Zachodzie. Zostaliśmy z gruzami własnej Stolicy. Znaleźliśmy się, jako alianci zwycięskiej koalicji w sytuacji pokonanych, którym narzucono na czterdzieści kilka lat dominację ze Wschodu, w ramach bloku sowieckiego. Tak więc dla nas walka nie skończyła się w roku 1945. Trzeba ją było podejmować wciąż na nowo. To samo zresztą dotyczy naszych sąsiadów”.
Kaznodzieja przypomniał, że nie zrealizowaliśmy naszych celów wojennych, które określały trzy słowa: Wolność - Całość - Niepodległość. „Nie odzyskaliśmy wolności i niepodległości. Nastały lata odbierania narodowi przyrodzonych praw, zniewalania ducha”.
„Ale przecież nie zgasła w ludzkich sercach pobudka Chrystusowych błogosławieństw. Wartości chrześcijańskie definiowały polską tożsamość. Umacniały jej godność. Stanowiły siłę, która otwierała przyszłość” - powiedział. Dodał, że Pan dał siłę swojemu ludowi i błogosławieństwo pokoju. Przyszła Polska w imię Pana. Upadł porządek jałtański. Wolność przyszła do tylu narodów Europy Środkowo-Wschodniej.
Obecnie - podkreślił - jesteśmy świadkami budowania nowego europejskiego ładu. Przezwyciężania dziedzictwa Jałty. „Ta nowa sytuacja domaga się oczyszczenia pamięci. Przebaczania. Spotykania się w prawdzie. Upadł berliński mur, trzeba, aby upadły mury, które przebiegają jeszcze przez tyle serc ludzkich”.
„Już 15 lat jesteśmy dziedzicami tej wolności: wymodlonej, wycierpianej, tak długo oczekiwanej. Uczymy się tej wolności. Bywa, że jej nie szanujemy. Bywa, że ją marnotrawimy. Bywa, że ją pomniejszamy” - powiedział. Dodał, że Polacy także bronią wolności i ją utrwalają - w Ojczyźnie i poza jej granicami. Wskazał na Wojsko Polskie, które bierze udział w misjach pokojowych i stabilizacyjnych, gdzie pełni misje pokoju i wychowania do pokoju.
Kaznodzieja mówił o poszukiwaniu prawdy o tamtych czasach. Zauważył, że ta prawda bardzo różnie odcisnęła się w ludzkich sercach. „Jest prawda ludzi zranionych. Doświadczonych. Prawda wojennego pokolenia, pokolenia AK - zaplutych karłów reakcji. Co tak długo musieli czekać. Co teraz patrzą z niepokojem u kresu swoich dni. Często zgorszeni tym frymarczeniem Polską i zapominaniem o Polsce, odwracaniem się od Polski. Zdziwieni, że ideały ich młodości: braterstwa i służby, stają się dla wielu muzealnym rekwizytem”. Dodał, że jest prawda dawnych łagierników, Sybiraków - co wracali po latach nieludzkiej ziemi, do innej już Polski. Jest ta prawda żołnierzy-tułaczy, emigracji niepodległościowej. Po drogach świata nieśli pamięć o swym wojennym trudzie, zmarnotrawionym, niespełnionym. I służyli Polsce, jej dobremu imieniu, trwali przez lata przy konstytucyjnym prezydencie, przy sztandarze z Orłem Białym.
Pasterz Kościoła warszawsko-praskiego zauważył, że jest także prawda o wojnie i jej skutkach także u tych, którzy stali się beneficjantami tamtego systemu. Utrwalaczy i klakierów. Pragmatyków i cyników. Dziś są promotorami nostalgii za dawnymi czasami pamięci. Za czasami, które nie zostały rozliczone, dogłębnie rozpoznane.
Abp Głódź mówił także o tragicznej prawdzie ludzi łamanych, zmuszanych, szantażowanych - co ulegli. „Nie zawsze dla judaszowych srebrników zdrady. Bolesna prawda, która objawia się z taką siłą emocji, rani i rozdziera. Zatruwa jadem tragicznej przeszłości”. Biskup warszawsko-praski powiedział, że tej prawdy nie można rozpoznać tylko zasobem zachowanych teczek. Są przecież tylko jakimś wycinkiem, ułomkiem, fragmentem tamtej rzeczywistości - prowokacji, szantażu, zdrady, słabości. „Nie sposób na ich podstawie odkryć prawdy o człowieku - także tym uwikłanym w zło systemu. Dziś stają się narzędziem do niejasnych gier. Wyrokowaniem bez procesu”.
Abp Głodź powiedział z naciskiem, że jest prawda tych, którzy stoją w ukryciu, siewców zamętów, prowokacji, niepokoju. „Tych, których szkolono w łamaniu ludzkich sumień. To nie ich stawia się pod pręgierzem opinii publicznej, to nie oni stają się bohaterami pierwszych stron gazet”.
Kaznodzieja zachęcił, by z pamięcią dziedzictwa II wojny światowej, rozpoznawanego i osądzanego w prawdzie, osądzanego Bożą miarą przebaczającej miłości, miłosierdzia, które jest większe niż zło, iść ze świadomością bogatego wiana i wierności Bogu i Polsce i wartościom, tym najtrwalszym, wszczepianym przez św. Benedykta.
We Mszy św. uczestniczyli m.in. min. Waldemar Dubaniowski, szef Gabinetu Prezydenta RP, Ryszard Kalisz, minister Spraw Wewnętrznych i Administracji, Janusz Zemke, wiceminister MON, gen. Czesław Piątas, szef Sztabu Generalnego WP, Lech Kaczyński, prezydent Warszawy, generalicja, kombatanci.
Na zakończenie Eucharystii bp Płoski podziękował wszystkim za modlitwę i gorąco pozdrowił kombatantów.
Po Mszy św. w intencji ofiar II wojny światowej modlili się prawosławny biskup polowy Miron Chodakowski, bp Janusz Jagucki, zwierzchnik Kościoła ewangelicko-augsburskiego i mufti Tomasz Miś, przewodniczący Najwyższego Związku Muzułmańskiego w RP.
Obecni byli także bp Edward Puślecki, zwierzchnik Kościoła ewangelicko-metodystycznego i Andrzej Kozula, członek Zarządu Związku Gmin Żydowskich.
Po uroczystościach odbył się program artystyczny w wykonaniu studentów Warszawskiej Szkoły Filmowej i Reprezentacyjnego Zespołu Artystycznego WP.
Pomóż w rozwoju naszego portalu