Tak dobrze znamy te słowa z pacierza, z aklamacji modlitewnych wypowiadanych we wspólnocie, wyrywających się z serca jako akt strzelisty. Weszły nam te słowa, przez pokolenia powtarzane, niemal w podświadomość. Zdarza się nawet, że w różnych sytuacjach parafrazujemy je, (niestety, traktując je często jako odruch językowy, nie mający nic wspólnego z modlitwą) z ulgą przyjmując zakończenie jakiegoś działania lub rozwiązanie jakiegoś problemu: Chwała Bogu, udało się to zakończyć.
Duchowni, osoby życia konsekrowanego, a także coraz liczniejsi świeccy, odmawiający regularnie w Liturgii Godzin modlitwy brewiarzowe, dobrze wiedzą, że te słowa wpisujemy jako ostatnią frazę każdego psalmu. Starsi odtwarzają często z pamięci (z tzw. starych nieszporów) piękne słowa i melodie różnych redakcji tej modlitwy, na zakończenie poszczególnych psalmów (np. Chwała bądź Bogu w Trójcy jedynemu...). Teksty psalmów same w sobie aż urzekają wielością akcentów chwalenia Pana. Do najpiękniejszych zaliczyłbym tu: Psalm 9: Chwalić Cię będę, Panie, całym sercem swoim; Psalm 113: Alleluja. Chwalcie imię Pana, chwalcie, słudzy pańscy; Psalm 117: Alleluja. Chwalcie Pana, wszystkie narody, wysławiajcie Go, wszystkie ludy; Psalm 148: Alleluja. Chwalcie Pana z niebios oraz Psalm 150: Alleluja. Chwalcie Boga w Jego świątyni; z przepięknym zakończeniem: Wszystko, co żyje, niech chwali Pana! Alleluja.
Zamyślam się przy słowie: „chwała”. Przywołuję widok obłoku lub ognia, jaki towarzyszył Izraelitom w drodze z Egiptu, a raczej, poprzez który Bóg im towarzyszył, prowadząc ich i chroniąc przed Egipcjanami (Wj 13,21; 14,19). Przywołuję widok obłoku, w jakim objawiła się Izraelitom chwała Pana na pustyni (Wj 16,10), i obłoku, który okrył górę Synaj, gdy na jej szczyt zstąpiła chwała Pana (Wj 24, 15-18), a także obłoku, który okrył i napełnił Namiot Spotkania - Przybytek wykonany przez Mojżesza skrupulatnie według nakazu Pana (Wj 40, 34). Obłok ten, pełen wewnętrznego światła, był dla Mojżesza i Izraelitów znakiem obecności samego Pana, Który prowadził ich poprzez pustynię ku Ziemi Obiecanej (Wj 40, 35-38). Już mniej dziwi, że „mrok ogarnął całą ziemię” w godzinie spowodowanej przez człowieka śmierci Syna Bożego (Mt 27,45; Mk 15,33; Łk 23,44-45). Już mniej dziwi ten szczególny znak języków ognia w czasie Zesłania - Zstąpienia - Przyjęcia Ducha Świętego w Dniu Pięćdziesiątnicy (J 14,26; 15,26; Dz 2,2-4). Jak kiedyś chwała Pana w Przybytku, tak teraz ten sam Duch Święty, ta sama moc Miłości, obecna jest w Kościele Bożym.
Zamyślam się przy słowie: „chwała”, bo wymawiając je w przywołanej wyżej modlitwie, sam staję w Obecności Pana. Przyznaję, że często korzystam z tych słów. Słusznie chyba czynią ci, którzy w modlitwie brewiarzowej, szczególnie odmawianej wspólnotowo (... gdzie dwaj albo trzej... Mt 18, 19-20), na słowa tej modlitwy powstają i skłaniają się przed Obecnym.
Zamyślam się przy słowach: „Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu”. Wypowiadane są niemal jednym tchem, bo o Jedynego w Trzech Osobach tu przecież chodzi; bo o jednaką, chociaż dopełniającą się miłość każdej z Tych Osób ku nam tu przecież chodzi; bo o jednaką, choć nieudolną, moją i Twoją miłość ku każdej z Tych Osób tu przecież chodzi. U mnie to jedna z najpiękniejszych modlitw. Sytuuję ją tuż obok nieporównywalnego Magnificat.
A w uroczystość Trójcy Przenajświętszej właśnie tę modlitwę niechaj wypełnia nieporównywalna z niczym na ziemi miłość.
Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu, jak była na początku, teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen!
Pomóż w rozwoju naszego portalu