Naród polski czci Maryję jako swoją Królową
Dzisiaj w kalendarzu liturgicznym Kościoła - uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski złączona ze wspomnieniem Konstytucji 3 Maja.
Po cudownej obronie Jasnej Góry przed Szwedami, król Jan Kazimierz 1 kwietnia 1656 roku w katedrze lwowskiej, przed cudownym obrazem Matki Bożej Łaskawej, w obecności nuncjusza papieskiego, uroczystym aktem oddał kraj pod opiekę Matki Bożej, obierając Ją za Królową Polski: „Obiecuję i ślubuję, że kiedy za przepotężnym pośrednictwem Twoim i Syna Twego wielkim zmiłowaniem, nad wrogami, a szczególnie nad Szwedami odniosę zwycięstwo, będę się starał u Stolicy Apostolskiej, aby na podziękowanie Tobie i Twemu Synowi dzień ten corocznie uroczyście i to po wieczne czasy był święcony, oraz dołożę trudu wraz z biskupami Królestwa, aby to, co przyrzekam, przez ludy moje wypełnione zostało”. W 1924 r. papież Pius XI ustanowił uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski i zezwolił ją obchodzić w pamiętnym dniu uchwalenia Konstytucji 3 Maja. Błogosławiony papież Jan XXIII ogłosił Maryję Królową Polski i główną patronką kraju, obok świętych biskupów męczenników: św. Wojciecha i św. Stanisława.
Czym była Konstytucja 3 Maja?
Reklama
Przed 214 laty uchwalono trzeciomajową Konstytucję, pierwszą w Europie, a drugą po amerykańskiej. Był to ważny, wybiegający w przyszłość akt, regulujący podstawowe kwestie społeczne - prawa i obowiązki mieszkańców państwa, zasady organizacji zwierzchniej władzy. Reformy wprowadzone przez Konstytucję miały na celu między innymi: ukrócenie samowoli magnatów, zmniejszenie ich wpływu na politykę państwową, zerwanie więzów zależności od obcych mocarstw, zniesienie liberum veto i wolnej elekcji, rozdzielenie władzy ustawodawczej od wykonawczej; naczelnym organem władzy pozostawał sejm, zwiększenie władzy wykonawczej króla, potwierdzenie praw mieszczan. Otrzymali oni równe ze szlachtą prawa cywilne oraz prawa do posiadania majątków, objęcie ochroną prawną chłopów, powołanie 100 tys. wojska. Ministrowie odpowiadali przed sejmem i królem, a za naruszenie obowiązującego prawa przed sądem sejmowym. W ten oto sposób wprowadzono po raz pierwszy w świecie zasadę parlamentarnej odpowiedzialności ministrów.
Konstytucja 3 Maja wyrosła z krytycznej analizy tego wszystkiego, co w tamtej Polsce bolało, kładło się cieniem, co było słabością Rzeczpospolitej i przynosiło jej hańbę, co wymagało bezwzględnej naprawy. Judaszowe srebrniki zdrady wypełniały wówczas kieszenie wielu ludzi sprawujących ważne funkcje. Egoizm jednostek i grup spychał na margines interesy kraju i narodu. To co polskie, rodzime, wywiedzione z ojczystej tradycji, oparte o Ewangelię, nie było u wielu w cenie.
Czy była to sytuacja właściwa tylko dla tamtej Polski końca XVIII wieku? Czy tamta Polska była państwem, w którym do głosu dochodziła jedynie słabość, zdrada, egoizm, kariera? Wtedy była też inna Polska. Ta, co zawiązała Konfederację Barską w obronie traconej niepodległości i zagrożonej wiary. Polska co stanęła u Chrystusa na ordynansach. Była to Polska obozu reform, który podjął dzieło odnowy. Polska trzeciomajowej Konstytucji, która odwoływała się do wartości sprawdzonych, do prawd odwiecznych pochodzących od Boga. W epoce, która atakowała wówczas katolicką religię, dogmaty wiary, zasady Dekalogu, jak dzwon na trwogę, jak przywołanie do porządku jak jasna i jednoznaczna deklaracja zabrzmiały słowa otwierające Konstytucję: „W imię Boga w Trójcy świętej Jedynego.” Nie były one ozdobą, dekoracją, nie znalazły się tu przypadkowo, na wszelki wypadek. Były one wyrazem przeświadczenia, że „bez Boga ani do proga”. Znamy Siostry i Bracia dalszy ciąg wydarzeń jakżeż smutnych i tragicznych, a były to: targowicka zdrada, zduszona insurekcja kościuszkowska, trzeci rozbiór Polski. Konstytucja 3 Maja nie była ustawą dla elit, by utrwalić ich władze i stan posiadania. Piękno i siła tej Konstytucji polegała na tym, że pisano ją z myślą o narodzie a nie o stronnictwach, grupach interesów. Wyraźnie i jednoznacznie stwierdzono w niej, że to właśnie naród ma prawo stanowić i stać się podmiotem życia Ojczyzny: „Wszelka władza społeczności ludzkiej początek swój bierze z woli narodu.” Nie z dyktatu kogokolwiek, nie z uzurpacji i nie z jakiegokolwiek nadania, tylko z woli narodu, wolnego narodu.
Czy wszyscy odpowiedzialni za dziś i jutro naszej Ojczyzny - Polski pamiętają, że mają być realizatorami polskiej polityki, przewodnikami narodu na tym etapie jego historii? Źle się dzieje, jest to po prostu wielka nieuczciwość i niesprawiedliwość, jeśli ci, co swe kariery zawdzięczają woli narodu, gubią z oczu codzienny jego byt, wyrastają ponad niego, zachowują się tak, jakby temu narodowi niczego nie byli winni, a zapobiegliwi jedynie o to, by im było dobrze. Uczestnictwo w parlamencie, w strukturach rządu i samorządu to przecież służba, a nie trampolina pomocna tylko w budowaniu własnej kariery i pomnażania majątku swojego czy najbliższych poprzez pobieranie nadzwyczaj wysokich z punktu widzenia polskich niedostatków pensji. Wincenty Witos na wołanie Ojczyzny w 1920 roku, na stanowisko premiera Rządu Obrony Narodowej odszedł dosłownie od pługa. Znana jest historia jak wracając z podróży po Polsce, kiedy pod Wyszkowem zepsuł się samochód, ruszył pieszo z adiutantem do Warszawy nie czekając na żadne środki specjalne. Józef Piłsudski, który na co dzień nosił mundur naprawdę szary - można go zobaczyć w Muzeum Wojska Polskiego - żył skromnym, zwyczajnym życiem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Szatan - odwieczny kusiciel człowieka
Siostry i bracia!
Reklama
Autor Apokalipsy przedstawia nam w pierwszym czytaniu szatana jako straszliwego i potężnego smoka, który chce nas zniszczyć w ten sposób, że zamyka nas wyłącznie w granicach tej ziemi. Zamknąć człowieka w samej tylko doczesności, to znaczy zamknąć go w granicach śmierci, i śmierć uczynić ostatecznym wymiarem ludzkiego życia. Dlatego szatan przedstawiany jest jako potwór niosący śmierć, jako smok niszczyciel. Ten nieprzyjaciel człowieka udaje najpierw anioła światłości. Swoje prawdziwe zamiary odsłania dopiero wówczas, kiedy ma człowieka w swoim władaniu. Jego strategia jest niezwykle prosta: człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boga, zatem wystarczy zniszczyć lub zniekształcić to wszystko, w czym jesteśmy podobni do Boga, aby nasze życie stało się jednocześnie bezbożne, nieludzkie i poza nadzieją na życie wieczne.
Bóg jest nieskończenie sprawiedliwy, zatem szatanowi wystarczy, że skusi nas do stawiania naszego interesu i naszej wygody ponad sprawiedliwością. Bóg jest samym miłosierdziem, zatem szatan będzie dążył do tego, żeby nasze serca stały się twarde i obojętne na cudzą biedę, samotność, czy krzywdę. Bóg jest najwyższą Prawdą, zatem szatan będzie nas przekonywał, że wygodnie jest nieraz kłamać i że za pomocą kłamstwa i oszczerstwa można sporo osiągnąć. Bóg jest miłością, zatem szatan będzie nas pobudzał do wzajemnej nienawiści i pogardy, będzie nam również podpowiadał, żebyśmy miłością nazywali zaspokajanie naszych pożądań, albo jakieś inne postępowanie, które depcze naszą godność. Niszcząc w nas obraz Boży, szatan odcina nas od życia wiecznego, czyni nas swoją własnością, podporządkowuje sobie. To właśnie wyraża ten straszny obraz z Apokalipsy, jaki został nam w dzisiejszym pierwszym czytaniu przedstawiony przez św. Jana - obraz smoka ściągającego gwiazdy z nieba i rzucającego je na ziemię.
Jakżeż okrutny i nieludzki jest ten świat, jaki tworzą ludzie, w których obraz Boży uległ zatarciu. Bo jeśli ludzie w swoim postępowaniu nie odzwierciedlają już Bożej miłości i prawdy, Bożej sprawiedliwości i miłosierdzia, to w świecie tym zaczyna królować rozpacz zagłuszana co najwyżej okrzykami, że „co użyjemy to dla nas, bo za sto lat nie będzie nas.”
Matka Mesjasza naszą obroną
Spójrzmy też na niewiastę z Apokalipsy, której samo istnienie pobudza smoka do straszliwego gniewu. Jest to Matka Mesjasza, który przychodzi od Boga i ma moc wyzwolić nas z niewoli szatana i doprowadzić do Boga obdarzającego życiem wiecznym. Owa Niewiasta z Apokalipsy rodząca ludziom Mesjasza to Maryja, Matka Syna Bożego i naszego Zbawiciela Jezusa Chrystusa. Przez Maryję przyszedł do nas Ten, który ma moc odnowić w nas obraz Boży i doprowadzić nas do życia wiecznego.
Siostry i bracia!
Reklama
W dzisiejszej Ewangelii usłyszeliśmy słowa: „A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego, niewiasty i uczeń” (por. J 19,25). Pod krzyż przyszli dobrowolnie. Uczeń przyszedł, bo tego chciał, nie został przymuszony jak cyrenejczyk, nie był tam z obowiązku, jak żołnierze grający obojętnie w kości. Uczeń Jan był człowiekiem wolnym i sam z własnej woli przyszedł pod krzyż. Z wysokości krzyża Jezus przekazuje Janowi swoją Matkę - przekazuje ją człowiekowi wolnemu na matkę ludzi wolnych, a nie niewolników. Rzecz charakterystyczna - kiedy popadliśmy jako naród w niewolę ludzkiej słabości, traciliśmy suwerenność i niepodległość. Popadaliśmy w niewolę waśni i kłótni, popadliśmy w niewolę dóbr materialnych, w niewolę niesprawiedliwości wobec biednych. Popadaliśmy w niewolę braku poszanowania dla prawa i króla. Popadliśmy w niewolę „złotej wolności” szlacheckiej i wtedy nastał potop szwedzki. Nie pomogła już Konstytucja 3 Maja. Niewola wewnętrzna sprowadziła utratę niepodległości i suwerenności na 150 lat.
Czy wolność bez granic?
Maryja nie jest Królową ludzi wewnętrznie zniewolonych. Jest Królową wolnych ludzi. Tymczasem prorocy zniewolenia duszy, rodziny i narodu ogłaszają liberalną radość - człowiek ma być wolny! Wolność według nich należy sobie zapewnić przez wolne ustawy. Człowiek jest twórcą prawa, twórcą swojej wolności, twórcą swego szczęścia. Powinien się wyzwolić od „ciemnogrodu”, a wejść do „jasnogrodu”, gdzie mieliby żyć ludzie wolni, nawet samowolni. Ta „wolność” idzie z Europy całą otwartością granic. Wciska się w duszę dzieci, młodzieży, starszych, całych rodzin. I tak w objęciach liberalnej „wolności” wyrastają niewolnicy strachu przed dzieckiem. Wrogiem teraz nie jest zły polityk, tylko dziecko. Wyrastają niewolnicy strachu przed małżeństwem: jednym, nierozerwalnym, świętym. Wyrastają niewolnicy narkotyków, a o ich legalizację walczą parlamentarzyści. Taką wolność proponuje nam liberalizm. Na naszych oczach wyrastają niewolnicy pieniądza i handlu za wszelką cenę. Taka wolność się opłaca, bo daje władzę. Wyrastają niewolnicy obsesji walki z Bogiem i Kościołem, walki za wszelką cenę. Niewolnicy zła nie uznają Boga, nie uznają zasad niezmiennych, nie uznają tradycji i chrześcijańskiej moralności, i w ten sposób rodzi się targowica ducha, która grzebie polskiego ducha, oddaje polską duszę we władanie „europejskiej kultury”.
Brońmy chrześcijańskiej rodziny
Reklama
Targowica ducha prowadzi do zaprzedania polskich rodzin obcym prądom. Bo co czynią dziś na przykład ustawodawcy? Na czym budują przyszłość? W Polsce podwoiła się ostatnio liczba rozwodów, co jest efektem zniesienia przez posłów lewicy funduszu alimentacyjnego i wprowadzenia ustawy o świadczeniach rodzinnych. W jej następstwie małżeństwa - najczęściej o niskiej stopie życiowej - rozwodzą się, aby jedno z nich, teraz już samotnie wychowujące dzieci, mogło na każde z nich otrzymać dodatek 170 zł. Takiej antyrodzinnej ustawy świat nie widział! Możliwe to jest w Polsce - podobno katolickim kraju, który tak bardzo kocha Ojca Świętego Jana Pawła II. Senat zaś uchwalił ustawę o związkach homoseksualnych na prawach małżeńskich. Wczoraj Przewodniczący Papieskiej Rady ds. Rodziny kardynał Alfonso Lopez Trujillo potępił hiszpańską ustawę, która całkowicie wypacza naturę małżeństwa, rozszerzając jego definicję na związki tworzone przez osoby tej samej płci. Wezwał on chrześcijan na całym świecie do przeciwstawiania się destrukcyjnemu prawodawstwu, ponieważ jest ono „głęboko obraźliwe dla moralności” i „niszczy krok po kroku instytucję małżeństwa” jako związku mężczyzny i kobiety, co w dalszej konsekwencji prowadzi do zniszczenia ładu społecznego.
Sondaże potwierdzają, że dla młodych Polaków rodzina jest najważniejszą wartością. Dlatego polityka państwa powinna chronić i promować rodzinę, bo jak uczył nasz wielki rodak Ojciec Święty Jan Paweł II - „rodzina oparta na małżeństwie jest instytucją naturalną i niezastąpioną oraz fundamentem dobra wspólnego każdej społeczności”.
Spośród kandydatów na urząd komisarza Unii Europejskiej wykluczono Rocco Butilione - włoskiego filozofa, polityka i praktykującego katolika. Dlaczego? Ponieważ w parlamencie europejskim powiedział, że homoseksualizm jest grzechem. To wywołało atak określonych sił. A czym była wypowiedź pełnomocnika rządu do spraw równego statusu mężczyzn i kobiet, że katolicyzm pośrednio odpowiada za przemoc wobec kobiet?
Troska o spójny system wychowawczy w szkole
Czyż nowoczesnością i postępowością wychowawczą w XXI w. jest stosowanie w szkołach monitoringu, zatrudnianie ochroniarzy i stosowanie innych zabezpieczeń do pilnowania ładu, porządku i zachowywania kultury? W imię tej nowoczesności pozwala się uczniom niemal na wszystko, bo szkoła ma być przyjemna i bezstresowa. Nauczyciela zaś wolno stresować i czynić go niejednokrotnie winnym za najmniejsze uchybienia. To uczniom w tej rzekomo postępowej szkole przyznano prawa bez obowiązków, a nauczycielom obowiązki bez praw. O co w tym chodzi? Dokąd idziemy? Szkoła polska nie może być ciągłym poletkiem wychowawczych eksperymentów, a także terenem konfliktów politycznych. System wychowawczy nie może wchodzić w konflikt z tym, czego uczy polski dom i Kościół, i wprowadzać pojęciowy zamęt. Zauważmy, że system edukacyjny II Rzeczpospolitej się sprawdził. To tamta młodzież, ukształtowana przez spójny system wychowawczy, dom, szkołę, Kościół, kiedy przyszła godzina najwyższej próby w czasie II wojny światowej, stanęła do bohaterskiej walki w obronie niepodległości i wolności Ojczyzny. Z wielkim szacunkiem odnosimy się do tamtego pokolenia młodych Polek i Polaków. To im należy się order Orła Białego. Nie wolno również zapominać, że rodzice są przed państwem, a nie państwo przed rodzicami w koncepcjach wychowawczych w szkole.
Bez Boga wszystko traci sens
Czy Konstytucja Trzeciomajowa jest dla nas Polaków tylko poruszającym wspomnieniem? Czy jest ona tylko jaśniejszą kartą naszej historii, wydarzeniem, które było zrywem mądrego i szlachetnego ducha i nie ma żadnego związku z dniem dzisiejszym? O co nam właściwie chodzi w tym corocznym świętowaniu? Dlaczego w tym dniu przekraczamy tak uroczyście drzwi naszej katedry i uczestniczymy we Mszy św.? Czego tu doprawdy szukamy? Czy świadomi jesteśmy, że bez Boga wszystko traci sens?
Wierzę w Niego
W chwilach zwątpienia i próby.
I wiem, że wierzyć trzeba zwłaszcza dzisiaj,
Gdy rozum oszalał,
Wola osłabła i serca ostygły,
A zbrodniom nie ma końca.
I wiem, że wierzyć trzeba,
Gdy prawda i fałsz znaczą to samo,
Mrok nazywa się światłem,
a światło mrokiem,
A dobro i zło mają tę samą wagę.
I wiem, że wierzyć trzeba,
Gdy zniewolony człowiek
schodzi na manowce,
Gubi kierunek i myli wartości,
Pada pod ciężarem presji,
której unieść nie może.
Dlatego wierzę.
Bo tylko wiara nie zawodzi
i nie zniewala.
Ona ocala rozum i ludzi.
Nie odrzucaj więc Boga, bo
Odrzucając Go, odrzucasz niezmierzoność.
Odrzucając Go, przekreślasz to,
co stałe i niezmienne
I poddajesz się temu,
co względne i przejściowe.
Człowieka czynisz miarą czynów swoich.
Odrzucając Boga, odrzucasz wieczne istnienie
I siebie sprowadzasz do pyłu tej ziemi.
Co otrzymujesz w zamian?
Pytania, na które nie będzie odpowiedzi?
Wolność, która stanie się samotnością?
Względność wszystkiego,
czego dotknie się umysł?
Naukę, która postawi
kilka pytań więcej?
A co z człowiekiem?
Uczynisz go wiecznym tułaczem,
Zamkniętym jednak w granicach ziemi,
Jeżeli je nawet przedłużysz do gwiazd.
Więc się zastanów, zanim powiesz Bogu
Swoje stanowcze NIE.*
Twórcy Konstytucji 3 Maja pod przewodnictwem króla Stanisława Augusta przynieśli owoc swych wspaniałych prac do katedry św. Jana w Warszawie. W ten sposób dali wyraz przeświadczeniu, że Konstytucja, czyli Ustawa Zasadnicza, jako dzieło ludzkie winno być odniesione do Boga. On bowiem jest najwyższą Prawdą i Sprawiedliwością. Trzeba więc, aby prawo ustanowione przez człowieka, przez ludzki autorytet ustawodawczy, odzwierciedlało w sobie odwieczną Prawdę i odwieczną Sprawiedliwość, którą jest On sam - Bóg Ojciec i Syn i Duch Święty.
My tu zgromadzeni, związani wielorakimi więzami z grodem Hermana, Krzywoustego i męczennikami II wojny światowej, a wśród nich biskupami płockiego Kościoła: bł. abp. Antonim Julianem Nowowiejskim i bł. bp. Leonem Wetmańskim, przychodzimy do katedry, aby przenieść w nasze czasy tę samą troskę, która była w sercach i umysłach twórców trzeciomajowej Konstytucji, troskę o dobro wspólne Rzeczpospolitej i odpowiedzialności za nią. Dziękujemy Ci wszechmogący Boże, że jesteśmy Polakami. Świadomi jednak swoich grzechów i wad błagamy Cię słowami poety Juliana Tuwima:
Daj nam uprzątnąć dom ojczysty
Tak z naszych zgliszczy i ruin świętych
Jak z grzechów naszych, win przeklętych
Niech będzie biedny, ale czysty
Puszącym się, nadymającym
Strąć z głowy ich koronę głupią
A warczącemu wielkorządcy
Na biurku postaw czaszkę trupią
Lecz słowom naszym
Zmienionym chytrze przez krętaczy
Jedność przywróć i prawdziwość
Niech prawo zawsze prawo znaczy
A sprawiedliwość - sprawiedliwość
Daj rządy mądrych, dobrych ludzi
Mocnych w mądrości i dobroci. **
Amen.
* Jan Pałyga, Nie jesteś sam, Apostolicum, Ząbki 2000, s. 6 i 101.
** Julian Tuwim, Kwiaty polskie