Zarówno dla turystów, jak i dla marynarzy przebywających w Egipcie często nieprzyjemne i kłopotliwe są pewne przyzwyczajenia mieszkańców tego kraju. Chętnie pomagają oni obcokrajowcom, nie jest to zwykle bezinteresowne. Gdy pomogą, żądają pieniędzy, choć wcześniej nawet o tym nie wspomną. Zwykle każda ich fatyga kończy się tajemnym słowem „bakszysz” i żądaniem pieniędzy. Są przy tym natarczywi i nagle stają się wyjątkowo nieprzyjemni.
Pamiętam młodą Amerykankę - Murzynkę, którą to w pewnym momencie zirytowało. Zaczęła krzyczeć na cały głos po angielsku mniej więcej w ten sposób: „Co za kraj! Pytają czy coś nie pomóc, pomogą, a następnie głupi uśmiech i prośba o pieniądze. I to o duże pieniądze za każdą drobną rzecz. To nie jest normalny kraj. To turyści was takiego zachowania nauczyli. Jak byście żyli normalnie, to wcale byście nie byli biedni - tylko jesteście leniwi i chcecie pieniądze za nic”. Słuchający tego Egipcjanie zawstydzeni pospuszczali głowy. Kobieta miała wiele racji, poza tym bolało ich, że mówi to Murzynka. Jej biały mąż był innego zdania. Starał się ją uspokoić i argumentował następująco: „Egipcjanin zarabia 50 dolarów miesięcznie. Gdy prosi o 10 dolarów, jest to jego tygodniowy zarobek. Może te pieniądze zyskać w jednej chwili za nic, i jest to dla niego dużo. A dla nas tyle, co nic. Ja będę jednak dawał im, gdy mnie poproszą, dolara, a gdy pomogą przy czymś, co zajmie im więcej czasu, dostaną więcej”. Myślę, że prawda w tym przypadku tkwi pośrodku.
Na pocieszenie dla jadących turystycznie do Egiptu powiem tylko, że nikt nie ma obowiązku dawania bakszyszu, zaś policja turystyczna zwykle bierze stronę gościa. Ta egipska technika łatwego zarabiania kalkuluje się jedynie na krótką metę, gdyż wielu turystom obrzydziła ona Egipt na tyle, że nie chce się im drugi raz jechać do tego kraju. Nieprzyjemne jest również, iż targujący się handlarze proponują drobny darmowy poczęstunek, zaś potem straszą policją, gdy nic się nie kupi. Handlarze również mają metodę tłuczenia swych szklanych, czy też porcelanowych towarów, aby zastraszyć gości, iż oni to zrobili, i że muszą zapłacić.
Technika łatwego zarabiania pieniędzy nie jest popularna u Egipcjan starszej daty. Zwykle nie chcą ani grosza za swą pomoc, gdyż uważają za punkt honoru, by nic nie brać od Europejczyka. Starają się oni dać jak najlepsze świadectwo o własnym kraju. Spotkałem się kilka razy z taką sytuacją: Arab podaje ogień, ale w zamian nie chce papierosów. Gdy byłem marynarzem, podczas pobytu w Aleksandrii przełożony wysłał mnie na pocztę i do sklepu wolnocłowego na rowerze. Stary oficer egipski kazał żołnierzom przypilnować roweru, i nie tylko nie ukradli mi go, ale zaproponowali transport mnie i roweru malutkim okrętem wojennym na drugą stronę zatoki, tam, gdzie cumował mój statek. Oficer zabronił żołnierzom brać ode mnie pieniędzy, ale gdy poczęstowałem młodszych i niższych rangą żołnierzy papierosami, oficer dyplomatycznie odwrócił się.
To, co jest śmieszne i denerwujące w odniesieniu do turystów, może źle się skończyć, gdy arabowie żądają bonifikaty od marynarzy podczas manewrów portowych na statkach marynarki handlowej. Nagle marynarz słyszy magiczne słowo „bakszysz” i pracownicy portowi zastygają w bezruchu, czekając, aż z burty polecą w ich kierunku prezenty. Oficerowie pokładowi znający się na rzeczy trzymają zwykle w rezerwie kilka kartonów papierosów i rzucają arabom po paczce za zdjęcie każdej z cum. Nieprzyjemna jest świadomość tego, że gdy dokerzy otrzymają za mało prezentów, po prostu nie zdejmą cumy, ryzykując rozbiciem statku i nabrzeża. Aby otrzymać jak najwięcej prezentów, pracownicy portowi podchodzą kolejno grupkami do każdej cumy.
W tym kraju tym można prawie wszystko, gdy da się łapówkę, zaś nic - gdy się jej nie da. Zaistniała następująca sytuacja: przybył pod statek kontroler sanitarny. Obserwował statek na tyle długo, iż zauważyli to nasi oficerowie. Nie byli pewni, czy wszystkie instalacje statkowe są w porządku, dali więc kontrolerowi 300 dolarów. Po tym incydencie żaden kontroler nie zjawił się więcej na statku, pozwolono zaś na nieoficjalne otwarcie zaplombowanej w większości portów chłodni z piwem. Umowa była jednak następująca: gdy polscy marynarze zaczną sprzedawać lub rozdawać arabom piwo, cały zapas piwa zostanie zaplombowany.
Cdn.
Pomóż w rozwoju naszego portalu