Ja również znalazłem swoją twarz na wystawie, ale żaden ze mnie Kmicic, lub choćby Azja Tuchajbejowicz, ani też nie posiadam stosownej szabli. No chyba, że do wypożyczenia właściwego eksponatu udałoby mi się namówić dyrektora muzeum... który również figuruje na wystawie. Ale też nie ma w Łomży powodu do wyciągania zbyt pochopnych wniosków, a tym bardziej szabli.
Wystawa Leszka Wiśniewskiego w Galerii Pod Arkadami istotnie przypomina pod wieloma względami tę opisywaną wyżej w Zachęcie. Podobnie jak w Warszawie zgromadzono na niej mnóstwo portretów, nie tylko jednakowo sformatowanych, ale nawet identycznie zaprezentowanych w długim fryzie. Podobieństwa, choć znaczne, są jednak tylko powierzchowne. Łomżyński fotografik nie wykazuje żadnego zacięcia ideologicznego lub prowokacyjnego. Bardziej koncentruje się na problemach artystyczno-warsztatowych i to ostatecznie go usprawiedliwia (... szabli wypożyczał nie będę).
Nie jest to zwykła wystawa fotograficzna. Odbitki autor wykonał oryginalną techniką otworkową. Jest to metoda nadzwyczaj prosta. Fotografik wykonuje szczelne pudełko (może użyć puszki), w którym wykonuje jedynie mały otworek. Następnie wkłada papier światłoczuły typu Polaroid, odsłania otworek na określoną ilość czasu i... już ma gotową odbitkę.
Większość „otworkowców” - jak sami siebie określają pasjonaci czarodziejskiego pudełka - eksperymentuje z nietypową techniką, jeszcze inni (lub ci sami) za temat obierają pejzaż albo martwą naturę. To bowiem tematyka, która nie wymaga tak krótkiego czasu naświetlania, jaki można osiągnąć tylko w normalnym aparacie. Zwykle zadziałanie migawki przebiega w ułamku sekundy, przy otworku natomiast cierpliwie trzeba czekać kilka, a nawet kilkanaście sekund. Dlatego preferowane są dość statyczne przedstawienia, właśnie pejzaż lub martwa natura.
Wiśniewski poszedł inną drogą i trochę wbrew rozsądkowi. Artystyczne ryzyko zawsze się jednak opłaca, otwiera nowe, twórcze możliwości. Autor wybrał portret jako zasadniczy temat swej „otworkowej” działalności. Jej plonem jest czynna do 10 maja wystawa o jakże trafnym tytule ul. C. Obscura. Camera Obscura to stosowany właśnie przez otworkowców, prototyp aparatu fotograficznego. Znał go już Arystoteles i Arabowie w X w., później udoskonalił i spopularyzował słynny XVI-wieczny artysta, a zarazem wynalazca Leonardo da Vinci. Człowiek jest fotografowany przez łomżanina w prawdziwie zaskakujący, a jednocześnie zwyczajny sposób. Istotnie zaskakuje, ponieważ rozmawiając z kimś, stawia swoje niepozorne pudełko w pobliżu i, udając uważnego słuchacza, liczy sekundy naświetlania w swej camera obscura. Model w ten sposób otrzymuje też naturalne, a więc swoje zwyczajne otoczenie - to, w którym przebywa.
Tak powstaje ul. C. Obscura, po której chodzi rozmarzony fotografik. Czasem zajdzie do kogoś na kawę, pójdzie załatwić sprawę w urzędzie, zaczepi siedzącego na ławce lub przechodnia, który się nie spieszy.... A ci później znajdą się na wystawie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu