Ani się obejrzałem, jak po pięciu latach pisania refleksji
z "maryjnego szlaku" pojawiła się przy tytule liczba 101. Dziękuję
przede wszystkim Matce Bożej, że od 15 lat wzywa mnie do swoich sanktuariów
i pozwala mi dzielić się z czytelnikami Aspektów doznanymi przeżyciami.
Wdzięczny jestem czytelnikom za co jakiś czas sygnalizowane wyrazy
sympatii, z jakimi spotykają się te moje skromne przemyślenia. Doznałem
również głębokiego wzruszenia, gdy u stóp Jasnogórskiej Madonny ks.
inf. Ireneusz Skubiś, redaktor naczelny Niedzieli wręczył mi medal "
Mater Verbi" -
"Matka Słowa". Nie jestem do końca pewien, czy na niego
zasłużyłem. Przecież nie piszę nic takiego odkrywczego. Próbuję jednak
znaleźć uzasadnienie tej decyzji w przekonaniu, że na miłość odpowiada
się miłością. Moja miłość do Matki Bożej spotkała się z Jej macierzyńską
miłością. Ale przecież Matka Boża kocha nas nawet wtedy, gdy my się
zaniedbujemy w naszych uczuciach. I tak się pogubiłem w tych argumentach,
ale to nic. Z Jej matczyną opieką rozpoczynam drugą setkę felietonów
Na maryjnym szlaku. A zaczynam wyprawą niezwykłą, wymarzoną, wyprawą
na Wschód. Pielgrzymka do Trok i Wilna, choć praktycznie trwała tylko
trzy dni, przyniosła tyle wrażeń, że chyba zrobię z nich miniserial
felietonowy.
Piątek, 28 września. Zapada zmrok. W autobusie uczestnicy,
zorganizowanej przez zielonogórski oddział "Civitas Christiana" pielgrzymki,
modlitwą rozpoczynają wspólne wędrowanie. W większości się nie znamy
i większość z nas również po raz pierwszy będzie u Matki Bożej Ostrobramskiej.
Zbyszek Żołądziejewski - szef pielgrzymki i jej organizator
ogłasza zawiązanie się "autobusowej wspólnoty parafialnej". I tak
już będzie do końca. W nastrój modlitewno-refleksyjny wprowadza nas
ks. Tadeusz Lityński. Towarzyszy nam także ks. kan. Edward Kornaus,
jak sam siebie dowcipnie nazwał - wikary w tej naszej wspólnocie.
Zawieramy pierwsze znajomości.
W sobotni ranek przekraczamy granicę w Ogrodnikach. Pierwszy
cel na ziemi litewskiej - Troki. Tam księża odprawią dla nas Mszę
św. Tam czekać będzie na nas przewodnik. Wiem ze zdjęć, że Troki
są pięknie położone nad malowniczym Jeziorem Trockim. Przede wszystkim
jednak Troki to od wieków miejsce pielgrzymowania do Matki Bożej
Pocieszenia. To druga, po Jasnej Górze, koronacja na ziemiach polskich
- 4 września 1718 r. Podobno obraz ten powstał na przełomie XIII/XIV
w. i był darem bizantyńskiego cesarza Emanuela II dla wielkiego księcia
litewskiego Witolda, brata stryjecznego Władysława Jagiełły.
Szczególnego rozgłosu nabrało to miejsce, gdy gorące
modlitwy królowej Konstancji, żony Zygmunta III Wazy, w 1611 r. zostały
wysłuchane i Polska odniosła wiktorię pod Smoleńskiem.
W latach Reformacji to właśnie do Trok wędrowały z całej
Litwy pielgrzymki. Tu szukano ratunku dla utrzymania wiary. Przez
jakiś czas obraz był przechowywany w Wilnie, ale po zniknięciu zagrożenia
ze strony Szwedów, wrócił na swoje miejsce. I tak Matka Boża Trocka
stała się "Panującą nad panującymi, Tułaczką z tułaczami". Litwa
się odrodziła. Wtedy to wystąpiono do papieża Klemensa XI o koronację
Matki Bożej z Trok. Uroczystość koronacyjna trwała 8 dni. Przez następne
wieki kult Opiekunki Litwy tylko się rozszerzał. Świadczyły o tym
coroczne pielgrzymki piesze z Wilna, Kowna i innych, nieraz odległych,
miejscowości. Przybywali tu wielcy i mali. Modlili się rycerze, modlił
się prosty lud, modlili się królowie. Byli tu i Jan Kazimierz, i
Jan III Sobieski. W owych czasach przed każdą wojenną wyprawą odprawiano
liczne Msze św. Czy dzisiaj, w trudnych chwilach, w przełomowych
momentach, w dniach zagrożenia też spieszymy do Matki Bożej? Czy
bierzemy wzór z hetmana Stanisława Jabłonowskiego, który "Rycerski
umysł pobożnością zdobił. Żadnego dnia nie opuścił, a osobliwie przed
bitwą, żeby Mszy nie wysłuchał - koronkę do Matki Bożej codziennie
odprawiał".
To było nasze pierwsze modlitewne spotkanie na Litwie.
A potem poszliśmy na wyspę przez most, do zamku, który
pamięta czasy Rzeczypospolitej Obojga Narodów i nieco starsze. Nad
jeziorem stragany z pamiątkami. Widać biedę większą niż u nas. Każdy
chce zarobić parę złotych, przepraszam - litów.
A przewodnik - pan Robert? Zasłużył na to, żeby o nim
więcej napisać w następnym felietonie. W Trokach przypomniał mi się
wiersz dziś mocno zapomnianego poety Wojciecha Bąka:
O wyspo wśród chaosu -
Muzyko wśród wrzawy -
Ty trwasz śpiewnie nad losem
W blasku czystek sławy.
W związku ze sporym zainteresowaniem, Oddział Miejski
Katolickiego Stowarzyszenia "Civitas Christiana" w Zielonej Górze
- organizator cyklicznych wyjazdów na Kresy Wschodnie, planuje kolejny
wyjazd w terminie 28 lutego - 4 marca 2002 r. na Kaziuki w Wilnie.
Bliższych informacji udziela Zbigniew Żołądziejewski
w siedzibie Stowarzyszenia przy ul. Krawieckiej 7-9 (III piętro)
lub pod nr. tel. (0-68) 325-31-56 (w godz. 9.00-15.00).
Pomóż w rozwoju naszego portalu