Mogę powiedzieć, że swoją kapłańską drogę rozpocząłem wraz z pierwszą pielgrzymką Jana Pawła II do Ojczyzny. Było to w roku 1979. Przyglądałem się uważnie Jego Pontyfikatowi, Jego spotkaniom z drugim człowiekiem. Były one dla mnie zawsze pouczające, wyznaczały mi drogę mojej kapłańskiej służby. Obecnie żegnamy Go, ale dla mnie pozostaje ciągle obecny w słowach i w świadectwie. Pokazał nam, jak mamy walczyć o godność, wskazywał, jak upominać się o wolność i jak tę wolność zagospodarować. Wierni mówią: „musimy dziś w Polsce nauczyć się żyć bez Papieża”. To prawda, ale jednocześnie musimy uczyć się żyć z przesłaniem Papieża. Już dzisiaj dostrzegam owoce Jego pracy ewangelizacyjnej. Przejawia się to w głębokich spowiedziach, modlitwach. Obserwuję w Rzekuniu kościół wypełniony po brzegi, słyszę żarliwą modlitwę, to znak, że coś się zmienia na lepsze. W piątek, w dniu pogrzebu Papieża w kościele w Rzekuniu pożegnaliśmy Ojca Świętego. Chcieli tego ludzie, chcieli być na pogrzebie „swego Ojca”.
Mam nadzieję, że świadectwo Jana Pawła II przemieni nasze serca nie tylko na czas żałoby, ale także potem. Ostanie dni cierpienia, w których uczestniczyliśmy, były dla mnie rekolekcjami. Odczuwałem, że to nie jest cierpienie Papieża, ale Chrystusa; cierpienie, które nam wszystkim pokazało sens życia. Uważam też Ojca Świętego za prawdziwego przyjaciela wojska. Dla żołnierzy był zawsze niepodważalnym autorytetem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu