Piątek - 1 kwietnia 2005 r.
Reklama
W piątkowe popołudnie wiadomości dochodzące z Watykanu budzą niepokój - stan zdrowia Ojca Świętego pogarsza się. Choć to 1 kwietnia, ludzie wokół są skupieni, smutni, zamyśleni.
Największy z Polaków ostatniego wieku zbliża się do spotkania z Ojcem. Późnym popołudniem zaczyna się mówić, że tej nocy Chrystus otworzy swoje drzwi Papieżowi.
Kroki wrocławian kierują się ku kościołom, by w żarliwej modlitwie kierować swoje myśli ku Watykanowi, ku Papieżowi. W kościele św. Jerzego na Popowicach kilkanaście osób w ciszy modli się. Wśród nich wielu młodych. W ręku książeczki do nabożeństwa, oczy skierowane w Chrystusa wiszącego na krzyżu, a jednocześnie w figurę Chrystusa Zmartwychwstałego, który stoi na ołtarzu. Wychodząc z kościoła młody człowiek idzie uliczkami osiedla, zamyślony, skupiony...
We wrocławskiej katedrze w ów piątkowy wieczór modlą się wrocławianie i tu także przeważają młode twarze. Skupienie, zaduma. Kropelka wody w kąciku oka... Wśród modlących się jest rodzina z dzieckiem na wózku. Wiara w siłę modlitwy przyciągnęła ich do katedry mimo późnej pory. Dziecko śpi, a młodzi rodzice modlą się żarliwie...
Kościół dominikański - tu młodość króluje. Na ołtarzu Najświętszy Sakrament, obok stoi tron z portretem Ojca Świętego udekorowany biało-żółtymi kwiatami i białymi wstęgami. Przed tronem rzędy malutkich świeczek, a przed nimi klęczą studenci, uczniowie, licealisci. Za nimi czekają kolejni na możliwość modlitwy tuż przed Chrystusem za Jego powiernika na ziemi. W ciszy, skupieniu, zadumie, w żarliwej modlitwie. Z niepokojem w oczach. Co będzie?
Sobota - 2 kwietnia 2005 r.
Cała sobota to nasłuchiwanie i pytanie: Czy jest lepiej z Ojcem Świętym. Ale nadzieje nie są potwierdzane przez komunikaty. Skłaniają do myślenia o ostatniej pielgrzymce Ojca Świętego - prosto do Ojca Niebieskiego.
Podczas południowej Mszy św. w katedrze ks. Tadeusz Reroń mówi zgromadzonym o konieczności bronienia życia, o uświęcaniu życia i o tym, że Pascha to przejście między jednym a drugim światem.
Sobotni wieczór to kolejne godziny modlitwy za Ojca Świętego. Modlitwy jakże żarliwej. W każdym kościele są ludzie, młodzi, skupieni, zamyśleni...
O 21.37 po wielu twarzach płyną łzy. Modlitwa staje się jeszcze bardzie żarliwa. Do matki wrocławskich kościołów ściągają intuicyjnie tłumy wrocławian z domów, z ulic. Idą młodzi, by się modlić za duszę Jana Pawła II, Papieża, który ich specjalnie umiłował. Wiele klubów i kawiarni pustoszeje w tę noc - fala płynie do katedry. Pod katedrą tłum gęstnieje, pod pomnikiem Matki Bożej pojawiają się znicze, świeczki, lampiony i białe róże. Stawia każdy, kto przychodzi, starzy, młodzi, a nawet kilkuletnie dzieci, które przyszły z młodymi rodzicami. Takich tłumów wrocławska katedra dawno nie widziała... A tylu młodych ludzi zgromadzonych przed jej ołtarzem jeszcze dawniej.
- Młodzi ludzie doskonale przyjęli przesłanie Jana Pawła II i oni je poniosą w świat - powiedział bp Edward Janiak. - Oni są przyszłością świata i Kościoła. Garnęli się do Papieża jak do ojca, słuchali, co do nich mówi. Być może wynika to z jakiegoś kryzysu ojcostwa na świecie.
Przed pustym tronem papieskim stale klęczą modlący się, a za nimi następni, którzy chcą spojrzeć na portret Ojca Świętego. A po modlitwie w zadumie wychodzą z katedry. Bardzo powoli, jakby z pewnym niedowierzaniem...
Niedziela - 3 kwietnia 2005 r.
Sklepy i kawiarnie pozamykane, na ulicach mimo słońca smutno. Przed kościołami tłumy. - Przyszło was dwa razy więcej niż zwykle w niedzielę - mówi ks. Stanisław Orzechowski do swoich studentów i wychowanków w kościele św. Wawrzyńca. Wielu musiało słuchać tej Mszy św. z ulicznego chodnika, a Komunia św. trwała w wielkim skupieniu pół godziny. W innych kościołach podobnie: wszędzie tłumy młodych, kolejki do Komunii św., do konfesjonałów.
W południe, o 12.00 wezwanych przez radio, sms-ami i telefonami wielu przyszło pod kościoły, by utworzyć żywy łańcuch modlitwy i wspólnie w bólu przeżyć ten pierwszy od ponad 26 lat Anioł Pański bez Jana Pawła II.
Odwołano spektakle, koncerty, wernisaże mające odbyć się w sobotę czy niedzielę. Flagi opuszczone do połowy masztów, okna domów udekorowane jak na papieskich pielgrzymkach. Przed kościołami, krzyżami, na rynku pod flagami palą się znicze, coraz więcej kwiatów, dużo białych róż i tulipanów, a nawet laurek od dzieci.
Apel Jasnogórski przed pomnikiem Jana Pawła II zaintonowała spontanicznie zebrana tam grupa ludzi. Przez cały dzień przynosili tu znicze. O 21.37 milczenie.
Po rynku, parkach i miejskich skwerach spacerują zadumani ludzie, z białymi wstążeczkami na ubraniach. Wieczorem znów pójdą na Apel Jasnogórski do swoich kościołów. W katedrze oprócz modlitwy rozbrzmiewa głos Ojca Świętego - nagranie śpiewanego przez niego apelu do Matki. Każdy chce podejść i uklęknąć przed pustym tronem z białą wstęgą i bukietem białych kalii. Na ołtarzu bocznym ktoś zostawił specjalny list-laurkę pisaną dziecięcą ręką: dla Ojca Świętego od Poli.
Miasto powoli pogrąża się w cichej, wiosennej zadumie, a wielu jego mieszkańców trwa na modlitwie za duszę Jana Pawła II. Bo on już jest po tamtej stronie, Anioł Pański zabrał go na spotkanie z naszym Zbawicielem. A nasza modlitwa.... może jest też modlitwą o siłę w wypełnianiu papieskiego testamentu?
Pomóż w rozwoju naszego portalu