W Chicago również bardzo wiele mówi się i pisze o wydarzeniach ostatnich dni. Od ogłoszenia śmierci Ojca Świętego Jana Pawła II stacje telewizyjne prezentują sylwetkę Papieża, dokładnie omawiając jego biografię. Gazety chicagowskie, nie tylko polonijne, pełne są zdjęć z różnych zakątków świata ukazujących, jak ludzie przeżywają te bolesne chwile. Poniedziałkowy „Chicago Tribune” poświęcił tym relacjom niemal 10 stron. Na jednej z nich znajdują się korespondencje z Warszawy i Krakowa, a także zdjęcie z Częstochowy. Są też fotoreportaże ze świata i niektórych stanów USA.
Ulice miasta pełne są jak zawsze pędzących samochodów, ale na niektórych z nich powiewają polskie flagi narodowe z zawiązanymi na znak żałoby czarnymi wstążeczkami. W pobliżu polskich kościołów ożywienie większe niż zwykle, w dni powszednie takie zdarza się tu rzadko. Już od piątku trwają w nich modlitwy w intencji Ojca Świętego. Ludzie przychodzili i przychodzą. Wcale się nie spieszą. Zatrzymują się przy portretach Jana Pawła II, płaczą, modlą się, chcą być razem. Dziś mają już pewnie świadomość, że podobnie jak oni czynią to w swoich świątyniach baptyści, adwentyści, protestanci i wiele jeszcze innych grup religijnie, kulturowo czy wreszcie geograficznie bardzo odległych od Polski. Kraju, którego Największym i Najlepszym Synem był Jan Paweł II, Karol Wojtyła. Tego właśnie gratulowały mi, składając jednocześnie kondolencje, dwie Amerykanki. Wiedziały, że jestem Polką, więc kiedy usłyszały wiadomość o śmierci Ojca Świętego, od razu przybiegły, żeby mi o tym powiedzieć. Jako Polacy jesteśmy utożsamiani z krajem, z którego pochodził Papież. Dobitnie podkreślił to w swym pierwszym po ogłoszeniu śmierci Jana Pawła II wystąpieniu prezydent George Busch. Mówią o tym również amerykańskie media, zwłaszcza niektóre kanały telewizyjne, które przy tej okazji wspominają historię naszego kraju, głównie ostatnich kilkudziesięciu lat.
Polonijne stacje radiowe od pierwszych chwil, kiedy podano komunikat o pogarszającym się stanie zdrowia Ojca Świętego, zmieniły nastrój i tematykę swych codziennych bloków programowych. Informacje przekazywane były praktycznie na bieżąco, wiele było korespondencji z Polski i bardzo wiele wspomnień słuchaczy. Szczególnie wzruszający był telefon mężczyzny, który zdeklarował się jako człowiek niewierzący. Opowiedział, jak żona zastała go płaczącego w domu. Na jej pytanie, dlaczego płacze, odpowiedział: „Bo ja Go kocham”. Prowadząca audycję Łucja Śliwa nie mniej była wzruszona od słuchacza. Na koniec rozmowy wyraziła nadzieję, że może właśnie te trudne chwile zapalą w jej rozmówcy wiarę, którą - jak sam mówił - zagubił gdzieś na ścieżkach życia. Nie tylko audycje pani Łucji pełne są osobistych wspomnień zwykłych ludzi. Można było usłyszeć m.in. wspomnienie byłego burmistrza Zakopanego o pamiętnym hołdzie górali złożonym Ojcu Świętemu, a także historię pewnego piekarza z ziemi sandomierskiej, który jeździł do Watykanu na rowerze i zawoził Papieżowi upieczony w swojej piekarni chleb. Co najważniejsze, we wszystkich tych wypowiedziach brzmiała nuta smutku i żalu, nigdy rozpacz. Ten Papież jak nikt inny uświadomił nam przecież, że obcowanie ze świętymi w Domu Ojca jest największym szczęściem i nagrodą. Tak wiele wysiłku włożył w to, abyśmy to po ludzku zrozumieli. Myślę, że Jan Paweł II raduje się tym świadectwem. Cieszy się, że rozumiemy coraz więcej i coraz bardziej pragniemy czerpać ze źródeł Bożego Miłosierdzia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu