Katechizacja człowieka rozpoczyna się oczywiście najwcześniej w rodzinnym domu. Dziecko wyrasta w konkretnej atmosferze religijnej - w jednych domach bardzo żywotnej, gorącej, w innych prawie wymarłej, wątłej, zimnej. Dopiero poprzez szkołę dociera Kościół z regularną katechezą do młodego człowieka, do jego intelektu i serca. 12 lat nauki to tyleż samo lat szkolnej katechizacji. Warto zapytać, co pozostaje zatem w głowie i w sercu maturzysty, gdy słyszy on słowo: katecheza.
Warto zapytać
Uczę w jednej z bielskich szkół średnich i każdego roku mam w zwyczaju zadawać swoim maturzystom pytania dotyczące właśnie postrzegania przez nich lekcji religii. Czynię to prawie u końca szkolnego roku, aby zyskać możliwy już wtedy dystans do tego, co działo się na katechezie, a co jest już przeszłością (i, jak ufam, zwiększa to szczerość wypowiedzi). Pytania, które w owej krótkiej ankiecie stawiam są następujące: co dała mi atecheza w szkole średniej, jak określiłbym swoją postawę na religii (zaangażowanie), jaki element wiary katolickiej stanowi dla mnie problem, jak określę stan swojej religijności (modlitwa, uczestnictwo we Mszy św., spowiedź), czy przewiduję dalszą formację religijną np. w duszpasterstwie akademickim. Wnioski z odpowiedzi na te pytania w żadnym wypadku nie są reprezentatywne dla wszystkich maturzystów, pozwalają jednak dostrzec kilka ciekawych prawidłowości.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wiedza i wiara
Reklama
Uczniowie odchodzący ze szkoły mają świadomość, że przez czas katechizacji dokonał się jakiś postęp w rozumieniu nauki Kościoła. Dzięki lekcjom religii więcej poznali, zrozumieli, choć nie zawsze w zupełności zgadzają się z doktryną. Oczywiście najwięcej kontrowersji budzi moralna nauka Kościoła (w tym punkcie młodzi wydają się być po prostu dziećmi swoich czasów, często powtarzając zasłyszane w mediach obiegowe opinie). Nie stanowią zasadniczo problemu podstawowe dogmaty wiary katolickiej (np. Trójca Święta, Wniebowzięcie itp.)
Katecheta doskonały…
Charakteryzując „dobrego katechetę”, maturzyści na pierwszym miejscu postawili umiejętność kontaktu z uczniem, prowadzenia rozmowy. Dobry katecheta nie tylko mówi, ale także słucha, umie i chce słuchać swych uczniów. Wszelkie autorytarne postawienie zagadnień wiary, moralności młody człowiek odbiera jako zamach na swoją wolność. Podsumowując, można powiedzieć tak: to człowiek, który winien być autorytetem, poprzez dialog prowadzić młodzież ścieżkami wiary, i samą wiarę stawiać jako sprawę wyboru, a nie jako zbiór reguł.
Co dalej?
Po maturze absolwenci szkół średnich zostaną studentami, potem specjalistami w swoich dyscyplinach, zawodach. Będą musieli sprostać zapewne niemałym wymaganiom, jakie postawi im świat biznesu, gospodarki, nauki. Będą tworzyć swoje „jutro”, będą tworzyć „jutro” swych rodzin. Ile jednak w tym „jutro” będzie miejsca dla Boga, dla wiary? Czy ci, którzy zasiądą do ławek szkolnych, by pisać nową maturę 2005, będą zasiadać do ławek naszych kościołów? Wierzę, że tak…