Reklama

Minirekolekcje wielkopostne (4)

„A lud stał i patrzył”…

Wielkopostna panorama biblijnych postaci, które wypełniają ewangeliczne opisy Pasji, niczym w lustrze odbija nas samych. Różnice pomiędzy nami a nimi wynikają jedynie z pochodzenia, wykształcenia, innego koloru oczu, nazwiska, zawodu - ale tym bardziej podkreślają nasze podobieństwo do bohaterów tamtych wydarzeń. Rekolekcyjne zaproszenie wielkopostne wymaga odwagi podjęcia go i uświadomienia sobie, że obojętność widza to nie postawa dla tych, co powtarzają codziennie „wierzę, że dla nas i dla naszego zbawienia”. Nie wolno mi stać i patrzeć, jak gdyby nigdy nic…

Niedziela sandomierska 10/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

1. Weronika i Szymon Cyrenejczyk: cicha dobroć i pomoc na siłę

Na ściany kościelnych i kaplicznych Dróg Krzyżowych przeszli zwyczajnie: ona z tradycji, a on z Ewangelii wg św. Łukasza. On wracał z pola, śpieszył się do swojej rodziny, do zasłużonego odpoczynku, do Rufusa i Aleksandra, do żony, do kolacji. A ona miała imię, które wyznaczył jej wykonany czyn: prawdziwy obraz - vere ikon, Weronika. Twarz na chuście odbita, z potu i krwi, z niemego „dziękuję” powiedzianego w namacalny sposób. Wyobraźnia pobożności podsuwa niezapisane przez Ewangelistów obrazy: jego strach i niechęć pokonaną rozkazem rzymskiego oficera i jej odwagę, odpychaną twardymi łokciami żołnierzy Cezara. On nie chciał skończyć w taki sposób, a ona musiała bodaj tak wyrazić solidarność z umęczoną Prawdą. Nic w nich na pokaz i nic w nich „za coś”. Oboje wynagrodzeni ponad miarę pamięcią trwalszą o wiele niż wielcy współcześni im. Do dzisiaj w piątej i w szóstej stacji Krzyżowej Drogi patrzy na nich cały świat - za jeden gest? Tak, za jeden gest dobroci. Spontanicznej, przymuszonej - ale dobroci, która nie cofnie się nigdy przed śmiesznością, przed dekretem, ustawą. Serce czasami nie posłucha rozumu i buduje pomniki, których czas nie powali. Weronika, Cyrenejczyk Szymon - bohaterowie ani z gazet, ani z filmów.

2. Kiedy dobrym być - to wstyd…

Zorganizowaliśmy sobie świat z idealnym cennikiem usług: nic za darmo, wszystko ma swoją cenę. Dobroci nie przeliczy się na nic - więc staje się towarem zupełnie niechodliwym. Nie uważamy się wcale za wyrachowanych, a jedynie za roztropnych. Nie pomyślimy o sobie, że jesteśmy nieczuli na krzywdę i cierpienie innych, lecz że nie należy się wtrącać w życie innych ludzi. Coraz dalej nam do wysiłku, by okazać innym trochę życzliwości, no bo przecież ktoś może niewłaściwie odczytać nasz gest, nasze intencje. A poza tym - to co my z tego będziemy mieć? Najpewniej nic, więc po co? Zirytowani, z każdym dniem coraz bardziej, narastającą brutalnością, przemocą, drapieżnością świata, brakiem dobrego wychowania, minimum kultury, grzeczności, życzliwości, z wiecznymi pretensjami wobec innych tęsknimy mimo wszystko za dobrocią. A ta zawsze jest kwestią odwagi: być dobrym to znaczy być odważnym. Nie bać się, że ktoś się z tego będzie śmiać, że nic nie otrzymamy w zamian, że przyklei się do nas etykietka „naiwni”. Zmiana świata zaczyna się zawsze od drobnego, czasami nic nieznaczącego gestu, słowa, spojrzenia, na które Pan Bóg odpowiada odbiciem swojej obecności. Jak na chuście Weroniki, jak w nieśmiertelnych imionach bohaterów piątej i szóstej stacji. Kogoś może zarazimy odwagą bycia dobrym i poniosą inni dalej ludzkie tęsknoty ludzkich serc, które nauczą się uderzać dobrocią. Tylko nie wolno się bać, że nam za to nikt nie zapłaci. Św. Weroniko, św. Szymonie z Cyreny, módlcie się za nami teraz i w godzinę, gdy obawa, że nas za to wyśmieją, znowu ściśnie nam gardło i dłonie, i serce.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Tragiczny stan mentalności Polaków w odniesieniu do alkoholu - komentarz bp. Tadeusza Bronakowskiego

2024-05-06 14:26

[ TEMATY ]

alkohol

bp Bronakowski

Adobe Stock

Stan mentalności Polaków w odniesieniu do alkoholu jest tragiczny - stwierdza bp Tadeusz Bronakowski. W komentarzu dla KAI przewodniczący Zespołu ds. Apostolstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych krytykuje samorządy za nie korzystanie z narzędzi umożliwiających ograniczenia w nocnym handlu alkoholem. Odnosi się też do policyjnego bilansu majówki na polskich drogach. - Obudźmy się wreszcie jako naród i popatrzmy na sprawę trzeźwości jako na polską rację stanu - apeluje biskup.

Bp Bronakowski wskazuje na brak konsekwencji oraz nierespektowanie wyników badań naukowych dotyczących uzależnień, zwłaszcza alkoholowych. Apeluje także: “Przeznaczajmy pieniądze na to, co nas wzmacnia i rozwija, a nie na alkohol - środek psychoaktywny, który niszczy nasze rodziny, zdrowie, pomyślność, który tak często zabija”.

CZYTAJ DALEJ

Pojechała pożegnać się z Matką Bożą... wróciła uzdrowiona

[ TEMATY ]

Matka Boża

świadectwo

Magdalena Pijewska/Niedziela

Sierpień 1951 roku na Podlasiu był szczególnie upalny. Kobieta pracująca w polu co i raz prostowała grzbiet i ocierała pot z czoła. A tu jeszcze tyle do zrobienia! Jak tu ze wszystkim zdążyć? W domu troje małych dzieci, czekają na matkę, na obiad! Nagle chwyciła ją niemożliwa słabość, przed oczami zrobiło się ciemno. Upadła zemdlona. Obudziła się w szpitalu w Białymstoku. Lekarz miał posępną minę. „Gruźlica. Płuca jak sito. Kobieto! Dlaczegoś się wcześniej nie leczyła?! Tu już nie ma ratunku!” Młoda matka pogodzona z diagnozą poprosiła męża i swoją mamę, aby zawieźli ją na Jasną Górę. Jeśli taka wola Boża, trzeba się pożegnać z Jasnogórską Panią.

To była środa, 15 sierpnia 1951 roku. Wielka uroczystość – Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny. Tam, dziękując za wszystkie łaski, żegnając się z Matką Bożą i własnym życiem, kobieta, nie prosząc o nic, otrzymała uzdrowienie. Do domu wróciła jak nowo narodzona. Gdy zgłosiła się do kliniki, lekarze oniemieli. „Kto cię leczył, gdzie ty byłaś?” „Na Jasnej Górze, u Matki Bożej”. Lekarze do karty leczenia wpisali: „Pacjentka ozdrowiała w niewytłumaczalny sposób”.

CZYTAJ DALEJ

Świętowali piękny jubileusz

2024-05-07 16:09

Marek Białka

    Z udziałem J.E. ks. bp. Stanisława Salaterskiego, biskupa pomocniczego diecezji tarnowskiej, wspólnota parafialna z Uszwi przeżywała radość z wydarzeń, jakie miały miejsce w czasie odpustu parafialnego.

Tarnowski sufragan, który przewodniczył uroczystej Mszy świętej, wygłosił również słowo Boże, w którym powiedział, m.in. że depozyt wiary zapoczątkowany na przestrzeni kilkuset lat przez naszych przodków, przejawiał się w trosce o tę świątynie, która dzisiaj zachwyca swoim blaskiem i pięknem.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję