Z Bronisławem Zatheyem, prezesem wrocławskiego oddziału PTTK, rozmawia Michał Kurek
Michał Kurek: - Wytoczyliście wojnę „dzikim” przewodnikom, którzy opowiadają turystom banialuki. Już po problemie?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Bronisław Zathey: - Niestety, zapisy ustawy o świadczeniu usług turystycznych nie są jeszcze do końca realizowane. Ale już mamy od wojewody dolnośląskiego zezwolenie na prowadzenie kontroli osób prowadzących wycieczki po Wrocławiu i przeszkoliliśmy strażników, którym na początku grudnia nadaliśmy specjalne certyfikaty, dzięki czemu będą mogli w następnych latach prowadzić takie kontrole samodzielnie. W tym roku prowadziliśmy wzmożone kontrole między czerwcem a wrześniem, w wyniku których pokaźna grupa osób nie mających uprawnień do oprowadzania dostała mandaty, a kilka spraw Straż Miejska skierowała do sądu grodzkiego. To dopiero początek, bo to szczyt góry lodowej.
- Kim są „dzicy” przewodnicy i gdzie znajdują klientów?
Reklama
- Pierwsza grupa to piloci wycieczek przywożący grupy do Wrocławia, którzy mają albo tylko uprawnienia pilockie, albo są to piloci wycieczek z zagranicy. Druga - to taksówkarze, którzy łapią pojedyncze osoby przy hotelach, a trzecia - osoby mieniące się przewodnikami, które łapią turystów między innymi na wysokości Panoramy Racławickiej, pręgierza w Rynku, czy nawet Dworca Głównego PKP, oferując usługę typu „Za 50 złotych oprowadzę po mieście”.
- Ile normalnie kosztuje taka usługa?
- Jest dużo droższa: ryczałt do pięciu godzin przewodnickich to ok. 200 zł, z tym, że te 200 zł to nie tylko wynagrodzenie przewodnickie, ale też różnego rodzaju podatki, które płaci nasze biuro PTTK. Tu nawet nie chodzi o to, że dzicy przewodnicy odbierają nam dochody, ale że nie mają właściwej wiedzy o mieście. Wielokrotnie podsłuchiwaliśmy, o czym opowiadają. Opowiadają po to, żeby mówić, mówią po to, żeby opowiadać. Nie mają umiejętności przekazywania wiedzy, bo takiej wiedzy nie mają. Opowiadając na przykład o pomniku Fredry mówią, że to Słowacki. Z przerażeniem słuchaliśmy, że pomnik Fredry zbudowano tutaj, bo Fredro lubił Wrocław, a przecież prawda jest taka, iż przewieziono go do Wrocławia po II wojnie światowej ze Lwowa, gdzie stał pierwotnie.
- Rozumiem, że strażnicy przeszli jakiś specjalistyczny kurs o historii miasta. Po co im te certyfikaty?
- Uczyliśmy ich wprawdzie wiedzy o mieście, ale to był bardzo krótki kurs. Natomiast dowiedzieli się, jak rozpoznać prawdziwego przewodnika, bo to przecież trudna rzecz. Przewodnik musi mieć uprawnienia nadane przez Urząd Wojewódzki, odpowiedni identyfikator oznakowany pieczęcią Urzędu Wojewódzkiego, przewodnik PTTK posiada jeszcze odznakę, która jest w pewnym sensie gwarancją właściwie przekazywanej wiedzy.
Reklama
- Kto będzie oprowadzał po Wrocławiu, skoro topnieją szeregi PTTK?
- Kiedyś ludzie młodzi należeli do kół szkolnych PTTK, ale to się skończyło, bo nie ma kto ich tym zainteresować. Dlaczego? Nauczyciele nie otrzymują wynagrodzenia za pracę pozaszkolną związaną z taką działalnością. Starsza młodzież nie widzi potrzeby zapisywania się do PTTK z prostej przyczyny: ma dostęp do atrakcji krajoznawczych bez takiej przynależności. Może nocować w schroniskach, rozbijać namioty w bazach noclegowych, chodzić po szlakach turystycznych, nie będąc członkiem PTTK. Nie uczestniczy w imprezach masowych, bo woli pojechać w zorganizowanych na szybko grupach koleżeńskich. Od kilku lat szukamy lekarstwa, jak to zmienić. Zapraszamy młodzież do konkursów i mamy grupę młodzieży. Ale w którymś momencie młodzi ludzie odchodzą, mówiąc, że na wycieczkę mogą pojechać np. z rodzicami. Lekarstwem może być obniżenie cen usług turystycznych za udział w rajdach, wycieczkach, i tym podobnych imprezach dla członków PTTK. Także - mobilizacja nauczycieli chętnych do prowadzenia działalności turystycznej. Warto zaprosić ich do organizacji imprez, nadać im pewne uprawnienia. No i warto w dni wolne od nauki wpuszczać uczniów z nauczycielami gratis do muzeów. Muzea cierpią na brak pieniędzy, ale byłby to zysk, a nie strata, bo to zaprocentowałoby w następnym etapie. A zapotrzebowanie na uczestnictwo jest bardzo duże, o czym świadczy nasza tegoroczna akcja zorganizowana z Urzędem Miejskim. Między czerwcem a wrześniem oprowadziliśmy za darmo po Wrocławiu 26 wycieczek, w których wzięło udział ponad dwa tysiące ludzi. Wiele młodych osób przyszło potem zapytać, jak zostać przewodnikiem, a starsi pytali, kiedy będzie kolejna akcja.
- Dziękuję za rozmowę.