Reklama

A miałem tu zostać na chwilę

Niedziela kielecka 10/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pan Kazimierz Pela stoi pochylony nad chłopcem, który szlifuje listewkę papierem ściernym, uśmiecha się i mówi: „delikatniej, delikatniej”. Tak, z cienkimi kawałkami drewna trzeba obchodzić się delikatnie. Kawałków listewek, które były „traktowane mocniej” zebrał się cały kosz. „Trzeba to lubić, trzeba to kochać, inaczej nic się nie uda” - mówi, pokazując na wiszące u sufitu samoloty. Zostały one zrobione z cienkich listewek i papieru. Są lekkie, gotowe do lotu; czekają na wiosenną pogodę i na delikatny wiatr. Poszybują wysoko i daleko. Obok samolotów wiszą papierowe balony oraz latawce - dużo, o wymyślnych kształtach i kolorach. „30 lat temu kierownictwo spółdzielni KSM poprosiło mnie, abym zastąpił instruktora, który musiał odejść z tej modelarni. Miałem tu zostać na chwilę, czekając aż przyjdzie kolejny. Ta chwila trwa, właśnie od tego czasu mija 30 lat” - mówi, uśmiechając się do siebie. Modelarnia jest mała. Kilka dużych stołów, jakieś stare szafy i dziesiątki samolotów i latawców wiszących u sufitu.
„Nasza modelarnia jest bardzo dobra, proszę zobaczyć, jak wysoko jest sufit, ile tam można powiesić modeli, to jest nasz prawdziwy magazyn” - podkreśla.

Najlepsze cechy człowieka

Reklama

Jakie były początki? Pan Kazimierz miał dużo zapału. Dzieci garnęły się, aby sklejać papierowe modele. To były czasy, gdy wychodziły gazety z modelami samolotów, statków czy samochodów, które można było samodzielnie wycinać. To zachęcało, by chwilę wolnego czasu poświęcić właśnie modelarstwu. W sklepach harcerskich w ciągłej sprzedaży były także modele do sklejania, z klejem i szczegółowym opisem. W modelarni panował tłok.
W tamtych czasach w Kielcach było kilka modelarni - praktycznie w każdej dzielnicy co najmniej jedna. To były ciekawe czasy. Życie płynęło spokojniej, nikt nie słyszał o grach komputerowych. Modna była piłka nożna i sklejanie modeli. Sklejanie ma tę zaletę, że można się tym zajmować w każdym czasie, podczas gdy gra w piłkę uzależniona jest od kaprysów pogody.
„Sklejanie modeli rozwija wyobraźnię, zmusza do skupienia się i wymaga twórczego myślenia - podkreśla pan Kazimierz. - To naprawdę wspaniałe zajęcie, które kształtuje najlepsze cechy człowieka”. Rodzice to rozumieli, dlatego chętnie posyłali dzieci do modelarni. Byli i tacy, którzy chcieli, aby dziecko miało przez kilka godzin prawdziwą opiekę, a nie stało przed blokiem z kluczem na szyi. Od dawna wszyscy wiedzieli, że u pana Kazimierza w modelarni trzeba się dobrze zachowywać - na złe humory i kłótnie nie ma tu miejsca. Do dziś na ścianie modelarni wisi „dziwny cennik”, w którym zapisane są kary za złe zachowanie. „Każdemu się może zdarzyć chwila słabości i czasami wyrwać brzydkie słowo - ja to rozumiem, lecz za swoje błędy trzeba zapłacić” - mówi, uśmiechając się. Dlatego też w „cenniku” widnieje zapis, że za mówienie „brzydkich słów” trzeba do wspólnej skarbonki wrzucić kilka złotych. Zebrane w ten sposób pieniądze przeznaczane są na potrzeby modelarni. Kupowany jest papier, sklejka, klej. Na szczęście dzieci zachowują się wzorowo i rzadko jakieś pieniądze wpadają do skarbonki. Dlatego też wszystkie potrzebne materiały kupowane są przez rodziców.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jak zostać pilotem?

Obecnie w Kielcach istnieją trzy modelarnie. Jedna prowadzona przez pana Pelę, druga przy Muzeum Zabawkarstwa, a trzecia przy MDK Zameczek. Od czasu, gdy rozpoczął pracę z dziećmi w modelarni przed 30 laty, w Kielcach upadły wszystkie modelarnie działające przy domach osiedlowych. Co się stało? Dlaczego? Na te pytania pan Kazimierz odpowiada: „Zarządy spółdzielni w poszukiwaniu pieniędzy wynajęły pomieszczenia, w których mieściły się modelarnie na działalność gospodarczą. Teraz tam znajdują się sklepiki. Również rodzice nie byli zainteresowani zbytnio wysyłaniem swoich pociech do modelarni. „Czasy się zmieniły - podkreśla pan Kazimierz - teraz dzieci wysyła się na naukę języka angielskiego, matematyki, naukę szybkiego czytania, lekcje muzyki itd.”. Dzieci muszą być przygotowane do życia w ciągłej konkurencji, muszą więcej umieć, więcej wiedzieć, aby się wybić - tak twierdzą rodzice. Czy spędzając czas na sklejaniu modeli samochodów lub samolotów, można coś osiągnąć? Czy można być kimś?
Pan Kazimierz dobrodusznie uśmiecha się. „Spod mojej ręki wyszło wielu chłopców, którzy być może nie osiągnęli jakiegoś spektakularnego sukcesu, ale najważniejsze jest to, że są miłymi, dobrze wychowanymi ludźmi”. Ale i miłośnik modelarstwa może „być kimś”. To właśnie w tej modelarni kilku chłopców złapało „bakcyla latania”. Dzięki odwiedzaniu podkieleckiego lotniska w Masłowie, gdzie co roku puszczają balony i latawce, zainteresowali się właśnie lataniem. Skończyli lekcje pilotażu, później studia, a teraz są kapitanami na kilku samolotach Polskich Linii Lotniczych LOT. „Czy z tych osiągnięć nie można być dumnym?” - retorycznie pyta pan Kazimierz. „Wielu z moich chłopców pozakładało już rodziny i dziś, zamiast iść z kolegami na piwo, przychodzą tutaj, aby dalej realizować swoją pasję” - uśmiecha się.

Wiosenny wiatr

Wszyscy czekają na wiosnę. Gdy zawieje ciepły wiosenny wiatr, modelarze i sympatycy oraz ich rodziny tłumnie gromadzą się na płycie lotniska w Masłowie, gdzie odbywają się mistrzostwa w puszczaniu balonów ogrzewanych ciepłym powietrzem. W tym dniu do Kielc przyjeżdżają modelarze praktycznie z całej Polski. Tyle radosnych osób widzi się rzadko. Delikatne papierowe balony wzbijają się wysoko w górę, a następnie lecą niesione przez wiatr. Rekordziści utrzymują się w powietrzu przez kilkadziesiąt minut. Warto dla takich chwil spędzić kilka dni wytężonej pracy, aby z delikatnej bibuły zrobić balon, który wzleci wysoko w przestworza. Dzieci i ich rodzice są zachwyceni.
„I właśnie dla takich chwil warto spędzać z dziećmi ten czas, ponieważ człowiek, który ma tak wrażliwe serce i wkłada tyle wysiłku w wykonanie jakiegoś modelu, być może nie będzie biznesmenem, ale będzie dobry, uczciwy - a to jest w życiu najważniejsze” - podkreśla pan Kazimierz. I trudno nie przyznać mu racji.

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie!

2025-03-11 16:05

Niedziela Ogólnopolska 11/2025, str. 22

[ TEMATY ]

homilia

Adobe Stock

U początków wejścia Boga w dzieje ludzkości stoi wybranie Abrama, za którym poszły obietnice i zawarcie przymierza. Pierwsza była obietnica potomstwa, przyjęta przez Abrama wbrew wszelkiej nadziei. Mocno posunięty w latach i wciąż nie mając syna, usłyszał, że jego potomstwo będzie tak liczne jak gwiazdy na niebie. „Abram uwierzył i Pan poczytał mu to za zasługę”. Zasługa patriarchy polegała na tym, że od wiary w Pana przeszedł do pełnego zawierzenia Panu. Takiego odważnego przejścia brakuje większości z nas. Nasza wiara jest letnia, bez smaku, często daleka od zawierzenia Bogu i przez to łatwo wystawiana na próby, z których wychodzi osłabiona i zraniona. Po obietnicy potomstwa nastąpiło zawarcie przymierza, które naśladowało starożytne uwarunkowania kulturowe. Abram, pogrążony – jak niegdyś Adam – w głębokim śnie, otrzymał obietnicę ziemi, na której jego potomkowie, lud Bożego wybrania, mieli strzec zobowiązań przymierza określonych w Dekalogu, który jako nowy Boży dar Mojżesz otrzymał na górze Synaj.
CZYTAJ DALEJ

Poznań: 24 marca premiera filmu o przyszłym błogosławionym

2025-03-16 17:41

[ TEMATY ]

film

Poznań

premiera

ks. Stanisław Streich

archpoznan.pl

Ksiądz Stanisław Streich

Ksiądz Stanisław Streich

W poniedziałek, 24 marca w kinie Rialto odbędzie się poznańska premiera filmu „Zabili księdza”. Wydarzenie to stanowi element przygotowania do planowanej na 24 maja beatyfikacji Czcigodnego Sługi Bożego ks. Stanisława Streicha.

Jak zaznaczają twórcy Antoni Wojtkowiak i Anna Kreczmer, postać tego gorliwego kapłana zasługuje na pamięć i szersze zapoznanie z jego życiem, tym bardziej, że mija już 87 lat od jego śmierci i poza wąskim środowiskiem, nie jest powszechnie znany.
CZYTAJ DALEJ

Ferdinand Habsburg: Bóg daje mi wszystko, czego potrzebuję

2025-03-16 21:00

[ TEMATY ]

wiara

świadectwo

Ferdinand Habsburg

commons.wikimedia.org, CC BY-SA 4.0, Drew Gibson

Ferdinand Habsburg, prawnuk cesarza bł. Karola I (1887-1922), jest kierowcą francuskiego zespołu Alpine w Długodystansowych Mistrzostwach Świata FIA. W wywiadzie dla specjalnego wydania niemieckiego magazynu sportowego „Kicker” poświęconego sportom motorowym, opowiada również o swojej wierze.

„To dla mnie bardzo ważne, aby codziennie chodzić na mszę i modlić się”, mówi Habsburg. „To daje mi wsparcie i siłę”, dodaje.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję