„Przypadek to nie jest koszerne słowo” - miał podobno mawiać pewien mądry rabin. Rzeczywiście, zgodnie z nauką Biblii, nie ma czegoś takiego, jak przypadek. Pan Bóg ma swój odwieczny plan i cokolwiek się dzieje, jest w tym planie przewidziane. Co prawda można mieć tutaj wątpliwości, co do wolnej woli. Skoro wszystko jest zaplanowane, to nasze czyny również; a skoro tak, to czy możemy ponosić za nie odpowiedzialność moralną? Trzeba odróżnić ślepy fatalizm od Bożej Opatrzności. Fatalizm zakłada, że wszystko jest z góry ustalone i nasze decyzje tak naprawdę na nic nie mają wpływu. W takiej sytuacji faktycznie należałoby przyjąć brak naszej odpowiedzialności za czyny; nie byłyby one bowiem tak faktycznie naszymi czynami, ale tego, który je zaplanował. W chrześcijaństwie nie ma jednak miejsca na takie poglądy. Bóg zna przyszłość i najgłębsze tajniki naszych serc; wie o nas więcej nawet, niż my sami o sobie. Dlatego w Jego planie jest miejsce na naszą wolną wolę. Prościej mówiąc, Pan Bóg wiedząc jakby z góry, jakie będą nasze decyzje, tak planuje wydarzenia, by nie ograniczając naszej wolności i tak plan osiągnął swój skutek. Można by na ten temat jeszcze wiele, ale zostawmy te dość zawiłe dociekania.
Boży plan przejawia się między innymi w tym, że pewne wydarzenia i osoby mające się pojawić w przyszłości są zapowiadane o wiele wcześniej. Wypełnienie się zapowiedzi jest wtedy dowodem boskiego pochodzenia tych znaków. I tak na przykład przymierze zawarte przez Boga z Izraelitami na Synaju jest zapowiedzią Nowego Przymierza zawartego w Jezusie Chrystusie na krzyżu. Baranek zabijany podczas świąt paschalnych zapowiadał nadejście Mesjasza, którego Krew zgładzi grzechy świata itd.
W Starym Testamencie znajdujemy opis ciekawego wydarzenia. Żydowski król Achaz stoi przed dylematem - grozi mu najazd wojsk syryjskich, których o własnych siłach nie zdoła zwyciężyć. Planuje więc przymierze z Asyrią, by w ten sposób pokonać wspólnego wroga. Prorok Izajasz napomina jednak króla, że ratunku nie powinien szukać w ludzkich układach i umowach lecz w Bogu, w nawróceniu się do Tego, który prawdziwie opiekuje się swym ludem. Prorok proponuje nawet królowi, by zażądał od Boga znaku z nieba potwierdzającego Bożą opiekę. Achaz odmawia; twierdzi, że nie chce wystawiać Boga na próbę, ale tak naprawdę to chyba podjął już decyzję, a znak od Boga zmusiłby go do jej zmiany. On woli wybierać po swojemu. Wtedy prorok zapowiada, że Bóg sam da znak swemu ludowi - panna pocznie i porodzi syna, któremu nadadzą imię Emmanuel - Bóg z nami. Jakie są losy Achaza? Zapraszam do lektury Księgi Izajasza. Teraz jednak proponuję przeniesienie się o kilkaset lat do przodu... Józef - mąż sprawiedliwy zauważa, że poślubiona mu Maryja spodziewa się dziecka. Nie mając w tym żadnego udziału, a nie chcąc wytaczać jej spektakularnego procesu o zdradę, postanawia oddalić ją potajemnie. Ale oto ukazuje mu się anioł przekazując wieść niewiarygodną - „z Ducha Świętego jest to, co się w niej poczęło”. Dziewica poczęła syna, a Józef ma być opiekunem tej Świętej Rodziny. Choć wieść jest niepojęta i wydaje się być sprzeczna z wszystkim, co logiczne, Józef nie popełnia błędu swego przodka Achaza. Pamiętajmy bowiem, że św. Józef pochodzi z tego samego rodu - z rodu Jessego Betlejemity, króla Dawida, Salomona, Achaza - jest potomkiem królów. Nie popełnia więc błędu Achaza i okazuje posłuszeństwo znakowi danemu od Boga. To właśnie on staje się ziemskim opiekunem Syna Bożego. To Jezus jest owym „Emmanuelem” - Bogiem z nami, Bogiem zjednoczonym z ludzką naturą.
Jak grzech Ewy zapowiadał posłuszeństwo Maryi, jak Adam był zapowiedzią Jezusa, tak Achaz zapowiadał przyjście Józefa sprawiedliwego, który bardziej niż na własnych pomysłach, będzie polegał na Bogu. Pamiętajmy, że nie wszystko, co po ludzku rozumne, jest mądre po Bożemu. Co prawda do liturgicznego wspomnienia św. Józefa mamy jeszcze trochę czasu, ale już dziś uczmy się polegania na Bogu, nie na sobie; uczmy się ufności w Boży plan zbawienia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu