O wielkich artystach scen polskich wiemy właściwie wszystko. Czy na pewno? Kolorowe tygodniki prześcigają się w plotkach nt. kogoś, kto obecnie jest na tzw. fali. Nie ulega jednak wątpliwości, że wiele informacji podawanych w gazetach, mówiąc najdelikatniej, mija się z prawdą. Nie chodzi bowiem o prawdę, ale o news, który przyciągnie do siebie dużą grupę czytelników. Przecież liczy się „kasa”.
Diecezję łomżyńską, co pewien czas odwiedzają aktorzy, piosenkarze, ludzie telewizji. Wokół nich prawie zawsze gromadzą się fani, by czegoś się dowiedzieć, czegoś posłuchać, o coś zapytać, może nawet zdobyć autograf.
Do Myszyńca Eleni przyjechała pierwszy raz. Kiedy przekroczyła próg plebanii usłyszeliśmy:„Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”. Mała, szczupła postać piosenkarki szybko przemknęła do przygotowanego pokoiku. Potem wspólny obiad, żarty, wspomnienia o przygodzie z policją i... przygotowanie do koncertu. Przyznam się szczerze, że z kilkoma artystami Pan Bóg pozwolił mi już rozmawiać, ale jeszcze nigdy nie spotkałem tak znanej „gwiazdy” z taką niesamowitą pokorą. Nie tylko pokora, bo i cichość, mądrość i wiara. Tak - wielka wiara. Zresztą cały zespół pod kierownictwem Kostasa Dzokasa pokazał się z tej fantastycznej strony. A tak wielu artystów mówi mi, że niemożliwe jest połączenie prawdziwego artyzmu z wiarą.
„Zawsze cieszymy się, kiedy naszych piosenek słucha tak licznie zgromadzona widownia. Tu jesteśmy po raz pierwszy. Zachwyceni jesteśmy gościnnością i kulturą Kurpiowszczyzny, chociaż nie poznaliśmy jej jeszcze dokładnie” - powiedziała przed koncertem Eleni. „Przygotowanie koncertu wymaga od nas sporego wysiłku. Nie możemy pozwolić sobie na jakiś tam koncert. On musi być naprawdę dobry” - dodał Piotr Kałużny.
Pomóż w rozwoju naszego portalu