Nie mamy jeszcze supermarketu, ale...
W Łomży nie mamy, co prawda supermarketu, ale ostatnimi czasy bardzo dużo się o nich mówi. W mieście funkcjonują już dwa sklepy „Biedronka”, „Leader Price”, „Gośka”. Ostatnio zaczął funkcjonować duży sklep o wdzięcznej nazwie „Stokrotka”. Opinia klientów o tych sklepach jest różna, tak, jak różni są ludzie. Nie mamy, co ukrywać, że sklepy te od początku swego istnienia znalazły ulubionych klientów, a stało się to bynajmniej nie dlatego, że oferowany tam towar jest doskonały, ale tylko i wyłącznie dlatego, że jest... tani. „Kupuję tu, bo jest tanio. W innych sklepach w Łomży za ten sam towar trzeba zapłacić i kilka złotych więcej” - mówi wychodząca ze sklepu „Biedronka” starsza pani. Niemal identyczny argument podaje młody mężczyzna, jak się okazuje ojciec dwójki dzieci: „Ja właściwie robię zakupy tylko raz w tygodniu, ale za to są prawdziwe zakupy, dla całej rodziny, na cały tydzień. No, może nie na cały tydzień, ale... Mam doskonałe porównanie: moje zakupy tu, w „Leader Price”, i zakupy u prywaciarzy, to różnica nawet 50 zł. Dla naszej rodziny, to dużo”. Takich wypowiedzi bądź podobnych usłyszałem jeszcze kilka. Zastrzeżenia klientów dotyczyły tylko jednego: towar w dużych sklepach jest kiepskiej jakości.
Co mówią o powstaniu supermarketu?
Reklama
Łomża zaczęła głośno dyskutować na temat supermarketu, kiedy firma budowlana zaczęła swoje prace na Górce Zawadzkiej, nieopodal budującego się kościoła parafii Krzyża Świętego. Szybko powstało ogrodzenie, jeszcze szybciej sprowadzono potrzebne maszyny, które bez zastanowienia zaczęły ryć ziemię. Ludzie nie ukrywali swojej złości widząc, że powstający budynek popsuje całą architekturę tamtego miejsca. Budowano kilka miesięcy, by nie wiadomo kiedy budowa została zatrzymana. Dlaczego? Nikt głośno nam nie powiedział. Jak się dowiedzieliśmy, podobno powstający budynek posiada poważne wady w konstrukcji. „Musi być coś poważnego, bo inaczej budowy tej nigdy by nie zatrzymano” - mówi mieszkaniec z pobliskiego osiedla, który prosi nas o absolutną anonimowość. Wielu łomżan niezbyt chętnie wypowiada się na temat powstających dużych sklepów w mieście. Podobno niektórym mieszkańcom osiedli wręcz zabroniono wypowiadać się na ten temat! Ci, którzy chociaż anonimowo wypowiadali swój pogląd podkreślali zgodnie: „Dziwimy się bardzo, że wszystkie duże sklepy powstają w pobliżu kościołów. Właściciele sklepów wiedzą, że to najlepsze miejsce, aby schwytać klienta” - mówią. I coś z tego jest: „Stokrotka” nieopodal kościoła Krzyża Świętego, „Leader Price” przy sanktuarium Miłosierdzia Bożego (powstanie nowego supermarketu przewidziano również w pobliżu sanktuarium). Przypadek czy zaplanowane działanie? Odpowiedź jest prosta.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
A co na to łomżyńscy kupcy?
Ci poważnie skłóceni są z Ratuszem. Obserwując całe zamieszanie wokół powstania nowej, potężnej placówki handlowej, mają poważny niepokój, co stanie się z ich działalnością. „Nie ukrywamy, że powstanie marketu i to w centrum miasta, to śmierć dla naszego handlu. Przecież nikt z nas, prywatnych handlowców, nie wytrzyma takiej konkurencji” - niepokoi się Andrzej Grzymała. „Jeżeli już konieczne jest powstanie marketu w naszym mieście, to niech on będzie na obrzeżach miasta, absolutnie przy skrzyżowaniu ulic Sikorskiego - Zawadzka” - dodaje pan Andrzej. „Nie wiem, mogę się tylko domyślać, dlaczego tak niektórym radnym zależy na tym, aby market został pobudowany właśnie w centrum miasta. Dla nas to wielki znak zapytania” - zastanawia się łomżyński handlowiec. Wiceprezydent pragnie, aby handlowcy przenieśli się do wybudowanej „Stokrotki”, ci jednak nie chcą. Dlaczego? „Jednym z powodów jest opłata: 1000 zł za m2 powierzchni handlowej na miesiąc. Aby prowadzić normalny handel potrzeba ok. 100 m2. Nikogo z nas nie stać, aby na miesiąc komuś płacić 10 000 zł. Do tego jeszcze dochodzą inne opłaty” - mówi pan Andrzej.
To jak będzie?
Możemy powiedzieć, że czas pokaże. Pewnie tak będzie, że radni (przynajmniej niektórzy) będą do końca niezdecydowani, jak głosować. Sprawa powstania marketu i zdecydowanego sprzeciwu prywatnych kupców dotarła także do bp. Stanisława Stefanka. Temu tematowi Ksiądz Biskup poświęcił swoją audycję w radiu „Nadzieja” podczas copiątkowych spotkań. Wyraził zaniepokojenie powstałym konfliktem, a jednocześnie zaproponował, aby „strony konfliktu przezwyciężyły uprzedzenia i zasiadły do rozmów. Apeluję o dialog” - powiedział na antenie biskup Stanisław.
Wymowną wypowiedzią w powyższej sprawie były słowa jednego z łomżyńskich przedsiębiorców, który już niejednokrotnie publicznie wyrażał opinię na omawiane zagadnienia: „Nam wcale nie chodzi o biznes, nam chodzi o rodziny. Nam chodzi o to, abyśmy mogli spokojnie patrzeć w przyszłość”. Jaka to będzie przyszłość? Zadecydują o niej radni i to jeszcze w lutym.