Stanisław Sojka zachował się tak, jakby nie miał wyboru, decyzję przyjazdu do Kielc podjął błyskawicznie. I tak zrodził się koncert. „Przed państwem Stanisław Sojka” - ks. T. Kijowski zapowiedział koncert znakomitego wokalisty i muzyka, który chyba jeszcze nigdy nie śpiewał w żadnym z kieleckich kościołów.
Od Nie trać ani chwili..., przez swoisty ukłon muzyczny w kierunku Czesława Niemena i Jarosława Iwaszkiewicza, poprzez sonety Szekspira i muzyczne medytacje do Tryptyku Rzymskiego - słowem znane i mniej znane utwory, artysta umiejętnie budował nastrój i więź ze słuchaczami.
Łagodnie kołysani w takt muzyki, zasłuchani w siebie, wtopieni w mrok świątyni, na Sojkę przyszli starzy, młodzi, podparci laską, z małym dzieckiem na ręku, całymi rodzinami, w grupach przyjaciół. W eleganckich garniturach, sportowych kurtkach, ubogich jesionkach. Nagrodzili go owacjami na stojąco; kto chciał, mógł zamienić z nim kilka słów przy kawie, otrzymać autograf.
Dobrze, że istnieje muzyka, która jest ponad podziałami, może stanowić płaszczyznę porozumienia i która potwierdza, że w kręgu Oratorium ciągle zdarzają się ważne rzeczy, bez ograniczonego dostępu. To istotny przekaz dla kieleckiej młodzieży i jej rodziców w dobie oratoryjnego jubileuszu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu