Inna pacjentka, 96-letnia staruszka, wymaga codziennej zmiany opatrunków, ma bowiem odleżyny, trzeba ją też myć i karmić. Ale nie tylko ona wymaga troski. Bo wsparcia potrzebuje również córka chorej. Jej także musi okazać zainteresowanie pielęgniarka, która zjawia się w domu. - Nasza pomoc nie ogranicza się jedynie do „usług” medycznych - zapewnia Modzelewska. - Staramy się podtrzymywać na duchu zarówno chorych, jak ich rodziny.
Tak jest również w innych przypadkach, jak choćby samotnej kobiety chorej na nowotwór. - Przychodzimy do niej na zmianę z pracownikami hospicjum. Wspieramy również duchowo - dodaje s. Maria Barbara ze Zgromadzenia Świętej Rodziny, która również pracuje w Stacji Opieki przy Śnieżnej. To właśnie ona prowadzi z pacjentami - nieraz bardzo długie - rozmowy na temat cierpienia, pomaga odnaleźć w tych doświadczeniach sens. - I ludzie chętnie na te tematy rozmawiają - mówi. Dba też o to, by do każdego, kto tego pragnie, choć raz w miesiącu przyszedł z Komunią ksiądz.
- Cieszę się, że ta Stacja już przez rok funkcjonuje na warszawskiej Pradze, która jest przecież biedną dzielnicą i potrzebuje wsparcia być może nawet w większym stopniu niż inne - mówi ks. Wiesław Kania. To on jest pomysłodawcą oraz inicjatorem całego przedsięwzięcia. Przyszedł kiedyś na kawę do ks. Krzysztofa Uklei, dyrektora Caritas Praskiej, i stanowczym głosem oznajmił, że skoro Stacje działają w innych miejscach, należy stworzyć taką placówkę również tutaj.
Teren działania Stacji obejmuje całą Pragę Północ. Placówka działa w ramach wspólnej inicjatywy społecznej Fundacji im. Józefa Szewczyka, parafii dekanatu praskiego i Caritas warszawsko-praskiej. - Tadeusz Szewczyk wniósł wielki wkład, przekazał bowiem na działalność tej Stacji pomieszczenia - podkreśla ks. Krzysztof Ukleja. Dodaje, że jest to pierwsza Stacja Opieki Caritas, która utrzymuje się z ofiar parafii. Jest to możliwe dzięki zaangażowaniu dziekana, ks. Marcina Wójtowicza. Inne natomiast stacje mają albo dotacje z gminy, na terenie której działają, albo z Narodowego Funduszu Zdrowia.
Pielęgniarki, które pracują w Stacji, jeżdżą do chorych. Tam zajmują się higieną osobistą, robią zastrzyki, mierzą ciśnienie, podają leki. Ci, którym pozwala na to stan zdrowia, sami przychodzą do Stacji. Wypożyczają sprzęt rehabilitacyjny: łóżka, wózki inwalidzkie, balkoniki czy kule. Mogą też zrobić w Stacji USG (sprzęt USG został kupiony w Szwajcarii z ofiar parafii). Na razie niestety raz w tygodniu, ale gdy uda się zatrudnić na etat radiologów - których dyrektor wciąż szuka - być może częstotliwość się zwiększy. Badanie to kosztuje około 20 zł, a gdy pacjenta nie stać - może je zrobić nieodpłatnie. Pacjentów kierują na nie parafie, które biorą udział w projekcie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu