Rozpoczęliśmy temat supermarketu w Łomży, będziemy go kontynuować. Cieszymy się bardzo, że nasze uwagi, spostrzeżenia wielu mieszkańców naszego miasta odbiera pozytywnie. Dziś chcemy przestrzec wszystkich tych, którzy zbyt optymistycznie patrzą na możliwość zatrudnienia w nowym supermarkecie. Czy rzeczywiście będzie tak, że powstaną nowe miejsca pracy? Czy zatrudnieni tam pracownicy będą należycie wynagradzani? Odpowiedzią niech będzie artykuł zamieszczony w Rzeczpospolitej w dniu 17 stycznia 2005 r., pt.: Supermarket jak obóz pracy. W artykule Józefa Mateusza czytamy: „Harówka po kilkanaście godzin na dobę bez zapłaty za godziny nadliczbowe, zmuszanie do pracy chorych ze zwolnieniami lekarskimi, odbieranie premii pod byle pretekstem - to tylko niektóre nadużycia pracodawcy wobec kierowników działów w supermarkecie sieci Kaufland”.
Przypomnę, że ta sieć tak bardzo pragnęła i w Łomży mieć swój sklep. Stanęło na niczym. Co będzie dalej, nie wiemy. Musimy jednak pamiętać o tym, że podobne sytuacje mogą, a moim zdaniem muszą, znaleźć się na ziemi łomżyńskiej.
Niestety, ale należy przypuszczać, że sytuacje opisane przez Józefa Mateusza mają miejsce nie tylko w tarnobrzeskich sklepach wielkopowierzchniowych, ale pojawiają się w każdym miejscu. I trudno się dziwić, przecież właścicielom supermarketów bardzo zależy na zyskach, chociaż oficjalnie podobno ich nie ma. „Słyszymy już od dłuższego czasu, że sklepy te przynoszą tylko straty” - mówi jeden z prywatnych handlowców z Łomży.
Jak rozwiązywać problemy pracowników, którzy w brutalny sposób wykorzystują pracownika? Kto takimi incydentami powinien się zająć? W tej dziedzinie moim zdaniem szalone pole do popisu powinny mieć związki zawodowe.
A wszystkim potencjalnym pracownikom supermarketu w Łomży chcę zaprezentować jedno ze świadectw młodego człowieka, który pewnie również cieszył się, że „ma pracę”: „Przez trzy tygodnie nie miałem wolnego dnia, a pracowałem po kilkanaście godzin dziennie (...). Nie mam rodziny, więc się zwolniłem. Wielu nie może sobie na to pozwolić i godzi się na nieludzkie warunki pracy. Kobiety po kilkunastu godzinach pracy słaniają się na nogach, ale nie odmawiają wykonania polecenia, żeby nie stracić premii lub nie usłyszeć: Pani nie spełnia już naszych oczekiwań”. Może nadszedł czas, abyśmy i na ten temat szczerze sobie porozmawiali?
Pomóż w rozwoju naszego portalu