BEATA BELTER: - Jak zaczęła się Pana przygoda z orkiestrami dętymi?
ROMAN ORGANIŚCIAK: - Granie jest u nas w rodzinie tradycją. Grał mój ojciec, bracia, a teraz i moja córka Natalia. Wszyscy ukończyliśmy szkoły muzyczne i założyliśmy własne zespoły. Brat Marek koncertuje obecnie w Europie Zachodniej.
- Czy można zatem powiedzieć, że znana piosenka " Orkiestry dęte" jest o Was?
- Tak się złożyło, iż rzeczywiście muzyka i granie w orkiestrze to nasze hobby, praca, życiowa pasja. Bez muzyki nie możemy żyć.
- Prowadzi Pan jednocześnie dwie orkiestry: w Wagańcu i Nieszawie. Która z nich powstała wcześniej?
- Najpierw powstała Gminna Orkiestra Dęta OSP w Wagańcu, którą prowadzę od 1997 r. Obecnie to 50-osobowy zespół, który w większości składa się z dzieci i młodzieży szkół gminy Waganiec. Orkiestra debiutowała w 1999 r. w Topólce i od tego czasu zbiera nagrody. W Kowalu zakwalifikowała się do Wojewódzkiego Konkursu Orkiestr Dętych, we Włocławku zdobyła II miejsce w Konkursie o puchar Marszałka Województwa, a na II Wojewódzkim Konkursie Orkiestr Dętych OSP Województwa Kujawsko-Pomorskiego "Ciechocinek 2001" - uzyskała puchar Komendanta Powiatowego OSP i wyróżnienie dla najmłodszej orkiestry dętej w regionie.
- To naprawdę pasmo sukcesów. A druga orkiestra?
- Młodzieżowa Orkiestra Dęta z Nieszawy rozpoczęła działalność w 2000 r. W tej chwili składa się z 30 osób, głównie uczniów szkoły podstawowej i gimnazjum w Nieszawie. Zagrała już kilka koncertów w różnych miejscowościach regionu (np. w Toruniu, Aleksandrowie Kujawskim, Służewie), a ostatnio prezentowała się na III Dożynkach Powiatu Aleksandrowskiego w Nieszawie. Podczas wakacji młodzi muzycy odbyli obóz szkoleniowy w Bieszczadach, a obecnie ćwiczą wytrwale, aby w grudniu wystąpić z koncertem mikołajkowym w Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy.
- W jaki sposób młodzi ludzie zdobyli instrumenty?
- W Wagańcu instrumenty przekazała OSP, pomogli też Urząd Gminy i ks. Henryk Chabasiński. W Nieszawie część instrumentów również pochodzi z jednostki straży pożarnej, ale większość kupił Roman Chmielewski. W zdobyciu instrumentów pomogli też Urząd Miasta, ks. kan. Wojciech Sowa oraz Leon Wyciechowski z Torunia.
- Gdzie odbywają się próby?
- Orkiestra z Wagańca spotyka się w piątki w Szkole Podstawowej w Zbrachlinie, a orkiestra z Nieszawy korzysta z uprzejmości sióstr serafitek i odbywa próby w poniedziałki w świetlicy środowiskowej. Młodzi ludzie uczą się wszystkiego od podstaw: czytania nut, poczucia rytmu, chodzenia w szyku, odczytywania gestów dyrygenta, gry na różnych instrumentach; ćwiczą często wiele godzin dodatkowo. W Nieszawie współpracuję z Tomaszem Thiede, a w Zbrachlinie - z Tadeuszem Szudzikiem.
- Skąd w młodych taka chęć muzykowania?
- Często decydują o tym tradycje rodzinne. W obu orkiestrach grają całe rodziny, m.in. w Nieszawie - rodziny Ciurlików, Lipińskich, Thiede, Lewickich, a w Wagańcu - rodziny Marszałków, Kamińskich, Paźniewskich czy Matuszewskich.
- Jaki gracie repertuar?
- Bardzo różnorodny. Gramy standardy muzyki rozrywkowej, marsze, muzykę religijną, współczesną, ludową.
- Co niesie z sobą praca kapelmistrza?
- Najczęściej to ciężka, ale przyjemna praca, zwłaszcza że młodzież wprost garnie się do muzyki, władze i sponsorzy są przychylni, a sukcesy rosną jak grzyby po deszczu.
- Dziękuję za rozmowę. Życzę wytrwania i cierpliwości w pracy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu