Podczas tegorocznych wakacji diakoni z Wyższego Seminarium
Duchownego Salezjanów w Lądzie odbyli wspólnotową pielgrzymkę do
kilku sanktuariów zachodniej Europy. Na trasie pielgrzymki nieprzypadkowo
znalazł się także obóz koncentracyjny w Dachau, uświęcony krwią wielu
duchownych, w tym polskich salezjanów i księży więzionych w tzw.
obozie internowania w Lądzie.
Punktem kulminacyjnym pobytu w Dachau stała się Eucharystia
w klasztorze Sióstr Karmelitanek, który znajduje się na terenie obozu.
Wspominaliśmy tu naszych współbraci, którzy w liczbie dwudziestu
siedmiu byli więzieni w Dachau.
Dziewięciu z nich nie doczekało się wyzwolenia obozu.
Nasza modlitwa miała szczególny wymiar, gdyż mogliśmy zwracać się
do Boga za wstawiennictwem Błogosławionych Męczenników, którzy jeden
ze swoich etapów martyrologium za wiarę przechodzili w Lądzie. Wśród
więzionych w lądzkim klasztorze duchownych znajdziemy postacie błogosławionych:
bp. Michała Kozala, ks. Henryka Kaczorowskiego, ks. Józefa Straszewskiego,
alumna Tadeusza Dulnego, alumna Bronisława Kostkowskiego - z diecezji
włocławskiej, ks. Franciszka Drzewieckiego - orionisty oraz kapłanów
archidiecezji warszawskiej: - ks. Michała Woźniaka i ks. Michała
Oziębłowskiego. Dla większości więzionych w tym obozie duchownych
dalsza droga męczeństwa wiodła do Dachau. Klasztor w Lądzie, który
był miejscem ich czasowego internowania w okresie od stycznia 1940
r. do października 1941 r., jest dziś siedzibą Wyższego Seminarium
Duchownego Towarzystwa Salezjańskiego. Młodzi salezjanie dorastają
więc do kapłaństwa i zadań, jakie postawi przed nimi Kościół i zgromadzenie
w miejscu uświęconym cierpieniem tylu kapłanów. W dalekiej Bawarii
- w Dachau znaleźliśmy więc tak nam bliską cząstkę naszego formacyjnego
domu.
Po Mszy św. udaliśmy się na zwiedzanie obozu. Modliliśmy
się w miej-scu, gdzie stał barak nr 26, w którym więzieni byli polscy
duchowni, oglądaliśmy komory gazowe, muzeum obozowe oraz film o KL
Dachau. Nawiedziliśmy także kaplice: katolicką, protestancką i prawosławną.
Jakie mieliśmy wrażenia z pobytu w Dachau? Z jednej strony
przeświadczenie, że stąpamy po ziemi świętej, bo skropionej krwią
i potem tylu męczenników za wiarę. Tak wielu naszych braci tutaj
narodziło się dla nieba, tak wielu dawało świadectwo chrześcijańskiej
nadziei w Boże miłosierdzie. Jakże inaczej brzmiały w Dachau słowa
z Księgi Mądrości, tak często cytowane w kontekście ostatniej beatyfikacji
polskich Męczenników z okresu II wojny światowej: "A dusze sprawiedliwych
są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka. Zdało się oczom głupich,
że pomarli, (...) a oni trwają w pokoju. Choć nawet w ludzkim rozumieniu
doznali kaźni, nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności" (Mdr 3,
1-4). Z drugiej strony, w naszych sercach rodziło się zdziwienie
tym, co Niemcy zrobili dziś z obozem zagłady. Współczesne muzeum
KL Dachau nie przypomina swoim wyglądem miejsca, w którym w czasie
wojny dokonywała się eksterminacja tylu ludzkich istnień. Dzisiaj
wszystko jest wygładzone, nie ma baraków. Gdyby nie pozostawione
piece krematoryjne, nie byłoby widać, że kiedykolwiek był tu jakiś
obóz... Nawet film, który jest prezentowany zwiedzającym, więcej
mówi o dojściu do władzy Hitlera, niż o tym, co działo się w obozie
koncentracyjnym. Prawda o własnej historii często boli, ale czy można
ją przemilczać? Na to pytanie muszą dziś w jednoczącej się Europie
odpowiedzieć sobie nie tylko Niemcy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu