O. Wojciech mówił w homilii o pielgrzymce, jako szansie na pozostawienie wszystkiego i oderwanie się od siebie. – Są ludzie, którzy wciąż biorą udział w jakichś rekolekcjach, wracają z jednych i jadą na następne, ale tak naprawdę nic w ich życiu się nie zmienia. Na pielgrzymce jest inaczej, to są rekolekcje totalne – odsłaniają wszystkie nasze braki, słabości, oczekiwania – i musimy, chcąc iść dalej, stawić im czoła. Przypomniał swoją babcię, Marię, nieżyjącą już chlubę rodziny, która nigdy nie była na żadnych rekolekcjach, właściwie nie opuszczała rodzinnej miejscowości, a mimo to za życia i po śmierci wszyscy wspominają jej nadzwyczajna dobroć i mądrość. Skąd to się bierze? – pytał. – Z miłosierdzia, to jest jedyny, prawdziwy i mocny fundament, by kochać Boga i człowieka. W czasie pielgrzymki – tłumaczył – jest wiele, wiele szans na to, by miłosierdzie dochodziło do głosu, by dawać, by przekraczać siebie, by zwyciężać. To jest czas, w którym wiele dostajesz i wiele ci brakuje, ale jednak wracasz inny – tłumaczył duszpasterz Wawrzynów.
Na zakończenie Orzech podziękował gościom za obecność i za chęć pielgrzymowania. – Doświadczą Kościoła polskiego, a to doświadczenie może ubogacić, choć przecież wszyscy tworzymy jeden Kościół, Chrystusowy. Nawiązując do hasła tegorocznej pielgrzymki „Veni Creator Spiritus” podzielił się też refleksją na temat Jezusa, który rozradował się w Duchu Świętym. – Jestem ciekaw Jego śmiechu… Może to było hihihi…A może ha ha ha? Jak śmiał się Jezus? Bo śmiał się z pewnością – mówił, sam uradowany. Zapraszał też do punktualnego stawienia się jutro przed katedrą i wzięcia udziału w nabożeństwie o godz. 6.00. – Wybaczcie, że ja, starowina, znów się pcham na pielgrzymkę, choć w sumie to moja 43. w życiu… Ale tak się cieszę, że znów będę mógł pielgrzymować na Jasną Górę. Bo nie ma takiej samej pielgrzymki, każda jest inna. Co dane nam będzie przeżyć w tym roku? Zobaczymy, Bóg już wszystko przygotował – zakończył Orzech.
Pomóż w rozwoju naszego portalu