Przez cztery dni, w czasie świątecznych ferii, w murach Wyższego Seminarium Duchownego w Kielcach przebywała kilkudziesięcioosobowa grupa chłopców - w większości przystępujących w tym roku do egzaminu dojrzałości. Przyjechali do Seminarium z całej diecezji po to, by m.in. zastanowić się nad wyborem drogi życiowej. Ten najważniejszy egzamin, jak zgodnie potwierdzają, stoi właśnie przed nimi.
Opiekunami w tym czasie byli ks. Leszek Sztandera oraz ks. Zbigniew Krzyszkowski - prefekci Seminarium.
„Historia rekolekcyjnych spotkań chłopców z klas maturalnych jest długa. Rozpoczęły się one zanim powstał dom rekolekcyjny w Skorzeszycach. W czasie ferii zimowych do Seminarium przyjeżdżało blisko stu młodzieńców - mówi ks. Leszek Sztandera. „Takie rekolekcje w Seminarium różnią się od tych spotkań organizowanych w Skorzeszycach, na które przyjeżdżają całe klasy” - zauważa. Część chłopców biorących udział w spotkaniach w Skorzeszycach uczestniczy w nich z wewnętrznej potrzeby, jednak zdarzają się i tacy, którzy jadą tam, traktując te wyjazdy jako wakacyjny wyjazd, odskocznię od monotonii życia. Natomiast osoby przyjeżdżające do Seminarium to ludzie, którzy są zaangażowani w życie Kościoła. Większość z nich to ministranci, młodzieńcy należący do grup modlitewnych, oaz. Jak twierdzi ks. Sztandera, nie ma z nimi żadnych problemów wychowawczych. „Oni słuchają, śpiewają, interesują się wszystkim i najważniejsze, wiedzą, po co tu przyjechali. Klerycy zaś mają pełne ręce pracy - uśmiecha się - ponieważ uczestników rekolekcji wszystko ciekawi”.
O tym, że maturzyści „wiedzą”, po co przyjechali do Seminarium, świadczy m.in. to, iż w dniu, w którym mogli się spotkać z ojcem duchownym, ustawiła się do niego długa kolejka. Do uczestniczenia w poszczególnych spotkaniach i modlitwie nikogo nie trzeba było zachęcać. Widać, że tych młodych ludzi przyprowadziła tu głębsza motywacja. Są ciekawi Seminarium, jak żyje, jak wygląda, chcą je poznać.
Wprawdzie na twarzach maluje się uśmiech, lecz można zauważyć, że uczestnicy nieustannie się nad czymś zastanawiają, zadają sobie pytania i szukają na nie odpowiedzi. „Chcą przeżyć te specyficzne rekolekcje, przyjeżdżają tu sami, nie z klasą, ponieważ ksiądz ich zachęcił, ponieważ szukają” - mówi ks. Leszek. „Jest to bardzo ważny czas dla nich. Jeśli jest się mężczyzną, katolikiem, to nie można uniknąć takiego pytania, które każdy sam sobie stawia: czy nie jestem powołany na tę drogę?”.
Właśnie taki rekolekcyjny czas jest odpowiedni na to, aby postawić sobie te pytania. Ks. Leszek Sztandera ma nadzieję, że wielu z nich na swoje powołanie odpowie „tak”. „O to się modlimy - mówi - chociaż te rekolekcje nie są jakimś werbunkiem, lecz umożliwieniem młodym ludziom zastanowienia się, przeżycia osobistego kontaktu z Bogiem, w innej - być może nieznanej wszystkim - formie. Jest to dla nich «błogosławiony czas», a dla nas, dla Seminarium, dla diecezji jest to czas, który niesie nadzieję”.
Powiedzieli nam:
Adam Rybka, par. pw. św. Mikołaja w Dębnie.
- Znalazłem się tutaj z inicjatywy ks. Czesława Parkity, który uczy mnie religii w Technikum Poligraficznym w Kielcach. W WSD jestem już 4. raz; byłem tutaj w pierwszej, drugiej i trzeciej klasie. Muszę powiedzieć, że te spotkania zostawiają we mnie ślad i głos wewnętrzny ciągnie mnie, żeby tu przyjechać, pomodlić się. Po rekolekcjach odczuwam wewnętrzny spokój i mam chęć do dalszego działania. Nie ukrywam, że często myślę nad moim powołaniem, ale jeszcze zobaczymy, jak to będzie.
Karol Słowak, par. Szaniec.
- Przyjechałem tutaj, ponieważ czuję wewnętrzne pragnienie uczestniczenia w takich spotkaniach. Zachęcał mnie do tego ks. Kazimierz Furmańczyk. Od dłuższego czasu staram się regularnie jeździć na podobne rekolekcje. Mam nadzieję, że pomogą mi one w wybraniu właściwej drogi życiowej, którą mi Pan Bóg przeznaczył.
Bartosz Błachucki, par. pw. św. Marty w Jaworzni.
- Do Seminarium przyjechałem z inicjatywy i namowy ks. proboszcza Mariana Fatygi. Jestem mu bardzo wdzięczny, że mogłem tutaj przyjechać. Traktuję te rekolekcje, jak również i inne, w których brałem udział, jako „czas wyjścia na pustynię”, czas na zmierzenia się z samym sobą, ze swoimi słabościami, lękami, także lenistwem. Na szczęście jest tutaj „rygor”, więc musimy wstawać o wczesnej godzinie. Bardzo mnie cieszy to, że codziennie mogę się spotykać z Jezusem w Eucharystii, a także na adoracji. Wydaje mi się, że odnalazłem tutaj głębsze rozumienie Różańca - przez modlitwę różańcową lepiej rozumiem, jak miłować innych ludzi i dzięki temu rozpoznaję swoją drogę życiową.
Radosław Mysior, par. pw. Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Koniecznie.
- Trafiłem tutaj z inicjatywy naszego ks. katechety Tomasza Mączki. Przyjechałem na te rekolekcje, aby sobie odpowiedzieć na kilka pytań, które są w mojej duszy. Zdaję w tym roku maturę i chciałbym wstąpić do tego Seminarium. Wiem, że nie jest to droga łatwa, wymaga wiele trudu, wyrzeczeń, ale jednak myślę, że z pomocą Bożą to wszystko mi się uda.
Pomóż w rozwoju naszego portalu