Reklama

Chleba naszego powszedniego...

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba
Podnoszą z ziemi przez uszanowanie...
(C. K. Norwid)

Jemy go kilka razy dziennie. Podświadomie staramy się dbać o to, aby się nie marnował, by nie był wyrzucany na śmietnik. Do dziś dnia w niektórych polskich domach kawałek chleba, który upadł na ziemię, całuje się i przeprasza. Niektórzy przed odkrojeniem pierwszej kromki kreślą nożem znak krzyża na spodniej stronie bochenka. Inni zaś pilnują, aby nie kłaść chleba na stole „do góry nogami” i oburzają się, gdy ktoś wbija w niego nóż.
Dlaczego? Skąd bierze się w naszym kraju ten, może dla wielu dziwny, ale jakże głęboki szacunek dla chleba, pożywienia codziennego i tak powszechnego?
Chleb to część naszej narodowej kultury, a szacunek do niego jest wyrazem i przejawem odziedziczonego po przodkach systemu wartości. W polskiej tradycji chleb to symbol daru Bożego, dostatku i pomyślności, a wzięło się to stąd, że nie zawsze i nie dla wszystkich był on pożywieniem podstawowym i codziennym, a przede wszystkim trzeba było na ten „chlebuś” ciężko pracować zanim się go jadło. Dlatego tak piękne są wspomnienia ludzi ze wsi, bo dla nich chleb to nabożeństwo, to tajemnica, to świętość. Brak w domu chleba to bieda, to głód.
Odzwierciedlenie szacunku dla chleba znajdujemy w wielu zwyczajach, legendach i baśniach ludowych, a oto niektóre z nich.
Diabeł, który zjada biednemu chłopu ostatnią kromkę chleba musi za czyn swój odpokutować służąc za parobka u tegoż gospodarza. Wyrazem szacunku jest również to, że okruszyn z chleba zebranych ze stołu nigdy nie wyrzucano do śmieci, tylko zmiótłszy je starannie dawano je kurom bądź innym zwierzętom do zjedzenia. Wierzono bowiem, że rozrzucone okruszynki zbiera pająk i po pajęczynie zanosi je do Boga i mówi: „Patrz Panie Boże, jak ludzie Twoje dary marnują!”. A wówczas Bóg coraz to ujmuje ludziom z urodzajów. Ładnym przykładem szanowania chleba, dla wszystkich, którzy nań w pocie czoła pracują, był rzadko już spotykany zwyczaj „przepraszania”. Polegał on na tym, że podnosząc chleb lub kromkę, która przypadkiem upuszczona została na ziemię, należało ją trzykrotnie ucałować mówiąc: „Boże daruj mi!”. Inną praktyką jeszcze dzisiaj stosowaną, jest zwyczaj żegnania rozpoczynanego bochenka. Tej czynności bardzo często towarzyszyło wypowiadanie następującej formuły: „W imię Ojca i Syna, niech nie zostanie ani kruszyna. Spożywajcie z Bogiem”. Obowiązywał również zakaz spożywania wszelkich darów Bożych w czapce na głowie. Nie wolno też było bawić się chlebem, bębnić po bochenku palcami lub nożem, lepić z niego kulek czy figurek dla zabawy itp. Wszystkie te czynności traktowano jako znęcanie się nad nim, a wynikało to przede wszystkim z jego sakralnej symboliki.
Jednym z dogmatów chrześcijaństwa jest wiara w przemianę chleba w ciało Chrystusa podczas Mszy św. Chleb staje się wtedy darem Ojca, Wielką Tajemnicą, pokarmem na drogę do nieba oraz zadatkiem przyszłej chwały. Z tego też zapewne powodu prosty lud wierzył, że proces składający się na wyprodukowanie bochenka chleba porównywalny jest jedynie z męczeństwem Chrystusa. Najlepiej przekonanie to ilustruje polska legenda, w której chleb o swoim męczeństwie tak mówi: „Mnie biją po głowie cepami, rzucają o ziemię, miotłą zamiatają, a na zimę wysiewają, gdy wyrosnę, to mnie przez pół żną, podcinają ręce i nogi, w snopy wiążą, w kopy składają, że wytchnąć nie mogę i do wozu żerdzią przywiązują. Później ziarno na piecu suszą, między kamienie kładą i mielą na czysto, a potem kułakiem ugniatają, w ogień sadzają, nożem krają i jeszcze doczekać się nie można, by mię zjedzono”.
W tradycyjnej kulturze chłopskiej święta Bożego Narodzenia były momentem przełomowym, zwłaszcza Wigilia - według wierzeń ludowych - noc święta i straszna zarazem. Niezwykłość tej nocy polegała na tym, że przez kilkanaście godzin świat znajdował się w sytuacji wyjściowej, rajskiej. Pękały bariery między ludźmi, między światem roślin, zwierząt i człowieka, między żywymi i zmarłymi. Sługa (parobek) siadał do stołu z gospodarzem, bydło mówiło ludzkim głosem, zakwitały drzewa, woda zamieniała się w wino, ziemia odkrywała zakopane skarby, zmarli odwiedzali żywych, zapraszano do stołu nawet wilka. W starej kulturze rolniczej ludzie widzieli, że od tej nocy zaczyna przybywać dnia i Słońca, a z nim wszystko budzi się do życia. Przedstawiano to jako zmaganie się życia i śmierci, światła i ciemności. Stosując różne zabiegi magiczne ludzie starali się dopomóc w zwycięstwie życia, sobie zapewnić dostatek, swoim zwierzętom płodność, a polom obfite plony. Jednocześnie chcieli dobrze ugościć swoich zmarłych i wykorzystać ich pobyt na ziemi. Uważali bowiem, że zmarli opiekują się posianym ziarnem i mają władzę nad rodzącą ziemią, poza tym - oczywiście - znają przyszłość. Dlatego w tym dniu wróżono sobie o przyszłych urodzajach, długości życia poszczególnych członków rodziny, czy panna szybko wyjdzie za mąż. Zmarłym przygotowywano dodatkową łyżkę i rozpalano na całą noc ogień, aby mogli się ogrzać, a przed udaniem się na spoczynek nie sprzątano - jak robiono to w każdym innym dniu - potraw ze stołu, aby jak mówiono, dusze mogły się pożywić. Po dziś dzień do tradycji wigilijnej należy pozostawienie dodatkowego nakrycia dla niespodziewanego gościa, co zapewne jest wyrazem ewolucji wyżej wspomnianego zwyczaju.
„Starodawna wilija” nie stanowiła nigdy jedynie okazji do wieczornych ceremonii z rozkoszami stołu. Zawsze widziano w niej dzień pełen różnorakich, szczególnych znaczeń. Zawsze miała ona coś z wielkiego widowiska, które zaczynało się krzątaniną o świcie i kończyło się po północy ostatnimi, nieco może sennymi głosami Pasterki.
Oczywiście we wszystkich tych uroczystościach dużą rolę odgrywał chleb. Przypuszcza się nawet, że łamanie się opłatkiem w czasie Wigilii jest u nas zmodyfikowanym pradawnym obyczajem dzielenia się podpłomykiem. Dowodem na to może być stary zwyczaj zanotowany w połowie XIX w. w okolicach Jarosławia, polegający na tym, że zaraz po opłatku podawano podpłomyk, zwany „osuchem” lub „proskurą”, z miodem, by życie było słodkie. Takie samo znaczenie ma dzisiaj smarowanie opłatka miodem.
Ciekawy jest również, prawie zapomniany zwyczaj dzielenia się specjalnym, kolorowym opłatkiem, z bydłem. Należy tu wspomnieć, że dawniej przygotowywano dla krów specjalny opłatek z rutą, jako ewentualne remedium na wszelkie choroby.
Wigilijne dzielenie się chlebem - opłatkiem z rodziną, sąsiadami i zwierzętami podkreślało jedność świata. Ludzie odrzucali na bok urazy, waśnie i życzyli sobie szczęścia. Również godny pochwały jest żywy dzisiaj zwyczaj dołączania do życzeń świątecznych małego kawałka opłatka, który ma mówić naszym bliskim, że myślimy o nich przy wigilijnym stole i życzymy im wszelkiej pomyślności i dostatku na cały rok.
Na ziemiach polskich chleb lub opłatek służył, obok siana spod obrusa, do wielu wigilijnych wróżb. Najpopularniejsze były chyba w całej Polsce wróżby o urodzaju, np. między żytni chleb i pszenną struclę kładziono nóż i zostawiano to wszystko do Nowego Roku. Wtedy dopiero sprawdzano, z której strony nóż zardzewiał - jeśli od strony chleba, to będzie zaraza na żyto, a jeśli od strony strucli - na pszenicę. Często zamiast strucli kładziono opłatek, którego używano też do innej wróżby o urodzajach - przełamywano go na kawałki i podkładano pod każdą miskę z potrawą na świątecznym stole. Jeśli opłatek przykleił się do którejś miski, to należało się spodziewać urodzaju na roślinę, z której potrawę tą zrobiono.
Zewsząd było słychać kolędy. Wśród nocnej ciszy rozchodził się głos i budził pasterzy, by czym prędzej wybierali się do Betlejem. To znów słowami Karpińskiego chwalono Pana Niebiosów, który przychodzi na świat tak niezwykle, że wszystko jest jakby wbrew naturze: „ogień krzepnie, blask ciemnieje”. Rozlegały się ufne prośby, by Boże Dziecię pobłogosławiło „Ojczyznę miłą”, wioski i miasta, dom i majętność, tak „(...) Aby pokój Boży wszedł na rozległe pola trudu ludzkiego jak ongiś na pole pasterzy betlejemskich. Aby zapanował wszędzie, gdzie rodzi się owoc ziemi i pracy rąk ludzkich - chleb dla wszystkich ust, mających we własnej ojczyźnie prawo do tego, co by jedli i pili” - jak życzył Prymas Tysiąclecia w Warszawie, 6 stycznia 1980 r.
Z tego wynika wniosek, że wszystko zaczyna się i kończy na chlebie, darze Boga i owocu pracy polskiego chłopa. Chlebie, który wyrósł z polskiej ziemi - ziemi rodzicielki, dojrzewał w polskich kłosach, w których szumiał polski wiatr. Chlebie, dla którego kult i szacunek od stuleci był w Polsce na pierwszym miejscu, po szacunku należnym Bogu i rodzicom. Dlatego, jak wołał Ojciec Święty Jan Paweł II w Krośnie, podczas pielgrzymki do Ojczyzny w 1997 r.: „Pozostańcie wierni tradycji Waszych praojców. Oni podnosząc wzrok znad ziemi, ogarniali nim horyzont, gdzie niebo łączy się z ziemią i do nieba zanosili modlitwę o urodzaj, ziarno dla siewcy i ziarno dla chleba. Oni w imię Boże rozpoczynali każdy dzień i z Bogiem swoje rolnicze dzieło kończyli!”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kanclerz Uniwersytetu Szczecińskiego przyznał, że są tylko dwie płcie. Uczelnia odcina się od wpisu pracownika

2025-01-23 11:49

[ TEMATY ]

Szczecin

Magdalena Pijewska

Kanclerz Uniwersytetu Szczecińskiego Andrzej Jakubowski ośmielił się Facebooku napisać: „Kobieta to kobieta. Mężczyzna to mężczyzna. NARESZCIE!!!”. Co było dalej?

Szanowni Państwo, wypowiedzi Pana Andrzeja Jakubowskiego umieszczane na jego koncie Fb są jego prywatnymi poglądami, a nie stanowiskiem władz Uniwersytetu Szczecińskiego. Z końcem stycznia br. Pan Andrzej Jakubowski kończy pracę na stanowisku Kanclerza naszej Uczelni – brzmi wpis na Facebooku dokonany przez władze USz.
CZYTAJ DALEJ

Zapytaj biblistę. Niedziela Słowa Bożego

2025-01-25 23:51

Marzena Cyfert

Wieczór przygotowujący do świętowania Niedzieli Słowa Bożego

Wieczór przygotowujący do świętowania Niedzieli Słowa Bożego

Z ciekawą propozycją obchodów Niedzieli Słowa Bożego wyszła inicjatywa „Lumen Vitae”. W sobotni wieczór w Auli Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu na trudne pytania dotyczące Pisma Świętego odpowiadali znani bibliści.

Witając uczestników spotkania, ks. prof. Mariusz Rosik wyjaśnił okoliczności ustanowienia Niedzieli Słowa Bożego w 2019 r. przez papieża Franciszka i zachęcał do budowania mostów pomiędzy tymi, którzy są miłośnikami Pisma Świętego.
CZYTAJ DALEJ

Papież na Jubileuszu Świata Mediów: głośmy dobrą nowinę, a przemienimy świat zgodnie z wolą Boga

Starajmy się nieść radosną nowinę ubogim, głosić wyzwolenie jeńcom i niewidomym przejrzenie, uwalniać uciśnionych i ogłaszać rok łaski Pana. Wtedy przemienimy świat zgodnie z wolą Boga, który stworzył go i odkupił z miłości - powiedział papież Franciszek w bazylice św. Piotra w Watykanie. Ojciec Święty przewodniczył tam Mszy św. Niedzielę Słowa Bożego, w której udział wzięli uczestnicy Jubileuszu Świata Mediów, Dziennikarstwa i Komunikacji.

Usłyszana przez nas Ewangelia ogłasza nam wypełnienie proroctwa przepełnionego Duchem Świętym. A Tym, który je wypełnia, jest Ten, który przychodzi „mocą Ducha” (Łk 4, 14): Jezus, Zbawiciel.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję