Na Filipinach okres oczekiwania na narodzenie Pana Jezusa, a także sam czas świąt Bożego Narodzenia wygląda inaczej niż u nas, w Polsce.
Grudzień to pierwszy miesiąc rzeczywistej pory suchej. W listopadzie jeszcze czasami pada. Błękitne niebo i upał w ciągu dnia, a noce chłodne. W grudniu i styczniu jest najchłodniej w nocy, co jest spowodowane wiatrami, które ciągną do nas aż z Syberii. Oczywiście nie ma przymrozków, ale i 3 stopnie niżej od normalnej temperatury zmuszają do ubrania cieplejszego okrycia.
Na Filipinach nie ma jodełek i świerków. Przyjęło się więc, że „rozkostrzewiona” gałązka bambusa lub innego drzewa służy za choinkę. Wata imituje śnieg, a na gałązkach zawiesza się bombki. W sklepach można kupić plastikowe choinki i trzeba przyznać, że z roku na rok stają się coraz popularniejsze.
Jeśli chodzi o czas oczekiwania na przyjście Jezusa, to nie ma rorat, jest za to nowenna zwana De Gallo albo Aguinaldo - 9 dni przed Bożym Narodzeniem. Do kościoła przychodzą tłumy wiernych, a najciekawsze jest to, że Msze św. są sprawowane o 4.00 godz. nad ranem, a zmiana godziny rozpoczęcia nowenny zupełnie nie wchodzi w rachubę - Filipińczycy są bardzo tradycyjni.
W Wigilię odprawiana jest Msza św. o godz. 22.00. O północy rozlega się huk petard, fajerwerki, sztuczne ognie, więc w tym czasie ludzie chcą być już w domu, a pogawędki często trwają do rana.
Wszystkie grupy w Kościele mają swoje bożonarodzeniowe „party”, podczas którego wszyscy wręczają sobie prezenty. Ciekawostką jest, że domy dekorują jak w Stanach Zjednoczonych, i to tak pięknie, że w tym czasie nie widać ubóstwa. Każda wioska ma za punkt honoru udekorować drogę i zrobić kolorowe bramy, które kosztują fortuny, ale nikt się tym nie przejmuje. - „Święta, proszę księdza” - odpowiadają prostodusznie na pytanie, dlaczego wydają takie sumy.
Nie przyjął się na Filipinach zwyczaj wigilijnej wieczerzy, lecz staramy się ją wprowadzać. W tym roku każda rodzina dostanie list z życzeniami na Boże Narodzenie i Nowy Rok oraz „przewodnik”, jak się modlić podczas tej uroczystości. Wprowadzamy to jako tradycję, i trzeba przyznać, że tubylcom to się jednak podoba.
Mam nadzieję, że już wkrótce i tu, na Filipinach, wprowadzimy nasz polski piękny zwyczaj łamania się opłatkiem, dzięki czemu będziemy mogli przeżyć święta Bożego Narodzenia, jak kiedyś w naszych rodzinnych domach, za którymi tęsknimy szczególnie w tym błogosławionym czasie.
Ks. Janusz Burzawa jest misjonarzem, który od blisko dziesięciu lat prowadzi pracę duszpasterską na Filipinach na wyspie Mindanao.
Pomóż w rozwoju naszego portalu