We Włoszech święto Bożego Ciała obchodzone jest w niedzielę, dlatego Franciszek zdecydował, że w tym roku procesja z jego udziałem odbędzie się w niedzielę, podobnie jak w zeszłym roku. Papież postanowił też, że nie odbędzie się ona w Rzymie (Msza św. na Lateranie z procesją do Bazyliki Matki Bożej Większej), ale w położonej nad morzem Ostii (w starożytności, port Rzymu). Papież odprawi Mszę św. w kościele św. Moniki, a następnie ulicami miasta poprowadzi procesję Eucharystyczną aż do kościoła Nostra Signora di Bonaria. Tutaj Franciszek udzieli wiernym błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem. Papieskie obchody święta Bożego Ciała w Ostii mają swój precedens - w 1968 r., czyli dokładnie 50 lat temu, przewodniczył im Paweł VI.
W Watykanie natomiast Boże Ciało obchodzone jest 31 maja, dlatego dla pracowników watykańskich jest to dzień wolny od pracy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Dzisiejsze święto zbiegło się z tradycyjną, czwartkową Mszą św. odprawianą na grobie św. Jana Pawła II. Eucharystię, która rozpoczęła się o godz. 7.10, celebrowało ponad 50 kapłanów, wśród których kardynał nominat Konrad Krajewski. Przewodniczył o. Zdzisław Kijas OFMConv, profesor nauk teologicznych, relator Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, który również wygłosił homilię. Oto jej tekst.
Reklama
Św. Jan Chryzostom (V wiek), biskup Konstantynopola, uznawany za jednego z największych Ojców Kościoła tradycji bizantyjskiej, mówił, że „To nie człowiek sprawia, że dary stają się Ciałem i Krwią Chrystusa, ale sam Chrystus, który został za nas ukrzyżowany. Kapłan reprezentujący Chrystusa wypowiada te słowa, ale ich skuteczność i łaska pochodzą od Boga. To jest Ciało moje, mówi kapłan. Słowa przemieniają dary złożone w ofierze” (KKK, 1375). Tę cudowną przemianę Kościół, na Soborze Trydenckim, nazwał przeistoczeniem lub transsubstancjacją. Oznacza ona zamianę substancji czy też istoty, czyli tego, co posiada zdolność istnienia w sobie samym, w przeciwieństwie do przypadłości, która może istnieć tylko w czymś innym W wyniku przeistoczenia z chleba i wina pozostają wyłącznie wielkość, kolor, smak, zapach, ilość kalorii..., ale nie substancja, która stała się już Ciałem i Krwią Chrystusa.
Ciało i Krew Chrystusa nie oznaczają materialnych elementów Jezusa-Człowieka, Jego ziemskiej postaci czy przemienionego ciała. Przeciwnie – Ciało i Krew oznaczają tutaj obecność Chrystusa w znaku chleba i wina. Obecność ta jest zdolną do komunikacji „tu i teraz” zmysłowej ludzkiej percepcji. Jak uczniowie przed zmartwychwstaniem byli namacalnie razem z Chrystusem przez to, że słuchali Jego słowa i postrzegali Jego zmysłową postać w sposób właściwy człowiekowi, tak teraz my współcześni mamy z Nim wspólnotę spożywając chleb i pijąc win.
Samego faktu przeistoczenia nie sposób doświadczyć zmysłami. Na pozór nic się nie zmienia. Dla zmysłów chleb wydaje się być nadal „zwykłym” chlebem i wino „normalnym” winem, gdy tymczasem wiara uczy, że jest zupełnie inaczej. Obecność prawdziwego Ciała Chrystusowego i prawdziwej Krwi w tym sakramencie – pisał św. Tomasz z Akwinu – ‘można pojąć jedynie przez wiarę, która opiera się na autorytecie Bożym’ (KKK 1381). Nasze zmysły nie są w stanie poznać wielkości tej tajemnicy. Zatrzymują się na tym, co zewnętrzne i nie sięgają głębi rzeczywistości.
Reklama
Bóg sam siebie dał nam na pokarm … Ta niezwykła prawda jest właśnie dzisiaj czczona w procesjach Eucharystycznych. Jest to jednak nie tylko prawda o Bożej Miłości, ale także prawda o Kościele, prawda o nas samych. Św. Jan Paweł II w swojej encyklice „Ecclesia de Eucharistia” mówił wyraźnie, że Kościół żyje dzięki Eucharystii. Zaś Sobór Watykański II określał Eucharystię, jako „źródło i zarazem szczyt całego życia chrześcijańskiego” (Lumen gentium 11). Już tylko te dwie krótkie wypowiedzi – papieża i Soboru – świadczą, jak ważna jest Eucharystia i dzisiejsze święto.
Jeśli życie Kościoła, życie chrześcijanina nie będzie „z Eucharystii„, to nie będzie to prawdziwe życie, lecz tylko wegetacja. Wszystkie dzieła Kościoła, cała Jego misyjna i duszpasterska działalność, wszystkie działania chrześcijanina, duchowe życie każdego z nas, wierzących, „w Eucharystii muszą znajdywać swoje zakorzenienie” – pisał św. Jan Paweł II.
W Eucharystii, która jest Miłością udzielającą się całkowicie … Bóg sam siebie dał na pokarm …Bóg, który mówi: „Bierzcie i jedzcie … bierzcie i pijcie …” – wskazuje na rzeczywistość Boga; jest On Tym, który się ciągle daje, który ciągle szuka nowych dróg do człowieka, pragnie przyjść do niego, przynieść mu pokój i przebaczenie, przywrócić zdrowie i radość, sens życia i zgodę. Bóg tak dalece pragnie się dawać, że zostawił się nam, jako Pokarm, chce bowiem zjednoczyć się możliwie najpełniej z życiem człowieka, chce doprowadzić go do siebie, bo tylko będąc w Bogu – człowiek odzyskać może wewnętrzny i zewnętrzny pokój.
Jeśli Kościół ma żyć, jeśli chrześcijanin ma żyć … to tylko z Eucharystii!!! Dlatego nie bez znaczenia mówimy, że Eucharystia jest również Komunią, czyli tym, co buduje i umacnia komunię, wspólnotę Boga z człowiekiem i zarazem komunię/wspólnotę ludzi między sobą. Nie odnosi się to wyłącznie do życia liturgicznego, ale do całego życia człowieka, do wszystkich jego działań. Kto spożywa Eucharystię, ten buduje pokój, odnawia go lub umacnia. Kto spożywa Eucharystię – ten nie dzieli, nie sieje zamętu, nie szuka konfliktów, ale pokoju, a kiedy widzi konflikty – stara się im przeciwstawiać, prosząc o zgodę.
Chrystus mówi: „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata.” (Jan 6,51). Spożywajmy zatem Boży Chleb-Eucharystię i bądźmy dziećmi Boga.