* * *
Pierwszy dzień upłynął nam w autokarze na modlitwie, śpiewie i przedstawianiu wkładu w dzieło Caritas przez poszczególne grupy pielgrzymów. Do Brzozówki dotarliśmy późną nocą, gdzie, mimo naszego spóźnienia,
w kościele czekał na nas proboszcz ks. Andrzej Stopyra ze swoimi parafianami - Polakami, którzy gościli nas w swoich mieszkaniach przez dwie noce.
Drugi dzień zaczęliśmy Mszą św. Ksiądz Proboszcz, który pochodzi z naszej diecezji, o swojej trzynastoletniej pracy na Białorusi powiedział: „jestem tu z pragnienia serca swego - reszty
dokonał Bóg”. Z dumą opowiadał o kościele, który wraz z parafianami budował i wyposażał dzięki pomocy ofiarodawców z Polski i Białorusi.
Po poznaniu historii parafii w Brzozówce wyruszyliśmy do Nowogródka, do muzeum Adama Mickiewicza.
Potem odwiedziliśmy kościół farny pw. Przemienienia Pańskiego, w którym w 1799 r. został ochrzczony Adam Mickiewicz. W bocznej kaplicy znajduje się uwieczniony w Inwokacji cudowny obraz Matki
Bożej Nowogródzkiej. W kościele obok obrazu przedstawiającego św. Michała Archanioła, Patrona miasta, cennym zabytkiem jest marmurowa płyta z 1643 r. ufundowana przez kasztelana nowogródzkiego dla
uczczenia poległych w bitwie pod Chocimiem. Na innej tablicy odczytaliśmy nazwiska 80 żołnierzy z ziemi nowogródzkiej walczących u boku Marszałka Piłsudskiego. W bocznej kaplicy modliliśmy się przy sarkofagu
ze szczątkami 11 bohaterskich sióstr nazaretanek zamordowanych przez hitlerowców 1 sierpnia 1943 r.
Zobaczyliśmy także kościół św. Michała budowany w 1724 r. przez dominikanów, którzy prowadzili przy klasztorze szkołę, do której uczęszczał Mickiewicz.
Po posiłku u sióstr nazaretanek wyruszyliśmy nad Świteź. Według legendy i dziś w trzy letnie noce można usłyszeć dzwony zatopionego miasta. Weszliśmy na pomost i tam... otoczeni niebem (tym nad nami
i odbitym w tafli spokojnego jeziora) w Godzinie Miłosierdzia odmówiliśmy Koronkę. Tego dnia towarzyszył nam młodziutki ks. Witalij Dobrołowicz, który opowieścią o swojej drodze do kapłaństwa złożył świadectwo
wiary. Jego wzruszające słowa o „babci, która nauczyła go Boga” zapadły nam głęboko w pamięć i w serca. W Zaosiu, miejscu narodzin naszego wieszcza, zwiedzaliśmy zbudowany w 1998 r. kompleks
muzealny - folwark Mickiewiczów, podobny do tego z Soplicowa, w którym prezentowana jest ekspozycja dokumentalno-literacka pt. Powrót Pana Tadeusza. Po powrocie do Brzozówki zasiedliśmy wspólnie
do stołu: ks. Andrzej, ks. Witalij, s. Barbara, ludzie, którzy przyjęli nas pod swój dach i my. Agapa, przeplatana życzeniami i podziękowaniami, dostarczyła wszystkim niezapomnianych wzruszeń, a
zwłaszcza tym, którzy tak serdecznie gościli nas u siebie. Siedzieli przejęci, zasłuchani, z oczami pełnymi łez. My dla nich byliśmy cząstką utraconej, czasem zapomnianej zupełnie ojczyzny. Pieśni śpiewane
przez ks. Witalija w języku białoruskim przypomniały nam, że „Bóg kocha takich, jakimi jesteśmy - tylko my sami sobie nie umiemy wybaczać...”. Wspólnie też śpiewaliśmy: wikary po białorusku,
a my po łacinie. Piękny wieczór zakończyliśmy Apelem Jasnogórskim.
Nazajutrz rano żegnani serdecznie przez księży i naszych, tak bardzo gościnnych i serdecznych gospodarzy, udaliśmy się w dalszą drogę. Zatrzymaliśmy się jeszcze w dojazdowym kościele ks. Stopyry,
w Minojtach, w parafii szczególnej - gdzie przez wiele lat wierni modlili się bez księdza w każdą niedzielę, a swoją gorliwością ocalili parafię i wiarę w sercach. Obecny kościółek jest chlubą ks.
Andrzeja, którego teraz już musieliśmy pożegnać.
Podróż do Wilna upłynęła szybko. Nareszcie mogliśmy pokłonić się Matce Bożej Miłosierdzia, do której pielgrzymowaliśmy. 47 serc złożyliśmy u stóp naszej Matki i czuliśmy się jak dzieci, które wreszcie
wróciły do domu. A potem Msza św. w intencji zmarłych kapłanów, znanych z miłosierdzia czcicieli Matki Bożej: śp. bp. S. Moskwy i śp. ks. W. Pawełka. Później udaliśmy się do kościoła Świętego Ducha, aby
upaść na kolana przed obrazem Jezusa Miłosiernego, aby w Koronce zawierzyć Miłosierdziu Bożemu Caritas przemyską, a św. Siostrę Faustynę prosić, by każdego dnia nasze serca, uszy, oczy, ręce, nogi były
miłosierne.
Po zwiedzaniu starych wileńskich uliczek udaliśmy się do Trok, tam przed zamkiem księcia Witolda robiliśmy ostatnie zdjęcia, kupowaliśmy ostatnie pamiątki z bursztynu. W drodze powrotnej do Polski
dzieliliśmy się na gorąco wrażeniami, składaliśmy świadectwa wiary i dziękowaliśmy śpiewem wszystkim, dzięki którym pielgrzymka ta się odbyła.
Pomóż w rozwoju naszego portalu