Światowy Dzień Niepełnosprawnych
był okazją do spotkania się we Wrocławiu osób niepełnosprawnych, działających na ich rzecz organizacji - w tym zaproszonych gości z Hamburga, a także przedstawicieli pracodawców. Podczas spotkania
rozmawiano o zatrudnianiu osób niepełnosprawnych, w tym także niepełnosprawnych intelektualnie. - To jest grupa osób najbardziej dyskryminowana na rynku pracy, nawet na tym chronionym - mówił
Tadeusz Krasoń, prezes Wrocławskiego Sejmiku Osób Niepełnosprawnych.
- Izolacja i marginalizacja niepełnosprawnych jest niedopuszczalna z punktu widzenia praw człowieka, ale też - co najmniej równorzędnie z punktu widzenia finansów publicznych - powiedział
„Niedzieli” Sławomir Piechota, członek Zarządu Miasta ds. Polityki Społecznej, poruszający się na wózku inwalidzkim, a mimo to aktywnie działający na rzecz wrocławskiej społeczności. W swoim
wystąpieniu przekonywał, że zatrudnianie niepełnosprawnych to nie tylko wielka szansa dla nich samych: możliwość utrzymania się, samorealizacji, odciążenie rodziny, często praca zastępuje kosztowną terapię,
motywując ludzi do działania. Jest to także ulga dla państwa, które choć na początku musi zainwestować w miejsce pracy niepełnosprawnego, to w efekcie zyskuje podatnika płacącego podatki, ogranicza też
wydatki na jego terapię i opiekę ze strony rodziny.
„Trener”
Reklama
We Wrocławiu WSON od trzech lat realizuje z powodzeniem program wspomaganego zatrudniania „Trener” (finansowany przez gminę Wrocław), który wywodzi się z USA i działa na otwartym rynku pracy.
Jest on adresowany do osób z niepełnosprawnością intelektualną po zakończonej edukacji. Jedyną ofertą samorealizacji i aktywności dla tych osób są we Wrocławiu nieliczne grupy rewalidacji społecznej oraz
warsztaty terapii zajęciowej, w których uczestniczy ok. 300 osób. Ta oferta nie zaspokaja potrzeb, a większość osób rejestruje się w Państwowym Urzędzie Pracy, nie mając szans na zatrudnienie. Zatrudnienie
wspomagane jest dla nich szansą na godne życie, a także - co bardzo ważne - na polepszenie stanu zdrowia i poczucia własnej wartości.
W programie, którego kierownikiem jest Małgorzata Gorący, pracuje 4 trenerów (na tyle pozwalają fundusze), którzy przystosowują osobę niepełnosprawną do wykonywania zawodu.
- Mamy już 12 osób zatrudnionych w międzynarodowyh firmach: hotelach, restauracjach, w galerii handlowej i w Domu Pomocy Społecznej - cieszą się trenerzy. Ich podopieczni wykonują proste
prace porządkowe i pomocnicze w 1/4- do 1/3 pełnego wymiaru czasu pracy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
50 kurczaków
Reklama
Najpierw trener uczy się zawodu. Na przykład w restauracji McDonalds trener przeszedł wszystkie szczeble szkolenia i w półtora miesiąca nauczył się pracy na wszystkich stanowiskach obsługi, od sprzątania
po sprzedaż przy kasie i został wykwalifikowanym pracownikiem restauracji. Jednocześnie przygotowywał personel do przyszłej współpracy z osobą niepełnosprawną intelektualnie. W tym czasie znaleziono także
osobę, która mogłaby wykonywać tę pracę. Później trener razem z osobą idzie do pracy, razem z nią wykonując obowiązki, aż do całkowitej jej adaptacji i usamodzielnienia. Należy tu podkreślić, że jest
to bardzo wygodne dla pracodawcy, który nie musi szkolić pracownika, ani ponosić kosztów szkolenia.
Oczywiście, w chwilach trudnych trener zawsze pojawia się w pracy razem z podopiecznym, czasami zastępuje go w pracy.
Pracownicy wspaniale odnajdują się w nowej dla nich rzeczywistości. Prawie dwa lata pracuje w jednym z hoteli nasz pracownik, a do jego obowiązków należy dbanie o wszystkie rośliny w hotelu: pielęgnacja,
przesadzanie, podlewanie, przycinanie. W ub. roku został szczególnie wyróżniony jako Pracownik Roku. Nagrodą był weekendowy pobyt w wybranym mieście, w hotelu tej samej sieci - pracownik pojechał
do Pragi.
Inny „absolwent” programu pracuje w restauracji. Przedtem nie znał się na zegarku, teraz przyjmuje nawet towar. Raz, gdy dostawca przywiózł worek z zamrożonymi porcjami kurczaka, pracownik
zauważył, że jest on naderwany. Spokojnie więc zaczął dokładnie przeliczać. Wszyscy się denerwują, a on spokojnie siedzi i liczy, czy w paczce jest rzeczywiście 50 kawałków kurczaka - bo taka jest
procedura.
- To są doskonali pracownicy - mówi prezes Krasoń - sumienni w pracy, rzetelni, a przede wszystkim absolutnie uczciwi.
Plany
W Sejmiku myślą także o jeszcze śmielszych projektach: o mieszkaniach chronionych.
- Chcemy wyprowadzić tych ludzi z domu, żeby mogli wspólnie mieszkać, usamodzielnić się, odciążyć rodzinę, której czasami też po prostu może zabraknąć. W takim mieszkaniu chronionym mieszka
wspólnie 5, 6 osób, każdy ma swój pokój, przychodzi do nich terapeuta, przyzwyczajając powoli do samodzielnego mieszkania.
- Ludzie do nas bardzo chętnie przychodzą, moglibyśmy prowadzić o wiele więcej kursów i na wyższym poziomie, bo wielu chce podnosić swoje kwalifikacje. Np. niedawno 5 osób głuchych ukończyło
nasz kurs komputerowy, uzyskując tzw. komputerowe międzynarodowe prawo jazdy, liczący się w świecie certyfikat, potwierdzający znajomość poszczególnych programów. Taki kurs w naszym wydaniu jest droższy
niż zwykle, bo nauczyciel nie może stanąć w grupie 30 osób i raz powtórzyć polecenie, a nauka wymaga w tym wypadku bardzo indywidualnego podejścia i większych nakładów - tłumaczy Tadeusz Krasoń,
ale zaraz dodaje, że poniesione koszty zwracają się szybko, bo świetnie przeszkoleni podopieczni łatwo znajdują pracę.
Społeczeństwo
- Nasza pomoc niepełnosprawnym świadczy o naszym człowieczeństwie. Trzeba zmieniać świadomość. Jest to proces, który trwa, ale wciąż zbyt wolno i wciąż zbyt wielu jest na marginesie, skazywanych na bezczynność i utrwalanych w poczuciu bezradności. Trzeba aktywnych organizacji pozarządowych (ktoś musi się tego domagać), trzeba udziału niepełnosprawnych w wyborach, obecności w mediach - a poprzez to wpływu na polityków, urzędników, nauczycieli, architektów. Trzeba bowiem zmieniać myślenie, przełamać bariery w świadomości - mówi Sławomir Piechota, zwycięzca pierwszej edycji konkursu „Człowiek bez barier”.