Z Krystyną Szalewską, wyróżnioną przez Ojca Świętego Jana Pawła II medalem „Pro Ecclesia et Pontifice”, rozmawia ks. Dariusz Żurański
Ks. Dariusz Żurański: - W tym roku przypada 40-lecie Pani pracy artystycznej. Czy wyróżnienie przyznane Pani przez Ojca Świętego możemy nazwać podsumowaniem tego czasu?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Krystyna Szalewska: - Trudno mi uwierzyć, że minęło już 40 lat... Z sentymentem patrzę na wczesne prace, np. cykl wspomnień z Jugosławii, zaułki Dubrownika, Cyprysy, Drzewa i agawy, Stwory morskie. Potem był cykl: świat umarłych przedmiotów - rozpadające się karety, zapajęczone strychy, stara szafa obładowana ubraniami tak, że staje się symbolem wszystkich starych szaf, porzuconych ubrań, z których dawno uleciała czyjaś dusza... Potem nastąpił cykl błękitny: wyspy dalekie, wyspy odpływające, z posągami, z ruinami starych budowli zarastających bluszczem. Kolor błękitny podkreśla iluzję, ucieczkę w marzenia senne. Następny był cykl różowobeżowy - to jest świat wyobraźni, duszki skrzydlate, rusałki na łąkach. Wcześniej jeszcze łączyłam technikę linorytu z cytatami fotograficznymi ze starych zdjęć, wyrażając nostalgię za światem, który przeminął, również za światem mego dzieciństwa. Mówią o tym prace: Prześniony świat, Marzenie, Zjawa i wiele innych tematów oraz całych cykli graficznych i malarskich. Aż przyszedł rok 1982, kiedy nastąpił przełom w mojej twórczości - na pewno wielką rolę odegrało nauczanie Jana Pawła II. Osoba Ojca Świętego jest dla mnie postacią wyjątkową, niezwykłą, obdarzoną wielkim charyzmatem. Z tej racji wyróżnienie mojej skromnej osoby medalem „Pro Ecclesia et Pontifice” jest dla mnie wielką radością, najcenniejszą perłą, ale i zadaniem. Ponieważ wyróżnienie to przypadło w 40-lecie pracy artystycznej, na pewno jest podsumowaniem pewnego etapu. Mogę tylko wyrazić moje podziękowanie Ojcu Świętemu słowami psalmisty: „O Panie, nasz Boże, jakże przedziwne jest Twoje imię po całej ziemi, bądź błogosławiony, mój Boże” (por. Ps 8, 2). Ojciec Święty w liście do artystów z 4 kwietnia 1999 r. napisał: „Sztuka bowiem jeżeli jest autentyczna, zachowuje więź wewnętrznego pokrewieństwa ze światem wiary. Jako poszukiwanie prawdy, owoc wyobraźni wykraczającej poza codzienność, jest ze swej natury swoistym wezwaniem do otwarcia się na tajemnicę. Aby głosić orędzie, które powierzył mu Chrystus, Kościół potrzebuje sztuki”. Słowa Jana Pawła II, a szczególnie te zawarte w liście do artystów, są dla mnie jak drogowskazy. Tą drogą chciałabym kroczyć, na ile Bóg mi pozwoli.
- Wielokrotnie spotkała Pani Jana Pawła II i ofiarowała mu swoje grafiki. Czym dla Pani były te spotkania? Co szczególnego utkwiło w pamięci?
Reklama
- Ten temat jest dla mnie jak rzeka. Mogłabym bez końca opowiadać o wszystkich przeżyciach, emocjach, głębokich refleksjach, poruszeniach duszy. Czytam książki, encykliki, adhortacje Papieża. Śledziłam wszystkie pielgrzymki Ojca Świętego do Ojczyzny. Byłam na wielu takich spotkaniach w różnych miastach. Zawsze pisałam refleksje z tych podróży, które były publikowane również w „Niedzieli”, jak ta z Zakopanego w 1997 r. i historycznego spotkania w Toruniu 7 czerwca 1999 r. To wydarzenie utrwaliłam w grafice Drzewo Życia. Aż trzy razy mogłam osobiście spotkać się z Ojcem Świętym. Po raz pierwszy 14 listopada 1993 r. w czasie diecezjalnej pielgrzymki z okazji 750-lecia diecezji chełmińskiej, potem w Toruniu 7 czerwca 1999 r., kiedy wręczałam księgę duchowych darów diecezji toruńskiej, gdzie były również moje grafiki. Trzeci raz z okazji jubileuszu artystów 18 lutego 2000 r. - podarowałam wtedy Papieżowi wizerunek Matki Bożej Licheńskiej. Każde spotkanie było dla mnie szczególnym przeżyciem - jakby napromieniowaniem Bożym blaskiem, mocą i siłą. Łatwiej to wyrazić słowami: „Dusza moja syci się szafirowym niebem - jakby wziętym wprost z palety Giotta i Fra Angelica... Chłonę tę muzykę ciszy, tę świetlistą przestrzeń bezkresną, kojącą... i czuję, że czas i przestrzeń, i światło zatrzymują się. Na tę jedną, jedyną chwilę... To ta bliskość sprawia, że otwierają się w duszy ogrody tajemne, zapieczętowane, spada zasłona... i to, co zakryte, nagle ujawnia się w świetle nowej prawdy, studnie wyschnięte napełniają się ożywiającą wodą...”. Spotkania z Ojcem Świętym, te chwile niezapomniane, bardzo inspirujące dla mnie, zawsze będę chować w swoim sercu jak najcenniejszy skarb.
- Jest Pani autorką cyklu grafik „Madonny Diecezji Toruńskiej”. Jak zrodził się pomysł ich wykonania?
- Kiedy powstała diecezja toruńska 25 marca 1992 r. bp Andrzej Suski, znając moje wcześniejsze prace poświęcone tematyce Matki Bożej, wpadł na pomysł, aby wykonać wizerunki słynnych obrazów i rzeźb znajdujących się w różnych pięknych sanktuariach diecezji toruńskiej. Zaczęłam więc od wędrówki po tych sanktuariach, aby w każdym miejscu przeżyć osobiste spotkanie z Matką Bożą. Tak powstawały kolejno wyryte na płycie wizerunki: Matka Boża Brzemienna, Matka Boża Lipska, Matka Boża Łąkowska, Matka Boża Rywałdzka, Matka Boża Bolesna (chełmińska), a przede wszystkim patronka naszej diecezji - Matka Boża Nieustającej Pomocy. Najpierw namalowałam obraz, a później wykonałam go w grafice w technice akwaforty.
- Skąd czerpie Pani inspiracje do swoich prac? Wiemy, że pisze Pani także poezję.
Reklama
- Sądzę, że to moje trwanie w wyznaczonym czasie i przestrzeni, to wewnętrzne zmaganie (wzloty i upadki) poprzez światło i mroki na tym wytyczonym szlaku zwanym życiem, jest przecież czymś jedynym i niepowtarzalnym... Wobec tego to, co robimy, jest zapisem tajemnicy naszego istnienia, naszych myśli, uczuć, wiary, a więc jest to zapis mojej obecności w zmieniającym się świecie. Muszę ślad przemijającego dnia utrwalić, a więc to co nieuchwytne - zatrzymać, to co tonie w mroku - wydobyć na światło, to co kruche, przemijające - wyryć na płycie, pozostawić po sobie ślad... Skąd bierze się ta potrzeba? Przytoczę słynne zdanie Jana Pawła II, cytowane w książce francuskiego pisarza katolickiego Andre Frossarda: „W istocie ludzkiej jest coś, co opiera się przysypywaniu przez czas...”. Moje inspiracje to jeden wielki zaplątany kłębek własnych doświadczeń, przeżyć, refleksji, olśnień powiązanych z tym, co odbieram z zewnętrznego świata, co chłonę z muzyki, wielkich dzieł sztuki, literatury czy poezji. Wszystko to stanowi pewien zapis mego trwania w tym wędrowaniu, przedzieraniu się poprzez coraz to nowe obszary, niedopowiedziane, zaledwie przeczute. Wiele tematów wzięło się z moich podróży do Włoch, Hiszpanii, Grecji. Bardzo przeżyłam pobyt w Hiszpanii. Zauroczyła mnie tamtejsza architektura, jej elementy, ale nie wizerunki konkretnych budowli - nie jest to też synteza. Jest to jakby moja opowieść na temat tej architektury, tego nagromadzenia olbrzymiego bogactwa. Zawsze to, co robię, wynika z mojej wewnętrznej postawy filozoficznej i emocjonalnej. Jest jakby wyładowaniem tych wszystkich napięć, przeżyć i wrażeń, które przybierają potem taką lub inną formę plastyczną. Inspiracją do mojej twórczości była literatura. Tak powstał cykl prac wykonanych pod wrażeniem książki Andre Frossarda Spotkałem Boga. Nie chodzi mi tu o ilustrację tekstu. Usiłowałam wyrazić to jego niejako wewnętrzne dotknięcie tego światła i mocy... Ta właśnie tajemnica niewidzialnego źródła światła i mocy stała się również moją fascynacją... Ważne jest dla mnie obcowanie z naturą, kontemplacja nieba w księżycową jasną noc, wsłuchiwanie się w szum zapadającego zmierzchu nad jeziorem... W te monochromatyczne błękitnosrebrzyste pejzaże wpisuję fragmenty psalmów - niczym pozostawione stronnice Biblii. Natchnieniem do moich prac jest również muzyka organowa J. S. Bacha, D. Buxtechudego, F. Liszta, M. Ravela, M. Dupre, M. Rogera. To prawda, że piszę również wiersze i rozmyślania filozoficzno-poetyckie. Nazwałabym je „Zapisem duszy”.
- Wspomniała Pani, że wielkim przeżyciem był rok 1982, kiedy Toruń nawiedziła kopia obrazu Matki Bożej Częstochowskiej.
Reklama
- Tak, od tego wszystko się zaczęło. Kopia cudownego obrazu Matki Bożej Częstochowskiej przybyła do Torunia 22 lipca 1982 r. Był to okres stanu wojennego. Tysiące ludzi wyległo na ulice Starówki... Odczułam wówczas na sobie Matczyne spojrzenie. To spojrzenie wręcz mnie poraziło, tak że zupełnie bezwiednie poszłam za Jej wzrokiem, niesiona przez tłum ludzi płynący jak rzeka do wnętrza bazyliki Świętych Janów, gdzie całą noc trwało czuwanie modlitewne. Było to olśnienie, przeżycie czegoś niezwykłego. Poczułam się wezwana do wypełnienia jakiegoś szczególnego zadania. Powstała wówczas grafika Hołd Czarnej Madonnie. Na płycie umieściłam małe literki M. B. D w M. P. T., co oznacza „Matko Boża, dopomóż mi w mojej pracy twórczej”. Matka Boża zaczęła mi błogosławić. Grafika ta znalazła się na dużym plakacie, wybrana jako reprezentantka mojej twórczości na wystawie Polnische traume (Polskie sny), która była prezentowana w kilku miastach Niemiec, m.in. w znanej galerii Willa Oppenheim w Berlinie. W recenzjach zwracano uwagę na te prace jako symbol polskości. Wyjazd do Hiszpanii i oczarowanie pejzażem, architekturą Sewilli, Granady, Toledo, a nade wszystko fascynacja Madonnami w tych przepięknych katedrach zaowocowały wieloma pracami, takimi jak: Hiszpańska Madonna, Zmierzch, Zapach Alhambry. Ale wszystko zaczęło się od tego jednego spojrzenia Czarnej Madonny...
- Jest Pani laureatką wielu nagród. Czy można prosić o wymienienie tych najważniejszych i najcenniejszych?
- Otrzymałam wiele nagród, a wśród nich: srebrny medal za grafikę na ogólnopolskiej wystawie malarstwa i grafiki w 1965 r., 5 nagród w kolejnych konkursach - Najlepsza Grafika i Rysunek Kwartału w Bydgoszczy w latach 1969-70, I nagrodę za rysunek w konkursie Grafika i Rysunek Roku - Toruń 1977, III nagrodę w konkursie „Kopernik i Jego idea” Olsztyn 1972, nagrodę artystyczną miesięcznika „Warmia i Mazury” 1978 oraz nagrodę im. ks. Janusza Stanisława Pasierba w 2002 r. w Grudziądzu. Wszystkie te nagrody są dla mnie ważne, ale najbardziej cenię sobie tę ostatnią im. ks. Janusza S. Pasierba, bo to jest „najmłodsze dziecko”. Przyznanie medalu „Pro Ecclesia et Pontifice” przez Jana Pawła II jest dla mnie wydarzeniem nieporównywalnym. Stanowi dla mnie szczególne wezwanie.
- Dziękuję serdecznie za rozmowę i życzę dalszych sukcesów w życiu osobistym i artystycznym.