O I Synodzie Diecezji Sosnowieckiej z bp. Adamem Śmigielskim SDB - ordynariuszem diecezji sosnowieckiej - rozmawia ks. Paweł Rozpiątkowski
Ks. Paweł Rozpiątkowski: - Patrząc z perspektywy wiernego, który chodzi w każdą niedzielę do świątyni, utożsamia się z Kościołem, co daje mu Synod?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Bp Adam Śmigielski SDB: - Wydaje mi się, że daje pewne wskazówki i orientacje. Przypomina prawa, ale i obowiązki. Czy rzeczywiście wpłynie to na przemianę życia, to wielki znak zapytania. Historia uczy, że Bóg dawał nam, po wielokroć, rożne szanse. Większość z nich, musimy powiedzieć szczerze, ludzie marnotrawili.
- Czy obawia się Ksiądz Biskup, że tak stanie się z naszym Synodem?
- Oczywiście nie chciałbym tego, ale z drugiej strony pragnąłbym zaznaczyć, że mam zastrzeżenia do pracy synodalnej. Aktywność zespołów synodalnych była po prostu mizerna. To nie napawa optymizmem.
- Księże Biskupie, gdzie sytuować znaczenie I Synodu Diecezji Sosnowieckiej? Czy tuż za niewątpliwie najważniejszym faktem, jakim była wizyta Ojca Świętego?
Reklama
- Synod nie był wydarzeniem, które można porównywać z wizytą Namiestnika Chrystusowego Ojca Świętego Jana Pawła II. W moim przekonaniu nie było to aż tak ważne wydarzenie, które odcisnęłoby tak znaczący znak na diecezji. Synod ma oczywiście swoje miejsce w historii nowej diecezji, choćby z tego powodu, że jest to wydarzenie rzadkie. Po drugie, jego funkcją jest scalanie nowego Kościoła lokalnego, jakim jest nasza diecezja z jej 12-letnią historią.
- Zatem podstawowe zadanie I Synodu widzi Ksiądz Biskup w integracji?
- Tak! Oczywiście. Wszak diecezja składa się z trzech dających się wyodrębnić, różnych części. Potrzeba więc czynnika jednoczącego zwyczaje, tradycję i to, co nazwałbym kulturą religijną.
- Patrząc z perspektywy wiernego, który chodzi w każdą niedzielę do świątyni, utożsamia się z Kościołem. Co daje mu Synod?
- Wydaje mi się, że daje pewna wskazówkę i orientację. Przypomina prawa, ale i obowiązki. Czy rzeczywiście wpłynie to na przemianę życia, to wielki znak zapytania. Historia uczy, że Bóg dawał nam, po wielokroć, różne szanse. Większość z nich, musimy powiedzieć szczerze, ludzie marnotrawili.
- Czy obawia się Ksiądz Biskup, że tak stanie się z naszym Synodem?
- Oczywiście nie chciałbym tego, ale z drugiej strony pragnąłbym zaznaczyć, że mam zastrzeżenia do pracy synodalnej. Aktywność zespołów synodalnych była po prostu mizerna. To nie napawa optymizmem.
- Jakie, zdaniem Księdza Biskupa, są przyczyny tej mizernej aktywności?
Reklama
- Może jest w tym moja wina? Może byłem zbyt mało aktywny? Może jednak wytłumaczenia należy szukać w kryzysie poczucia wspólnotowości, która w pracach każdego Synodu jest niezbędna. Może również ostatni II Synod Plenarny wypalił niejako „zapał synodalny”, który wydaje mi się, dało się wtedy, na początku lat 90. zauważyć, a dziś sam Synod został w części zapomniany?
A czyja to wina? Chciałbym Księdza Pawła zapytać, czy sam przestudiował wszystkie dokumenty i stara się na nich opierać prowadzone działania ewangelizacyjne?
- Czytałem, ale muszę przyznać, że incydentalnie stały się one fundamentem indywidualnego programu duszpasterskiego. Mogę powiedzieć „mea culpa”... Na plenarnych sesjach synodalnych, które obserwowałem, dało się zauważyć aktywność i przede wszystkim radykalizm świeckich. Czy owa aktywność to powód do satysfakcji czy zmartwienia?
- Na pewno do satysfakcji. Martwi jedynie, że nie było jej tak wiele. Czasem słyszeliśmy gorzkie słowa pod adresem naszych projektów, ale myślę, że były one potrzebne. To był znak, że świeccy wymagali od Synodu czegoś więcej.
- Ksiądz Biskup na ostatniej sesji plenarnej w Olkuszu, podczas homilii, mówił o potrzebie rewolucji. Czy jest nam rzeczywiście potrzebne poruszenie?
- Tak. Wydaje mi się, że czasem trzeba kompletnie zmienić sposób naszego postępowania, naszego duszpasterstwa i głoszenia Ewangelii.
- Co to konkretnie dla nas znaczy?
- Uważam, że przeminął już czas postawy, która mówiła, że ludzie do nas przyjdą. My musimy wyjść do ludzi.
- Czy Synod wyraził ten sposób myślenia?
- Na pewno częściowo tak. Choć w moim przekonaniu brakło odwagi i chęci, aby podjąć pewne inicjatywy.
- Czy te skądinąd gorzkie uwagi odnoszą się tylko do naszej diecezji?
Reklama
- Nie. Podobna sytuacja, a wiem to z rozmów z moimi kolegami biskupami, jest w innych diecezjach, choć z oczywistych racji, jestem wszak pasterzem Kościoła Sosnowieckiego, dostrzegam tę sytuację u nas bardzo ostro.
- Wracając do Synodu, czy 11 grudnia podczas ostatniej sesji plenarnej Synod się zakończy i przejdzie do historii, czy ma swoje zadania na przyszłość?
- Oczywiście, prawo tworzy się dla przyszłości, a nie przeszłości. Wyda ono swoje owoce, o ile będzie żywe w nauczaniu i respektowane przez ludzi.
- Gdyby Ksiądz Biskup miał wskazać w tym Synodzie „to coś”, na czym szczególnie mu zależy, to wskazałby...
- Bardzo mi zależy na czymś podstawowym, co też przypomina Synod, aby ludzie wzięli do ręki Ewangelię, do serca Dekalog i nauczanie Ojca Świętego, po to, aby przemyśleć sobie, jaka powinna być nasza linia życia i według niej postępowali. Dokumenty Synodu są pewnym wyrazem dynamiki naszej diecezji, ale trzeba wiele pracy, aby Synod przeszedł do świadomości wiernych. Mam nadzieję, że będzie ona kontynuowana.
- Dziękuję za rozmowę.