wPolityce.pl: Księże Arcybiskupie, historia dwuletniego Alfiego Evansa bez wątpienia porusza, ale także i bulwersuje. Lekarze przekonywali, że jego terapia jest „daremna”, a wręcz „nieludzka”. Czy ktokolwiek ma moralne prawo wygłaszać takie słowa?
Ks. Arcybiskup Henryk Hoser: Każda terapia jest ludzka. Nieludzkie może być traktowanie człowieka. Trzeba powiedzieć, że ten przypadek nie podpada pod pojęcie terapii uporczywej, czyli daremnej, ponieważ nie zachodzą dwie ważne proporcje. Po pierwsze, to jest dwuletnie dziecko, czyli organizm rosnący, a nie będący u kresu swego życia człowiek podeszły, którego perspektywa życia biologicznego nie jest długa. Tutaj przede wszystkim są pewne szanse podtrzymania tego dziecka przy życiu. A nawet gdy dzisiaj nie mamy efektywnej terapii leczenia, to jednak postęp w leczeniu chorób genetycznych jest tak duży, że za jakiś czas można by pomoc przyczynowo. I po drugie, fakt, że to dziecko, odłączone od aparatury, oddychało samodzielnie ponad 10 godzin, pokazuje, że miało ono autonomię życia.
Reklama
Przy tej sprawie trzeba zwrócić jeszcze uwagę, że mimo postawy rodziców i nadaniu dziecku włoskiego obywatelstwa - co stało się dzięki zaangażowaniu Ojca Świętego - by mogło zostać transferowane do rzymskiego szpitala Bambino Gesu, nie chciano dać mu tej możliwości. Trzeba też wreszcie powiedzieć, że jest bardzo złą praktyką, że to sądy stają się panami życia i śmierci.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Czy można powiedzieć w takim razie, że system – sąd brytyjski, ale także trybunał w Strasburgu, który podtrzymał decyzję o odłączeniu od aparatury – stał się w jakimś sensie przejawem cywilizacji śmierci?
To jest przejaw cywilizacji śmierci. Widzimy tę perspektywę i autonomię życia, która już tutaj zaistniała. Natomiast przypadki takich chorób regresyjnych - gdy dziecko urodziło się bez objawów, a które postępują teraz – powinny być uprzywilejowane przez badania medyczne, by można było takie choroby obserwować i potem leczyć. A tego się nie robi. Każdy taki przypadek jest wielkim wyzwaniem dla nauki o człowieku i medycyny.
Pojawia się również pytanie o prawa rodziców, którzy walczyli o życie swojego dziecka przed sądami. Czy w świecie Zachodu rodzice tych praw już nie mają?
Coraz bardziej te prawa są im odbierane. A w tym wypadku, nawet jeśli państwo brytyjskie nie chciało tego dziecka utrzymywać – co na pewno nie stanowi wielkiego obciążenia – to powinno zgodzić się na przewiezienie go tam, gdzie chciano go leczyć, czyli wyspecjalizowanego szpitala rzymskiego Bambino Gesu.
Interwencja Ojca Świętego Franciszka i Watykanu daje chyba poczucie nadziei, że Kościół wypełnia tak mocno swoją misję obrony życia.
Reklama
Został już prawie sam na tej arenie walki o życie. Coraz mniej jest instytucji, które broniłyby ludzkiego życia tak konsekwentnie jak właśnie Kościół.
W Wielkiej Brytanii widzimy wyraźnie dwa obrazki: ciężko chory dwulatek, skazany na śmierć i radość z powodu narodzin „royal baby”. Ten rozdźwięk chyba nie najlepiej świadczy o społeczeństwie Zachodu?
Jest to społeczeństwo rozdwojone, a w pewnym sensie schizofreniczne, skoro dostrzega się to dziecko królewskie, która pojawia się na świecie w pięknym otoczeniu, a jednocześnie nie dostrzega się tego, które jest chore, wymaga pilnej pomocy i potrzebuje miłości rodziców, a które się odbiera.