(refleksje poetyckie jako zapis pobytu w górach z grupą dzieci w ramach Małej Akademii Wakacyjnej)
Dzień 1 - 16 sierpnia 2004.
Wartość 1 - WIARA.
Podróż. Znużenie. Przyjazd.
Instalacja.
Pierwszy spacer - kościół na Krzeptówkach.
Dzień zwieńczony pokojem
wieczoru.
Wiara owocuje pokojem ducha.
Klękamy w ciszy sanktuarium
zanurzeni w świeżość ufności
pielgrzymów.
Karmimy się wodą łaski
chętnie pochyleni nad źródłem.
W oddali Giewont jak latarnia.
Wieczór ponaglany sennością
i planami na jutro.
Dzień 2 - 17 sierpnia
Wartość 2 - CIERPLIWOŚĆ.
Wędrujemy na szczyt przygotowania.
Dzisiejszy cel jest etapem
do innego celu.
Zmęczenie - to normalne.
My ludzie 21. wieku,
cierpiący na chorobę
niecierpliwości,
uczymy się
podczas tej wędrówki,
cierpliwego przygotowania
do wymagań pięknych i trudnych
odpowiedzialnego życia.
Wyrwani z hal fabrycznych,
ze szkolnych korytarzy,
z biur rozgadanych
i ulic hałaśliwych,
chwytamy krople cierpliwości
w popękane dzbany serc
na zboczu naszej góry
przygotowania.
Wieczorem dziękujemy
posłusznym krokom.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Dzień 3-18 sierpnia
Wartość 3 - POŚWIĘCENIE.
Czwarta trzydzieści. Strząsamy sen z powiek.
Wychodzimy z pensjonatu.
Otuleni mrokiem i chłodem wchodzimy na szlak.
Ile trzeba kroków.
Ile uderzeń serca.
Ile oddechów głębokich
jak szczeliny wśród skał.
Wszystko co wartościowe ma cenę poświęcenia.
Za wszystko co wzniosłe
płaci się ofiarą.
Podziwiam moich małych przyjaciół
towarzyszy wspólnej wędrówki.
Cieszę się, że nie narzekają
choć wiem, że są zmęczeni.
Słońce wita nas promieniami,
gdy przekraczamy granicę
lasu i kosówki.
Prześwietla krople potu
na wilgotnych twarzach.
Idziemy trawersując strome zbocze.
Cisza.
Słychać tylko bicie własnego serca.
Ile trzeba znieść trudu,
aby się rozumieć nic nie mówiąc do siebie.
Ile trzeba znieść trudu,
aby milczenie było znakiem
solidarności, nie osamotnienia.
Wreszcie przełęcz,
choć serce zawsze szybkie
było tu już wcześniej.
Biwak na zielonej murawie,
dyskretne spojrzenia na turnię
i ciche pytania, kto pójdzie na szczyt.
Rozmowa. Zabieram tylko pięć osób.
Decyzję podejmuje Bezpieczeństwo i Odpowiedzialność.
Idziemy... skały... łańcuchy... ostrożność i pomoc,
smak zwycięstwa
nad własną słabością.
Wreszcie szczyt.
Machamy rękami do tych
co zostali niżej.
Jesteśmy nadal razem.
Oni są tutaj z nami.
Chwila pobytu jak jeden oddech
czystego powietrza.
Jedna chwila, która równoważy
tysiące kroków trudu.
Taka jest prawda o życiu, o wartościach.
Na koniec całujemy krzyż spojrzeniem serca.
Krzyż - ikonę nadziei wszystkich wędrowców ku wartościom.
Tego dnia byliśmy pierwsi
na Giewoncie,
nie licząc aniołów,
którym dziękujemy za opiekę.
Reklama
Dzień 4 - 19 sierpnia
Wartość 4 - DOBROĆ.
Nad szumiącym potokiem
cichy klasztor,
milczący świadek życia
świętego biedaka potężnego miłością,
o sercu pięknym dobrocią,
o pięknie skromnym
jak górska szarotka.
Modlitwą wypełniamy przestrzeń.
Wchodzimy w rzeczywistość
nie z tego świata,
bliską człowiekowi,
mimo, iż niewidzialną,
nadprzyrodzoną.
Patrzymy na siebie - pielgrzymi.
Jesteśmy tutaj z różnych stron
Ojczyzny.
Albercie, Święty Bracie!
Ochroń w nas
dobroć zwyczajną,
potrzebną nam
codziennie,
jak kromka chleba.
Dzień 5 - 20 sierpnia
Wartość 5 - WSPÓLNOTA.
Człowiek potrzebuje człowieka,
zawsze i wszędzie.
Kolejny raz
w życiu odkrywamy prawdę
o tajemnicy ludzkiego serca.
Wystarczy skromny posiłek,
mały krąg zabawy,
szczera rozmowa.
Jeszcze pochylimy się
nad tekstem świętym
r a z e m,
czujemy się jak jeden ogród,
w którym Wiekuisty Ogrodnik
posadził różne drzewa.
W niepowtarzalnym ogrodzie
niepowtarzalne drzewa.
Pora wracać
dnia piątego.
Ostatnie spojrzenie na pensjonat.
Porządki. Trzeba zawsze sprzątać po sobie przed podróżą,
zwłaszcza przed tą, która nas jeszcze czeka.
Najważniejszą.
Wyruszamy w drogę powrotną
do Rawy.
Za oknem pojazdu
przesuwają się
ostatnie górskie krajobrazy.
Dziwnie cicho. To dobrze.
W naszej wędrówce,
pod naszym niebem,
na wszystko jest
odpowiedni czas,
odpowiednia pora.
Rawa Maz., wrzesień 2004.