Reklama

Mówili: „Ci od zdrajcy Wyszyńskiego”

Niedziela łomżyńska 46/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z ks. Januszem Kubrakiem, proboszczem w parafii Grabowo, rozmawia Anna Pawłowska

- Księże Proboszczu, służył Ksiądz z ks. Jerzym Popiełuszko w wojsku. Dlaczego władze PRL-u powoływały kleryków do służby wojskowej?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Bezpośrednim powodem było orędzie biskupów polskich do biskupów niemieckich, a także uroczystości związane z Milenium 1000-lecia Chrztu Polski. Najpierw wyrywkowo pobierali z seminarium do różnych jednostek, żeby dokuczyć tym najbardziej „nieposłusznym” biskupom. Nasz pobyt w wojsku był pierwszym masowym poborem. Stworzono wówczas 3 jednostki. Jedną z tych jednostek była jednostka w Bartoszycach. Było tam wówczas ok. 300 alumnów z całej Polski. Był to 54. Batalion Szkolny Ratownictwa Terenowego. Jerzy Popiełuszko był w tym samym plutonie co ja, w tej samej kompanii, ale w trzeciej drużynie.

- Jak Ksiądz wspomina te czasy?

- W tej chwili nie pamięta się o rzeczach przykrych, ale... Pamiętam takich, którzy mieli za zadanie nas pilnować, żebyśmy, broń Boże, Ludowego Wojska nie zdemontowali. Nazywano nas: „Ci od tego zdrajcy Wyszyńskiego”! To było przykre. Nasza jednostka tak naprawdę nic wspólnego z wojskiem nie miała. Nie mieliśmy żadnego przygotowania wojskowego. Owszem, nosiliśmy mundury wojskowe, była musztra, taktyka, były ćwiczenia, czasami też jakieś manewry, alarmy. Mieliśmy za to dużo wykładów, tzw. politycznych zajęć, a więc lektura codzienna, prasówka. Wykłady były rożne: z filozofii, polonistyki, historii. Naprawdę dokuczali wybranym, takim jak Jurek Popiełuszko.

Reklama

- Pobyt w wojsku był próbą „złamania” przyszłych księży?

- Oczywiście, to był zasadniczy cel.

- Byliście bici?

- Nie. Byliśmy szykanowani, zastraszani. Nie obce było nam sprzątanie rejonów do 2.00 czy 3.00 godziny w nocy.

- Dużo wówczas kleryków „złamało się”?

- Bardzo niewielu. Z Łomży wszyscy wrócili i dzisiaj są kapłanami.

- Dobrze się Ksiądz znał z ks. Jerzym?

- Bardzo dobrze, bo wszystkie zajęcia mieliśmy wspólne. Rozmawialiśmy, jak się udało, szliśmy na „lewiznę” czy na przepustkę.

- Czym wyróżniał się kleryk Popiełuszko?

- Niczym się nie wyróżniał. Może tym, że często zachęcał do modlitwy.

- Czy wtedy ujawniała się charyzma Jerzego?

- Zachwycał nas tym, że nigdy nie mówił źle o innych.

- Kiedy zostaliście kapłanami, utrzymywał Ksiądz kontakt z ks. Jerzym?

- Z chwilą, kiedy znalazł się w Warszawie, kilkakrotnie go odwiedziłem. Byłem także u niego w 1984 r. Rozmawialiśmy dosyć długo. Był bardzo wyważony w słowach. Na pewno ciążyły na jego psychice te naciski ze strony władzy. Był pilnowany dzień i noc. A mimo to był otwarty na innych. Musimy pamiętać, że był to czas, kiedy trzeba było uważać i to bardzo. Dzisiaj już wiem na pewno, że np. jeden z działaczy „Solidarności” w Łomży był nasłanym z Krakowa pułkownikiem SB.

- Czy, zdaniem Księdza, postępowanie ks. Popiełuszki nie było lekkomyślne? Przecież dostał propozycję wyjazdu do Rzymu, dzięki temu być może jeszcze by żył?

- On świadomie wybierał prawdę. Zdawał sobie sprawę, że wybierając prawdę, będzie go to wiele kosztować. Wiedział też, że tylko w ten sposób będzie mógł pozostać z ludźmi, którzy tak bardzo go potrzebowali. Wiedział, że oni są sami, że są biedni, że trzeba im pomóc.

- 20. rocznica śmierci ks. Popiełuszki stała się pretekstem do wznowienia śledztwa w sprawie morderstwa. Czy Ksiądz wierzy, że zostaną zdemaskowani wszyscy, którzy się przyczynili do tej zbrodni?

- Tego bym nie wykluczał, bo nawet czysty przypadek czy jakiś zwrot w życiu któregoś z mocodawców tego niecnego czynu może to sprawić. Uważam, że wcześniej czy później prawda wyjdzie na jaw.

- Na początku października prof. Paczkowski ujawnił notatkę, w której jest zasugerowane, że głównym inicjatorem morderstwa jest były szef MSW Mirosław Milewski. Co Ksiądz o tym myśli?

- Ja byłbym bardzo ostrożny co do tej wypowiedzi. Jest wiele wątpliwości i pytań. Jedno z nich to: dlaczego dopiero teraz prof. Paczkowski to ujawnia? Czy nie jest tak, że ta notatka ma bronić gen. Jaruzelskiego? Na to wychodzi. Jeżeli zatem generał był przekonany, że Milewski jest winny, to czemu nie kazał go aresztować? Jestem święcie przekonany, że za całą sprawą stoi PZPR i jej władze. No i jeszcze, o tym się mówi, Moskwa. Spotykam się jeszcze dzisiaj z takimi głosami: Po co ks. Jerzy zajmował się polityką? Jakby siedział cicho, to nic by mu się nie stało. Tak ludzie myślą, tak mówią. On to musiał mówić. I mówił. I gdyby dzisiaj wszyscy mówili prawdę, świat inaczej by wyglądał.

- Bardzo dziękuję za rozmowę.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

#PodcastUmajony (odcinek 4.): Oddaj długopis

2024-05-03 20:00

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

Mat. prasowy

Czy w oczach Maryi istnieją lepsze i gorsze życiorysy? Dlaczego warto Ją zaprosić we własny rodowód? I do jakiej właściwie rodziny Maryja wprowadza Jezusa? Zapraszamy na czwarty odcinek „Podcastu umajonego” ks. Tomasza Podlewskiego o tym, że przy Maryi każda historia może zakończyć się świętością.

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Turniej WTA w Madrycie - Świątek wygrała w finale z Sabalenką

2024-05-04 22:18

[ TEMATY ]

sport

PAP/EPA/JUANJO MARTIN

Iga Świątek pokonała Białorusinkę Arynę Sabalenkę 7:5, 4:6, 7:6 (9-7) w finale turnieju WTA 1000 na kortach ziemnych w Madrycie. To 20. w karierze impreza wygrana przez polską tenisistkę. Spotkanie trwało trzy godziny i 11 minut.

Świątek zrewanżowała się Sabalence za ubiegłoroczną porażkę w finale w Madrycie. To było ich 10. spotkanie i siódma wygrana Polki.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję