Zapada noc nad Rio Grande. Ta rzeka to granica między bogactwem i biedą, między szansą i beznadzieją, życiem i śmiercią, to najbardziej nieszczelna granica między dwoma światami - Stanami Zjednoczonymi
Ameryki Północnej a Meksykiem. Na opiekuńczą ciemność czekają „kojoty”, przemytnicy nielegalnych emigrantów przeprowadzający za kilka tysięcy dolarów zdesperowanych Latynosów do „ziemi
obiecanej”. Szczęście mają ci z nich, którzy naprawdę znajdą się na ziemi Waszyngtona, a nie zostaną wyprowadzeni na pustynię, gdzie umierając z pragnienia i głodu, kończą śnić swój „amerykański
sen”.
W tę wrześniową noc po stronie amerykańskiej teksański patrol graniczny jak zwykle przeczesuje brzegi rzeki. Nagle jeden ze strażników cicho woła: „Spójrzcie, czy widzicie dryfujące zwłoki,
znowu ktoś się utopił”. Strażnicy natychmiast podejmują akcję ratunkową, aby ze zdziwieniem wydostać z wody… naturalnej wielkości posąg Jezusa, jakby przed chwilą zdjęty z krzyża.
Zabierają Chrystusa na posterunek miejscowej policji w Eagle Pass, aby czekał - zgodnie z prawem - przez 90 dni na osobę, która zgłosi się i udowodni, że jest właścicielem zguby. Wieść
o niezwykłym znalezisku roznosi się lotem błyskawicy po okolicy. Skąd wziął się w rzece Jezus Ukrzyżowany bez krzyża? Kto wykonał figurę? Czy ktoś rozwiąże tę tajemnicę? Po upływie miesiąca od owej pamiętnej
nocy nikt nie zgłasza swoich praw do figury. Za to mieszkancy tej przygranicznej miejscowości oraz sąsiednich zaczynają tłumnie modlić się przy figurze. Postać Jezusa wykonana z włókna szklanego stoi
oparta o drzwi magazynu dowodów na policyjnym posterunku.
Dziwny i niezwykły to widok, bo przecież doświadczenie każe nam widzieć Jezusa na krzyżu w otoczeniu kwiatów, płonących świec… Ale wierni modlą się, płaczą i zanoszą swe prośby zupełnie tak,
jakby znajdowali się w świątyni, a nie na posterunku policji.
Oba kościoły - pw. Naszej Matki Opatrzności i św. Józefa - znajdujące się w miasteczku zamieszkiwanym w większości przez katolików ubiegają się o możliwość przejęcia figury po okresie
oczekiwania na prawowitego właściciela.
W szczególny sposób czczą figurę Chrystusa nielegalni imigranci, którzy wierzą, że niezwykłe pojawienie się w rzece Ukrzyżowanego to znak Opatrzności, cud mający pokrzepić ich w cierpieniu rozstania
z rodziną, w poszukiwaniu pracy na obcej ziemi. Pragną, by Jezus wyobrażony właśnie w tej figurze stał się ich patronem. Przecież przybył do USA jak oni, nielegalnie, przez rzekę…
Za „Chicago Tribune”, 10 października 2004 r.
Pomóż w rozwoju naszego portalu