Jak trafić do Skowronków? Tuż przed Lądkiem Zdrojem, na wysokości Radochowa, jest drogowskaz. Dom Skowronki ma czerwony dach, blisko dwieście lat (rocznik 1827), zwyżkę, czyli posadowiony na palach zadaszony
taras. I solary na stromym dachu, które latem zabezpieczają domostwo w ciepłą wodę, a zimą wspomagają ogrzewanie olejowe.
Siadamy pod starą śliwą. Karina Fuglińska, córka pani Renaty, robi świetną kawę. I śląski placek, czyli ciasto z kruszonką. Jesienią - jeszcze ze śliwkami. Dom posadowiony na stoku, za plecami
cudowna panorama. Szachownica pól, łąk, góry. Cisza. Doceniają to i Polacy, i Niemcy.
- Niemcy planują urlopy z dużym wyprzedzeniem i rezerwują miejsce. Polacy, gdy się zdecydują, miejsc już zwykle dawno u nas nie ma - mówi pani Karina.
Mieszkańcy domu Skowronki (to i nazwa domu, i miejsca, na którym jest posadowiony, bo administracyjnie to Radochów)) są dwujęzyczni. Pani Renata Czaplińska zna też kłodzki dialekt. Urodziła się w
Skrzynce, gdy nazywała się Heinzendorf. W domu matki mieszkała do 1953. Potem przeniosła się do Lądka Zdroju. Pracowała jako księgowa. W 1982 r. nadarzyła się okazja, żeby kupić dom w Skowronkach.
Nie zawahała się ani chwili. Dopiero potem okazało się, że na strychu każda krokiew podstemplowana jest kawałkiem nieokorowanego pala, słychać korniki żrące drewno, wilgoć sięga po sufit. Zimą zamarzł
wodociąg i wodę trzeba było wozić z miasta. Potem woda ciekła jakoś z wężyka, gdy po tygodniu poszukiwań udało się znaleźć źródło. Gdy wiatr zerwał ścianę stodoły, w domu zrobiło się potwornie zimno -
część gospodarcza budynku łączy się tutaj z mieszkaniową. Trzeba było błyskawicznie przebudować piec, bo stary miał popękaną płytę i dawał tylko wtedy ciepło, gdy się w nim napaliło. Zdun postawił kilka
warunków, m.in. że zamieszka w domu ze... zleceniodawcami. Nie było dla niego wolnego kąta, więc spał po prostu koło pieca. Trwało to sześć tygodni. Pilnował kur i reszty domostwa, gdy gospodarze byli
w pracy.
- To był bardzo uczciwy człowiek - wspominają go z rozrzewnieniem w Skowronkach. A piec? Ciągnie dotąd.
Trzeba było też wymienić dach, bo chylił się ku upadkowi. Gdy po wielu trudach udało się znaleźć cieślę, który położył nowe krokwie, zaczęły się poszukiwania dekarza, który pokryłby więźbę dachową
dachem. Ale skąd wziąć dekarza? Nadeszła zima. Nie było innej rady, jak pokryć dach plandekami. Któregoś dnia zaczęło kapać do rosołu. Okazało się, że plandeki zerwał wiatr. W domu była tylko pani Renata.
Miała lęk wysokości. Po akcji na dachu już go nie ma.
W latach 80. w Polsce brakowało wszystkiego - materiałów, wykonawców, pieniędzy. Dziś dom w Skowronkach może być ozdobą każdego folderu. Jest nawet malowidło z różą kłodzką na fasadzie. Róża
kłodzka - to tak naprawdę pełnik europejski, roślina typowa dla Alp, która występuje dziko na ziemi kłodzkiej. Stała się jej symbolem.
Rośnie m.in. w ogrodzie koło domu Skowronki. Obok ogrodu - Izba Regionalna. Zbudowana od podstaw. Nad piecem suszą się wełniane skarpety (zimy tutaj srogie i długie), koło pieca - ława.
W długie jesienne i zimowe wieczory najprzyjemniejsze miejsce na ziemi. W kącie ława, stół, narożna wisząca półka z obrazami świętych patronów. I jasiek na ławie z wyhaftowaną różą kłodzką. Szafa pełna
koronkowej bielizny. Miejsce może wyidealizowane, ale dające pojęcie, jak mieszkali mieszkańcy tej ziemi. Takie przynajmniej zostało we wspomnieniach tych, którzy musieli kiedyś stąd wyjechać. Podzielili
się szczodrze swą wiedzą, gdy mieszkańcy domu Skowronki postanowili przywrócić ziemi kłodzkiej jej dawne tradycje i rękodzieło, w tym haft. Biały haft śląski podobny jest do haftu richelieu. Jedna zasadnicza
różnica: oczka w hafcie richelieu są puste, w śląskim robi się je, żeby w artystyczny sposób wypełnić je ozdobnym haftem.
W Skowronkach haft kłodzki to nie muzealny eksponat. Stroje kłodzkie z haftowanymi elementami, tzw. trachty, noszą gospodyni, jej córka i dwie wnuczki. Wdziewają je na duże okazje. Okazji zaś w Skowronkach
nie brakuje. Lato tutaj gorące i pracowite.
Prawdziwą mekką dla miłośników haftu jest dom „Gottwaldówka” (od nazwiska przedwojennego właściciela) w Kątach Bystrzyckich koło Skowronków (jedziemy tą samą drogą, co do Skowronków, tylko
jeszcze dalej). To właściwie zespół zabudowań z wewnętrznym dziedzińcem, tzw. majdanem. Na strychu wystawa koronek, w byłej oborze - wystawa rysunków Ericha Fuchsa, grafika, który jak nikt potrafił
opowiedzieć przy pomocy rysunków codzienne życie mieszkańców Sudetów. Wystawę uzupełnia kolekcja dawnych sprzętów gospodarskich. Klucze - w domu Skowronki.
Przyjazd większych grup należy wcześniej uzgodnić pod nr. tel./fax: (0-74) 814-78-02.
Pomóż w rozwoju naszego portalu