Sielec - malownicza miejscowość w subregionie Pagórów Chełmskich,
wzmiankowana w przekazach źródłowych od XIV w., należała w historii
do słynnych rodów Smoków, Uhrowieckich, Daniłowiczów, Cetnerów, by
wreszcie - jako ślubne wiano Doroty Cetnerówny - przejść w ręce rodu
Rzewuskich. W roku 1773, po powrocie z Kaługi, zamieszkał tutaj Hetman
Wielki Koronny Wacław Rzewuski, zasłużony w kulturze polskiej dramatopisarz,
literat i mąż stanu. Zmarł on w Sielcu w 1779 r., a jego prochy obecnie
spoczywają w kaplicy na cmentarzu w pobliskim Kumowie.
Sielec ma też tajemniczą historię łask i kultu św. Anny.
Przekazy pisane, wskutek przesiedleń ludności i burzliwej historii
Unitów na Ziemi Chełmskiej, rozproszono po świecie. Wierzę, że wkrótce
odnajdą się wraz z kronikami unickiej cerkwi, która stała na drodze
do źródełka. Poza wiejskim gościńcem, nieopodal starego traktu od
dworu, w dolinie, na łąkach, pomiędzy wierzbami nad wodą objawiła
się wiejskiej dziewczynie św. Anna. Przypisuje się to wydarzenie
na początek XVII wieku. Wkrótce po objawieniach wieść rozeszła się
po okolicy. Miejsce objawień zaczęli odwiedzać ludzie. Stwierdzono,
że woda ze źródełka pomaga w różnych chorobach. Czerpano ja i pito,
umywając chore ręce i nogi. Okoliczni unici i katolicy przychodzili
do tego miejsca z wiarą w uzdrowienia. Te miały miejsce wielekroć.
Zaświadcza o tym cerkiew, którą ufundowano nieopodal rynku w Sielcu,
gdzie ikona św. Anny jaśniała od łask. Następne dwa wieki były czasem
wzmożonego kultu. Gdy po powstaniu styczniowym cerkiew przejęli prawosławni,
ludzie mijali świątynię i chodzili modlić się na łąki. Z czasem na
miejscu objawień wybudowano kaplicę. Do niej przychodziły pielgrzymki,
nawet z bardzo daleka (po 200 km), a pątnicy czerpali stąd wodę i
łaski.
Obecna kaplica "na wodzie" pochodzi z początków XX wieku.
Z tamtych czasów zachowały się przekazy o uzdrowieniach. W okresie
międzywojennym jedna z rodzin, po powrocie z Kresów, udawała się
do Ameryki. Wśród wyjeżdżających była kilkuletnia dziewczynka, obsypana
na całym ciele wrzodami. Nie przyjęto jej na statek ze względu na
stan zdrowia i zaawansowaną chorobę. Zrozpaczona matka oddała dziewczynkę
pod opiekę babi w Sielcu. Pobożna babcia, znając moc wody ze źródła
św. Anny, nosiła chorą do źródła. Tam się modliła i obmywała chore
ciało wnuczki wodą. Po krótkim czasie choroba zupełnie ustąpiła.
Wcześniej dziecko leczone było u wielu lekarzy, którzy nie umieli
jej pomóc. Uzdrowiona dziewczynka do dzisiaj żyje. Sporo jest świadków
uzdrowień ze ślepoty, głuchoty, chorób skóry, bólu głowy, rąk i nóg.
Św. Anna z Sielca znana jest z łask na Wołyniu, Lwowszczyźnie i w
chełmskich okolicach.
Po przesiedleniu ludności pounickiej w 1945 r. do ZSRR cerkiew
opustoszała, a w późniejszych latach rozebrano ją, część uposażenia
przenosząc do Chełma. Miejscowa ludność cudowną ikonę św. Anny wywiozła
na dawne Kresy (dziś Ukraina). Sielec zasiedlono ludnością z diecezji
łuckiej. Nowi mieszkańcy szybko przejęli od miejscowych kult św.
Anny. Od lat 50. spotykali się na wspólne modły przy źródełku. Obserwowali
też, że każdego dnia do kapliczki na wodzie przyjeżdżają ludzie.
Pobożniejsze kobiety przychodziły tu na różaniec, przyprowadzając
ze sobą dzieci, którym w wodzie obmywały twarze. Źródlaną wodę w
dzbankach zabierano do domów. Zdarzało się, że w suche lata, w żniwny
lipiec woda wysychała, lecz kiedy przychodzono 26 lipca - w dzień
św. Anny - źródła znów biły. Ponieważ coraz liczniej zjeżdżali tu
ludzie, w latach 80. przywrócono kult dawnego odpustu. 26 lipca zjeżdżają
tu katolicy, a 7 sierpnia swoje święto mają prawosławni. Św. Anna
jednym i drugim obficie błogosławi, a ludzie nadal zabierają cudowną
wodę dla chorych i małych, pozostawionych w domach.
Przepiękny jest taki łąkowy odpust. Przed wieczorem dolina
zapełnia się wielkim zbiorowiskiem ludzi. Pod łozami kramarze, okoliczne
zespoły śpiewacze przychodzą w strojach ludowych i przepięknie śpiewają
dawne, kresowe piosenki, jak choćby tę: "Ja sobie obrałem za obronę
babkę Chrystusową - św. Annę, niech się jak chce ze mną dzieje, w
Tobie św. Anno mam nadzieję". Zdarzało się, że chmura stała nieopodal
góry, pomiędzy łanami zboża czarna, a odpustowa suma odprawiała się
w skupieniu. W tym roku mokre i burzliwe lato nie odstraszyło pielgrzymów.
Na godzinę przed Msz św. ku czci św. Anny lunął deszcz. Jednak przeszedł
i mokra łąka zapełniła się ludźmi. Pojaśniało. Proboszcz z pobliskiego
Kumowa ks. Bogdan Staszczuk, opiekun tego miejsca, poprzedził uroczystości
dwudniowym nabożeństwem, odprawionym na łąkach. Mszę św. odpustową
odprawił ks. Wiesław Rycerz, wikary z parafii Kamień, przy współudziale
kilku kapłanów z sąsiednich miejscowości.
Przy kapliczce jest pewna niezwykłość, której od lat się
przyglądam. Pięć starych wierzb. Niby nic wielkiego, ale... Dwie
rosną przy sobie - to jakby św. Anna i Joachim, a trzy następne to
Jezus, Maryja i Józef. Cała Święta Rodzina. Tak je nazywam po swojemu,
kiedy w ich cieniu klękam do modlitwy. A zawsze modlitwy odpustowe,
kazania i wspomnienia są o Świętej Rodzinie - dzięki św. Annie, która
ukochała Sielec.
Pomóż w rozwoju naszego portalu