Domy "ludzi lasu", czyli Pigmejów, zrobione z gliny. Łóżka
z bambusa. Ogniska domowe, których dym ma odstraszać złe duchy. I
dzieci, które trafiają do Sióstr Pasjonistek z poważnymi poparzeniami,
często bez kończyn - można było zobaczyć 5 sierpnia br. na filmie,
którego projekcja odbyła się w Domu Parafialnym na Górze Zamkowej
w Będzinie. Jego autorka, s. Teodora Grudzińska - misjonarka z Kamerunu,
opowiadała też o pracy w tym niezwykłym "sercu" Afryki.
Siostry ze Zgromadzenia Sióstr Męki Pana Naszego Jezusa
Chrystusa (Pasjonistki) pracują nie tylko w Zagłębiu, m.in. w parafii
Świętej Trójcy. Mają także placówki misyjne. Kamerun, który stał
się terenem ich misji, jest krajem bogatym w bawełnę, kawę, kakao,
pieprz. Cytryny, pomarańcze, papaje, banany rosną tam przez cały
rok. Siostry uczą Pigmejów wykorzystywania tego bogactwa. Ale nie
jest to łatwe.
Drzewa kawowe są siedliskami jadowitych węży. Pigmeje
podczas pracy posługują się wyłącznie meczetą. A ona nie zawsze jest
w stanie uchronić ich przed niebezpieczeństwami. W misji u sióstr
Pigmeje otrzymują jedzenie, uczą się i pracują. S. Teodora jest pielęgniarką.
Ale zakres jej obowiązków wykracza poza obowiązki pielęgniarki. Od
15 lat pracuje wśród Pigmejów. Prowadzi przychodnię. Ma pod swoją
opieką trędowatych i dużą grupę chorych na gruźlicę i inne schorzenia.
Przed wyjazdem na misje s. Teodora pracowała w Kanadzie.
Jednak jej powołaniem i pasją jest życie wśród Pigmejów.
Do misji trafiają dzieci spod władzy czarownika, wszystkie wymagają
leczenia, żadne nie jest w pełni zdrowe, a często nie można im już
pomóc. A wiara niektórych Pigmejów w siłę czarów i autorytet czarownika
jest duża.
Do przychodni przyszła kiedyś młoda dziewczyna z 4-letnim
dzieckiem chorym na malarię. Było nieprzytomne. Przyszła niestety
za późno. Mimo iż niedawno przyjęła chrześcijaństwo, jej rodzina
żądała od niej, by poszła do czarownika. Zgodnie z tamtejszymi zwyczajami
czarownik oprócz czarów zajmuje się wydawaniem wyroku na tzw. "winnych"
chorób czy śmierci kogoś. A sędziowie respektują te wyroki. Prosiłam
ją, by tam nie szła. Ale za późno. Rada i szef wioski wydali na nią
wyrok. Po śmierci dziecka rozcięto mu serce i włożono do niego garść
ziemi i zasadzono w nim roślinkę. Kobieta miała cały czas leżeć lub
siedzieć nad grobem i czekać, aż roślinka urośnie. Tę roślinkę miała
zjeść przed mieszkańcami z wioski, aby następne dziecko urodzić zdrowe
- opowiada s. Teodora.
Siostry przygotowują Pigmejów do życia. Uczą, jak zakładać
stawy rybne, pracować na plantacji kawy i kakao. Życie w buszu nie
jest łatwe. Siostry hodują kaczki, kury. Zadaniem dla Pigmejów jest
masowe wycinanie lasów. Co kilka minut ciężarówki z wyciętymi drzewami
wyjeżdżają do Europy. A nikt nie sadzi nowych drzew.
Przysmakami tutejszych mieszkańców są: myszy, szczury,
nietoperze, którymi częstują - w dowód wdzięczności za okazaną pomoc
- również siostry. Pigmeje jedzą też koty i psy, niektórzy nie stronią
od spożywania ludzkiego mięsa. Na terenie misji siostry prowadzą
4 szkoły. Dzieci piszą w nich na drewnianych tabliczkach, starsze
czasem opuszczają zajęcia, by uczestniczyć w polowaniu.
- Jesteśmy szczęśliwi, że możemy uczyć się i zostać "
wielkimi" ludźmi - mówił jeden z uczniów w filmie, którego promocja
odbyła się w Będzinie.
Podczas spotkania w kościele Świętej Trójcy parafianie
wysłuchali ciekawych opowieści na temat życia w buszu w Kamerunie,
obejrzeli film i wystawę zdjęć ilustrujących pracę misjonarek. Parafianie
i duszpasterze przekazali siostrze ofiary na zakup leków, tak bardzo
potrzebnych. Niedawno za ofiarowane przez dzieci z Płocka pieniądze
siostra kupiła drogie zastrzyki przeciwko jadowitym ukąszeniom węży.
Również tym razem zakupi niezbędne do leczenia środki.
Pomóż w rozwoju naszego portalu