Współtworząc historię
Drodzy, Siostry i Bracia,
Stając na progu Wielkiego Postu, pragniemy w cieniu Chrystusowego krzyża uczyć się trudnych wyborów, aby służyć jedynie Bogu i głosić całym życiem, że "nie samym chlebem żyje człowiek" (Łk 4:4). W obecnym czasie szybkich i głębokich przemian trzeba nam przezwyciężyć przede wszystkim pokusę zniechęcenia i rozczarowania, która sprawia, że tak często stajemy wobec świata bezsilni i bezradni. By wyzwolić się z niepokojów, winniśmy pamiętać o czytanych dziś słowach z Listu św. Pawła do Rzymian. Przypominają one, że to sam Bóg "rozdziela swe bogactwa wszystkim, którzy Go wzywają" (Rz 8:12). Wzywajmy Go wśród naszych rozterek i niepokojów. Temu, od którego pochodzi wszelkie dobro, zechciejmy zawierzyć zarówno niepewne jutro, jak i troski dnia dzisiejszego. Postawmy sobie także pytanie, co jeszcze możemy zrobić, aby owocnie współpracować z łaską Bożą w budowaniu świata, w którym sprawiedliwość będzie bardziej widoczna niż zło.
Siła słabości
W przypływie bezsilności wydaje się nam nieraz, że nie mamy żadnego wpływu na zmiany zachodzące w świecie. Stajemy bezbronni wobec kolejnych afer; mamy wrażenie, że losy świata zależą od działań środowisk, u których życiowy spryt zniszczył wszelkie poczucie wrażliwości moralnej. Aby uniknąć zniechęcenia, zechciejmy uświadomić sobie, że w czasach Jezusa, gdy uwaga świata zwrócona była na Rzym i dwór cezarów, największe wydarzenia dokonały się w maleńkim Betlejem i niepozornym Nazarecie. Także i dziś to, co wydaje się niepozorne i słabe, zaskakuje nas siłą swego oddziaływania. To w niewielkim miasteczku Wadowice przyszedł na świat Karol Wojtyła, którego pontyfikat tak mocno przemienił oblicze Kościoła i świata. W małej wiosce Zuzela w rodzinie organisty wzrastał i kształtował swe powołanie Stefan Wyszyński, późniejszy prymas Tysiąclecia. Wśród najuboższych mieszkańców Kalkuty spędziła większość swego życia Matka Teresa, którą Ojciec Święty wyniósł na ołtarze w symboliczny dzień 25-lecia swej posługi Kościołowi powszechnemu. To właśnie oni: ubodzy, skromni, cisi potrafili ukazywać umęczonemu światu piękno życia ukierunkowanego ku Bogu.
To co wielkie i napełnione Bożą mocą wzrasta, niczym ziarno gorczycy, w tym co niepozorne i nieefektowne. Nie trzeba zrażać się przeciwnościami, lecz w stylu Ewangelii należy w każdych warunkach współpracować z łaską Ducha Świętego, który nieustannie przemienia oblicze Ziemi. Wśród nowych wyzwań, na które wielu naszych bliskich patrzy z niepokojem, trzeba dostrzec zadania, jakie niesie dla polskich katolików wejście Polski w struktury Unii Europejskiej za kilka tygodni. Trzeba patrzeć na ten proces oczyma wiary. W swej adhortacji o "Kościele w Europie" Jan Paweł II podkreśla, iż przy spojrzeniu na kontynent europejski winniśmy być przede wszystkim świadkami radosnej prawdy o Zmartwychwstaniu Chrystusa. "Zwycięstwo Chrystusa już się dokonało i jest definitywne". Trzeba więc nam wszystkim "na ludzkie dzieje patrzeć z głęboką ufnością, wypływającą z wiary w Zmartwychwstałego, który jest obecny i działa w historii" (Ecclesia in Europa, p. 5). W wielkopostnej przemianie serca zechciejmy wyzwolić się z naszych codziennych obaw i spróbujmy ufnym spojrzeniem Papieża Polaka objąć nowe zadania, jakie stawia przed nami życie.
Ufna wiara, w której widzimy Boga działającego w historii, jest nam potrzebna, abyśmy nieśli światu przesłanie nadziei. To wiara każe nam pamiętać, że Bóg potrzebuje nas, aby ewangelia nadziei i życia była głoszona w przemianach kulturowych, w Parlamencie Europejskim, w środowiskach dotkniętych głębokim kryzysem. Łatwo jest obrażać się na świat i przywoływać ze smutkiem własną wersję niespełnionych marzeń. Kiedy w XIX wieku zmiany przemysłowe niosły szybki rozwój miast, wiele cenionych autorytetów gorszyło się życiem w miastach i usiłowało wykazywać, że uczciwi, szlachetni ludzie żyją jedynie na wsi. Prawdziwe życie płynęło jednak zgoła innym nurtem; oni zaś niezmiennie wyrażali romantyczną tęsknotę za wsią spokojną, wsią wesołą. Nie powtarzajmy ich błędów w obliczu obecnych wyzwań. Umiejmy odważnie pytać, czego oczekuje od nas Chrystus w sercu tych przemian.
Wyzwoleni z lęku
Ufność płynąca z wiary przychodzi z trudem wielu naszym siostrom i braciom, których nurtuje lęk, iż w zjednoczonej Europie możemy zatracić polską tożsamość. Bardzo często za główny wskaźnik tej tożsamości uważa się własność gospodarstw rolnych. Uwagę kieruje się wtedy w stronę obcokrajowców, którzy mogą wykupić ziemię. Tymczasem, aby zniszczyć poczucie więzi z wielką tradycją określającą naszą tożsamość narodową, wcale nie trzeba wykupywać ziemi. Wystarczy, że za pośrednictwem telewizji będą do nas docierać wzorce życia, w których nie pojawia się odniesienie ani do Ewangelii, ani do honoru, wstydu czy godności, tak ważnych w naszej tradycji narodowej. Bezkrytyczni odbiorcy zaczynają wówczas naśladować nowy styl bycia. Jedni marzą, aby zrobić karierę przez udział w telewizyjnym Wielkim Bracie, inni zaś z przejęciem oglądają podobne żenujące programy. Jedni chcą za wszelką cenę zrobić karierę polityczną, zagłuszając sumienie i wrażliwość moralną. Inni zaś stają się niewolnikami mody i powtarzają obiegowe opinie, w których aprobuje się eutanazję czy związki między osobami tej samej płci. Musimy pamiętać, że aby utracić tożsamość wcale nie trzeba podejmować handlu ziemią; wystarczy wystawić na sprzedaż własną godność w pogoni za karierą i sukcesem.
Trzeba nam więc przyjmować bez lęku spotkania z przedstawicielami innych kultur, którzy są naszymi braćmi w Chrystusie. Nie wolno na inne kraje europejskie patrzeć z poczuciem wyższości, z podejrzeniem czy uprzedzeniem. W każdym kraju można bowiem spotkać zarówno świętych, jak i przestępców. Jesteśmy dumni, że polska kultura ukształtowała tak wielkie osobowości jak Prymas Tysiąclecia, ks. Jerzy Popiełuszko czy św. Maksymilian Kolbe. W skrajnie trudnych warunkach pozbawienia wolności potrafili oni umacniać wiarę swych braci, dając świadectwo ewangelicznej miłości. Pamiętajmy jednak, że w polskiej rodzinie wzrastał również Feliks Dzierżyński, do którego historia odnosi miano "krwawego kata". Nie wolno więc dzielić ludzi według ich narodowości. Nie wolno odrzucać nikogo tylko za to, że nie jest Polakiem. We fragmencie czytanego dziś listu św. Pawła słyszymy: "nie ma już różnicy między Żydem a Grekiem. Jeden jest bowiem Pan wszystkich" (Rz 10:12). Mądre spojrzenie św. Pawła musi być dla nas ważniejsze niż podziały płynące z różnic narodowych.
Poczucie chrześcijańskiej jedności w Panu każe nam z ufnością patrzeć na dialog kultur w jednoczącej się Europie. Owoce podobnego dialogu znajdujemy w zabytkach naszej kultury. Zarówno Wawel, jak i inne perły kultury Krakowa, powstały w wyniku spotkania kultury polskiej i włoskiej. Tęsknotę za Ojczyzną odnajdujemy w zrodzonych daleko od Polski arcydziełach muzyki Chopina. Rozłąka z Polską przeżywana przez Mickiewicza podczas jego pobytu w Paryżu nie zniszczyła tożsamości poety, lecz przyniosła owoce, w których widać piękno ojczystej kultury. Nie obawiajmy się więc, że europejski dialog kultur zniszczy naszą więź z tradycją narodową. Dołóżmy natomiast starań, aby w rozpoczynanym Wielkim Poście więcej czasu poświęcić na rozważanie tego, co najpiękniejsze w tej tradycji. Znajdźmy czas, by sięgnąć po książki, które - niczym współczesne żywoty świętych - przybliżają nam sylwetki tych wielkich rodaków, którzy potrafili łączyć wiarę w Boga z miłością do człowieka. Zainteresujmy się publikacjami ukazującymi polskich błogosławionych i świętych, których wyniósł na ołtarze Jan Paweł II. Uczestnicząc w rekolekcjach wielkopostnych postawmy sobie pytanie, jak możemy naśladować styl polskich świętych. Niechaj głębia ich spojrzenia na świat oddziałuje na młode pokolenie, któremu tak często proponuje się efektowne lecz płytkie wzorce życia. Doświadczając różnych form kryzysu wartości i niepokojącej utraty pamięci, przez codzienną lekturę Pisma Świętego umacniajmy naszą wiarę, głosząc za Ojcem Świętym, "że Ewangelia jest księgą dla Europy dziś i zawsze" (EiE, p. 65).
Ewangelia na Areopagu i w Strasburgu
Głosząc Ewangelię Jezusa Chrystusa św. Paweł dotarł na ateński Areopag, aby tam przekazać prawdę o Zmartwychwstaniu pogańskim słuchaczom. Jan Paweł II zobowiązuje nas także, abyśmy głosili Chrystusa na współczesnych Areopagach Europy. W szczególności podkreśla, iż "konieczna jest obecność chrześcijan, odpowiednio uformowanych i kompetentnych, w różnych (...) instytucjach europejskich" (EiE, p. 117). Jesteśmy tam potrzebni, aby nieść ewangelię nadziei, odrzucając sposoby "myślenia i działania, które pozbawione są przyszłości, ponieważ nie opierają się na niewzruszonym fundamencie słowa Bożego" (EiE, p. 120).
Pierwszą szansę odpowiedzi na papieską zachętę przyniosą wybory do Parlamentu Europejskiego, które odbędą się w czerwcu. Wielu wierzących członków Parlamentu oczekuje z nadzieją ich wyniku, ufając, że przy pomocy polskich przedstawicieli będą mogli skuteczniej bronić godności życia i rozwijać działania ukazujące obecność chrześcijaństwa w życiu społecznym. Nie możemy zawieść tych oczekiwań. Jesteśmy Chrystusowi potrzebni, aby w Strasburgu w sposób dojrzały i odpowiedzialny przedstawiano papieską wizję duchowej jedności Europy. Gdybyśmy zlekceważyli nadchodzące wybory, byłoby to równocześnie lekceważeniem Ewangelii, którą mamy głosić światu. Wyrażalibyśmy wówczas zgodę na to, by o przyszłości Europy decydowali przede wszystkim ci, którzy bronią aborcji i eutanazji, usprawiedliwiają zabijanie ludzkich embrionów, podważają świętość rodziny, proponują wzory życia obce chrześcijaństwu.
Zainteresujmy się więc wyborami, od wyników których zależy obecność Chrystusa w kulturze europejskiej. Zwróćmy uwagę na tych kandydatów, którzy zdążyli już zapowiedzieć, iż w Parlamencie Europejskim będą usiłowali przede wszystkim walczyć o ułatwienia w zabijaniu życia poczętego. Zainteresujmy się także tymi kandydatami, którzy zaczynali karierę w posępne dni stanu wojennego, potem zaś zasłynęli głównie ze skandali i afer. Ubliżałoby naszemu poczuciu honoru, gdyby podobni ludzie reprezentowali Polskę na forum Europy. Czujemy się nieraz bezradni, widząc żenujące zachowania niektórych obecnych polskich parlamentarzystów czy środowisk sprawujących władzę. Przyczyn tego bolesnego stanu należy jednak szukać w tym, iż wiele uczciwych osób nie wzięło udziału w ostatnich wyborach do polskiego Parlamentu. Wzięli w nich natomiast udział sprawdzeni towarzysze bojów ceniący działaczy, którym obca jest zarówno podstawowa kultura, jak i wrażliwość sumienia. Z bolesnych lekcji przeszłości musimy wyprowadzać wnioski. Nie wolno nam dopuścić do sytuacji, w której prawodawstwo Europy zależeć będzie od osób sprytnych i przekupnych, chrześcijanie zaś nie wyłonią swoich kandydatów, gdyż będą grzęznąć w wewnętrznych konfliktach, narzekając i strasząc.
Waszej modlitwie i wielkopostnej medytacji u stóp Chrystusowego krzyża zawierzam te ważne sprawy, od których zależy przyszłość Kościoła w Polsce i na kontynencie europejskim. Czujmy się współtwórcami historii, którzy w duchowej wspólnocie z Janem Pawłem II pragną wnosić Ewangelię Chrystusa w życie społeczne, w kulturę doświadczającą kryzysów, w nowy ważny etap polskich dziejów. Prośmy o to słowami modlitwy Ojca Świętego: "Jutrzenko nowego świata, okaż się Matką nadziei i czuwaj nad nami! Czuwaj nad Kościołem w Europie: niech będzie odzwierciedleniem Ewangelii. Czuwaj nad młodzieżą, nadzieją przyszłego świata; niech wielkodusznie odpowiada na wezwania Jezusa. Czuwaj nad ludźmi odpowiedzialnymi za narody: niech podejmują budowanie wspólnego domu, w którym szanować się będzie godność i prawa każdego" (EiE, p. 125). Błogosławię na modlitewną wspólnotę wielkopostnych czuwań.
Arcybiskup Józef
List ten proszę odczytać podczas Mszy świętych w niedzielę 29 lutego 2004 r.
Pomóż w rozwoju naszego portalu