Publikujemy treść rozmowy:
Dorota Abdelmoula (KAI): Mówiąc o Syrii, często wspomina się, że są to tereny początków chrześcijaństwa, opisywane na kartach Pisma Świętego. Jak ta biblijna ziemia wygląda dziś, tuż przed świętami Bożego Narodzenia?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ks. Marcin Schmidt: Istotnie, Syria, to ziemia wielokrotnie wymieniana w Biblii, która odegrała bardzo ważną rolę w tym, co możemy nazwać "geografią świętości". Właśnie tu znajduje się m.in. Damaszek, gdzie miało miejsce nawrócenie św. Pawła. Ponadto, jak pamiętamy z Dziejów Apostolskich, to właśnie w Antiochii Syryjskiej, czyli w Syrii, wyznawcy Chrystusa zostali nazwani chrześcijanami.
Dziś chrześcijanie tworzą tu wielobarwną mozaikę Kościołów: mamy tu wspólnoty syriackokatolickie, maronickie, greckokatolickie, łacińskie oraz obrządków prawosławnych. W sumie jest ich 12. Trzeba jednak pamiętać, że liczba chrześcijan zmniejszyła się dziś w Syrii o 75 proc. Przed wojną żyło w Aleppo ok. 300 tys. chrześcijan. Dziś, mówi się, że pozostało ich tu ok. 30-35 tys. I oni tak, jak tylko mogą przygotowują się do świąt Bożego Narodzenia.
Reklama
W ostatnich dniach uczestniczyłem tu w kilku nabożeństwach, przygotowujących do Bożego Narodzenia. W czwartek np. byłem w kościele greckokatolickim i było to niezwykłe doświadczenie. Ci ludzie naprawdę żyją wiarą i nadzieją, że narodzi się Książę Pokoju, który naprawdę ogłosi w końcu pokój na świecie. Wierzą, że On potrafi przekuć broń na lemiesze - bo dziś potrzeba tu ogromnej pracy, by odbudować ich życie, ich domy, kościoły, szkoły, miejsca pracy.
KAI: W Polsce te przygotowania wyglądają nieco inaczej: na ulicach miast widać świąteczne iluminacje, udekorowane witryny, promocje w centrach handlowych. A co Ksiądz widzi, wychodząc na ulice Aleppo?
- Dobrze, jeśli w ogóle coś widać. Mówię tak, bo w ostatnich dniach Aleppo znów jest bez prądu, który jest tu dostarczany tylko na kilka godzin w ciągu doby, a jesteśmy w okresie zimowym - czyli o godz. 15.00 bardzo szybko zapada tu zmrok. W ostatnich dniach poruszamy się tu w absolutnych ciemnościach.
Natomiast jeśli chodzi o przygotowania do Bożego Narodzenia, to świątecznej atmosfery prawie tu nie czuć. Jedynym akcentem jest wielka choinka, ustawiona na głównym placu miasta, obok której widnieje pokaźnych rozmiarów portret prezydenta i życzenia, w języku rosyjskim. Przy tej choince żołnierze i cywile, chrześcijanie i muzułmanie robią sobie "selfie".
Tym niemniej Aleppo, to dzisiaj bardzo smutne miasto. W zasadzie możemy mówić o dwóch jego częściach: centralnej, chrześcijańskiej, która ucierpiała w czasie wojny, ale nie została całkowicie zniszczona. Tam próbuje pomału przebijać się jakiś optymizm. Otwierane są pierwsze sklepy, a nawet pierwsze kawiarnie, gdzie zaczyna być widoczny bardzo powolny ruch ludzi.
Reklama
Jednak druga część miasta, czyli wschodnie Aleppo, jest bardzo zniszczona. Szczerze mówiąc, to widok, który wywołuje bardzo niedobre emocje: bezsilność wobec ogromu zniszczenia, wobec ogromu biedy. Odwiedzałem w ostatnich dzielnice wschodniego Aleppo, m.in. Sakour, gdzie wracają ludzie. Oni, zauważając, że nie słychać już tak bardzo strzałów i pocisków moździerzowych, wychodzą z ruin.
Proszę sobie wyobrazić, że w jedna z dzielnic jest w 75 proc. zniszczona i nie ma tam domów, które byłyby nieuszkodzone. Budynki, nawet jeśli całkiem się nie zawaliły, to nie mają drzwi, okien, części ścian. A jednak w tych ruinach żyje 3 tys. muzułmańskich rodzin, które albo pozostały na tym terenie, albo powróciły w ostatnich miesiącach z przechodnich obozów i tułaczki wewnętrznej po Syrii. To był niesamowity widok: kiedy pojechaliśmy tam z wolontariuszami JRS (Jezuickiej Służby Uchodźcom - przyp. KAI), których Caritas Polska wspiera na tym terenie, kiedy ogłaszaliśmy, że za chwilę będzie wydawana żywność - z tych ruin naprawdę zaczęły wychodzić tłumy ludzi, zwłaszcza dzieci!
Nie jestem w stanie opisać tego widoku. Dzieci - bez kurtek, ciepłego obuwia, często w sandałach. A w tej chwili temperatura spada tu do 2-3 stopni, a w nocy poniżej zera.
KAI: Jakie życzenia złoży Ksiądz mieszkańcom Aleppo z okazji nadchodzących Świąt? Pokój i pomyślność, których często życzymy, zapewne oznaczają dla tych ludzi konkretne marzenia i potrzeby?
- W ostatnich dniach rozmawiałem o tym z dziećmi, przy okazji przedświątecznych przyjęć, które organizuje tu dla nich Caritas Polska. Pytałem ich, czego życzyliby sobie na tegoroczne Święta. I proszę sobie wyobrazić, że na Święta dzieci w Aleppo nie marzą o konsoli do gier, ani nawet o prostych zabawkach.
Reklama
Ibrahim, siedmiolatek, chciałby, by powrócili jego tata i dwójka braci, którzy zginęli na wojnie. Kilkuletnia Hannah mówiła, że chciałaby, by w jej dzielnicy znów zamieszkali ludzie. Kolejne dzieci, o życiu sprzed wojny, kiedy chodziły do szkoły i na plac zabaw.
Trudno składać tu życzenia. Ja na pewno życzę i będę im życzył, żeby wytrwali. Żeby cały czas czuli, że nie są sami. Że jesteśmy z nimi my, Polacy. Aby nigdy nie stracili wrażliwości na drugiego człowieka. Bo tutaj biedny spotyka jeszcze biedniejszego. Abyśmy wszyscy uczyli dzielić się tym, co mamy i przede wszystkim nie stracili ufności i wiary w to, że jutro może być lepszy dzień.
Chciałbym opowiedzieć jeszcze jedną historię. Przywiozłem tu świece Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom, które w Polsce stawiamy na tysiącach wigilijnych stołów, przy których siadamy w atmosferze prawdziwej radości, rodzinności, uniesienia. Wczoraj przekazaliśmy tę świecę liderom różnych organizacji i wspólnot pracujących z młodzieżą. Zorganizowaliśmy dla nich wspólne spotkanie, podczas którego zebrali się razem po raz pierwszy od czterech lat, a niektórzy po raz pierwszy w ogóle. I kiedy przekazaliśmy im tę świecę, wyjaśniając jej znaczenie, przyjęli ją ze łzami i postawili przed Najświętszym Sakramentem, bo mieliśmy wspólną adorację. W tym momencie zabrakło prądu, a także tzw. "amperów", czyli elektryczności z rezerwowych generatorów i tylko ta świeca oświetlała monstrancję.
Reklama
Później słyszałem od wielu osób: wy jesteście dla nas takim światłem. Wasza pomoc i poczucie bliskości jest tym światłem, które pomaga nam dostrzec Chrystusa, który używa waszych rąk, aby nam pomóc. Prosimy, abyście dalej nieśli to światło.
Słysząc te słowa, chciałem życzyć im, aby i oni czuli, że są światłem, że oświetlają drogę, która prowadzi do Chrystusa, tak, abyśmy nie patrzyli jedynie w dół, szukając tego, co jest pierwszą, doraźną pomocą.
KAI: A co my, jako Polacy i członkowie międzynarodowej wspólnoty możemy zrobić, by pomóc spełniać te bożonarodzeniowe życzenia?
- Jeśli chodzi o konkretne działania, to pilną i naprawdę konieczną inicjatywą jest kontynuowanie programu "Rodzina rodzinie". Dziś dzięki tej pomocy, którą od 14 miesięcy Polacy wysyłają do Syrii, pomagamy dokładnie 9743 rodzinom - choć w pierwotnych założeniach planowaliśmy pomoc dla ok. 20 rodzin. Kwota, która dotąd została przekazana tym rodzinom, to, według najnowszych obliczeń, ponad 30 mln złotych. Naprawdę, jesteśmy tu za ten projekt chwaleni, często słyszę: "Shukran Bulanda!" to znaczy: dziękuję Polsko!