Po silnym trzęsieniu ziemi, jakie w 1968 roku nawiedziło zachodnią Sycylię, a dokładnie dolinę Val Belice, ksiądz Riboldi walczył z nadużyciami, towarzyszącymi odbudowie i zajął się pozbawionymi dachu nad głową. W wywiadzie telewizyjnym z 11 kwietnia 1977 roku mówił o panującej tam nadal dramatycznej sytuacji: „Jak tam być księdzem? Jak mam powiedzieć ludziom, którzy od dziewięciu lat mieszkają w barakach, ze szczurami i przeciekającym dachem, że Bóg jest z nimi i ich miłuje? Jak przekazać orędzie miłości człowiekowi, który nie rozumie już, czy życie to przeżycie i samorealizacja?”
W 1978 roku Paweł VI powołał go na urząd ordynariusza diecezji Acerra pod Neapolem, gdzie rozgrywała się właśnie krwawa dintojra miejscowej mafii kamorry. Bp Riboldi zajął od razu jednoznaczne stanowisko, wypowiadając walkę światu przestępczemu i starając się o nakłonienie bossów mafijnych do porzucenia dotychczasowego życia. Na pięćdziesięciolecie swoich święceń kapłańskich w 2001 roku wyznał: „Życie nauczyło mnie, że najważniejsze jest wyjść między ludzi, by głosić Ewangelię. Nigdy nie upadać na duchu i nie czekać na koleje losu. Zrozumiałem, że trzeba sobie zabrudzić ręce, podejmując problemy ludzi”.
W telegramie kondolencyjnym do rodziny zmarłego i jego współbraci zakonnych prezydent Włoch Sergio Mattarella wspomina jego działalność „na rzecz solidarności społecznej i praworządności, w otwartym polu przeciwko zorganizowanej przestępczości”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu