Dla dzieci i młodzieży skończyły się wakacje. Rozpoczął się
kolejny rok szkolny. Jest to okazja do publicznej dyskusji na temat
kondycji polskiego szkolnictwa. Mass media zwykle ograniczają ją
do stanu budynków szkolnych, dochodów nauczycieli, możliwości nabycia
podręczników. Są to niewątpliwie ważne sprawy, ale najważniejszy
w szkole jest uczeń. Jemu mają służyć budynki szkolne, nauczyciele,
podręczniki i cała organizacja szkolnictwa. Zadaniem szkoły jest
wspieranie rodziny w jej funkcjach wychowawczych.
W naszej polskiej tradycji szkoła nie tylko przekazywała
wiedzę, ale również wychowywała. Nasi pradziadowie przywiązywali
wielką wagę do wychowania młodego pokolenia. Nie kto inny jak Jan
Zamoyski, fundator Zamościa i akademii, jako testament dla wszystkich
wychowawców pozostawił znaną dewizę: "Takie będą Rzeczpospolite,
jakie ich młodzieży chowanie". Tą dewizą były mocno przejęte całe
pokolenia nauczycieli i wychowawców, którzy nieraz w bardzo trudnych
warunkach wychowywali polską młodzież, np. w czasach rozbiorów. Swoją
pracę traktowali jako powołanie. Nie szczędzili sił i zdrowia, by
zgodnie z hasłami pozytywistycznymi nieść kaganek oświaty nie tylko
do młodzieży, ale także do warstw robotniczych i chłopskich. Robili
to bezinteresownie. To dzięki ich zaangażowaniu powstawały organizacje
młodzieżowe, jawne lub tajne, np. "Sokół" lub "Strzelec". Młodzież
w nich wychowana walnie przyczyniła się do odzyskania niepodległości
przez Polskę w 1918 r. Pierwszymi podkomendnymi brygadiera Piłsudskiego
byli młodzi chłopcy, dla których czterdziestokilkuletni mężczyzna
był dziadkiem.
W czasie rozbiorów w Galicji w porównaniu z innymi zaborami
była większa swoboda w organizowaniu szkolnictwa i kształceniu nauczycieli,
których liczba była stosunkowo duża. Po 1918 r. wielu ich przybyło
na tereny zaboru rosyjskiego, by szerzyć tutaj oświatę. Pozostawiali
domy rodzinne, szkoły, w których pracowali, by wraz ze współmałżonkami
i swoimi dziećmi jechać w nieznane. Tutaj wraz z miejscowymi nauczycielami,
w trudnych warunkach zakładali szkoły, organizowali szkolnictwo,
zakładali biblioteki, stowarzyszenia, organizacje, byli animatorami
życia kulturalnego. Pokolenie młodzieży przez nich wychowane zdało
egzamin w czasie okupacji w oddziałach partyzanckich, ruchu oporu,
Szarych Szeregach, a po wojnie poprzez niezłomną postawę wobec reżimu
komunistycznego. Daninę krwi i ofiary złożyli również sami nauczyciele.
Po wojnie większość z nich, mimo że byli szykanowani
i prześladowani, wychowywała dzieci i młodzież w duchu narodowym,
katolickim i patriotycznym. Myślę, że każdy z nas, starszych wiekiem,
mógłby podać przykłady takich nauczycieli, których spotkał na drodze
swojego życia. Imiona i nazwiska wielu z nich zapisały się na trwałe
w historii naszych wsi, miasteczek i miast.
Obecnie istniej tendencja, żeby oświatę oddzielać od
wychowania. Wielu sądzi, że zadaniem szkoły nie jest wychowywanie,
ale uczenie. Poglądy te są niezgodne z tradycjami polskiej szkoły,
która zawsze wspierała rodzinę w jej funkcjach wychowawczych. Pochodzą
one często z modnych w niektórych krajach Zachodu prądów pedagogicznych,
a właściwie z antypedagogiki. Jej zwolennicy, idąc za poglądami niektórych
myślicieli Oświecenia, uważają, że dziecka nie należy w ogóle wychowywać.
Wystarczy go pozostawić samemu sobie, bo człowiek od urodzenia wie,
co jest dla niego dobre, a co złe, i nie należy zakłócać jego autonomicznego
rozwoju poprzez wychowanie.
Nieraz sami rodzice uważają, że dziecko, niezależnie
w jakim jest wieku, samo powinno decydować o sobie. Środowiska o
takich poglądach niechętnym okiem patrzą na wychowawcze oddziaływanie
Kościoła. Dopatrują się w nim fundamentalizmu i braku tolerancji.
Stąd w dzisiejszych czasach wychowanie przeżywa olbrzymi kryzys.
O jego rozmiarach, niestety na krótko, przekonują się wszyscy wtedy,
kiedy młodociani popełnią jakieś drastyczne przestępstwa. Młodzi
przestępcy, np. zabójcy, pytani, czy nie odczuwają wyrzutów sumienia,
ze stoickim spokojem odpowiadają, że "nie".
Dziennikarze nie szczędzą słów oburzenia, opinia publiczna
jest wstrząśnięta. Ale należy zapytać, kto tym dzieciom, poza kapłanem
czy marginalizowanym w szkole katechetą, mówił o sumieniu, wpajał
zasady moralne dotyczące świętości życia, godności człowieka, nagrodzie
i karze wiecznej? Natomiast można wskazać całe zastępy antypedagogów
uczących pogardy do tych wartości. Wśród nich pierwsze miejsce zajmuje
telewizja, zarówno komercyjna, jak i publiczna. Mówiąc językiem ewangelicznym,
jeśli ktoś sieje kąkol, niech nie spodziewa się jako plonu swojej
pracy pszenicy, a kto sieje wiatr, niech liczy się z tym, że będzie
zbierał burzę.
Brak wychowania sprawia, że ludzie nie czują się bezpiecznie
na ulicy, gdyż są atakowani nie tylko przez dorosłych, ale często
nieletnich przestępców, którzy czują się zupełnie bezkarni. Co ciekawsze,
kiedy toczy się w mass mediach dyskusja nad polepszeniem stanu bezpieczeństwa,
wysuwa się najczęściej sprawę zwiększenia liczby i uposażenia w środki
techniczne i finansowe policji. Najlepiej byłoby, gdyby na każdej
ulicy, w każdym budynku publicznym stało po kilku policjantów, wtedy
nie byłoby przestępstw, wszyscy czuliby się bezpieczni. Zupełnie
nie zwraca się uwagi na sprawę wychowania w rodzinie i szkole. Istnieje
wiara w skuteczność środków represyjnych, a nie pedagogicznych, co
jest oczywiście błędem. Praktyka wskazuje, że zwiększenie potencjału
środków policyjnych powoduje większą pomysłowość u przestępców, także
tych nieletnich.
Jest rzeczą pewną, że jeśli dziecka nie wychowa matka,
ojciec, pani przedszkolanka, nauczycielka, katecheta czy duszpasterz,
to na pewno nie wychowa go policjant, prokurator lub sędzia. Brak
wychowania doprowadził do tego, że w szkole istnieje problem przemocy
jednych uczniów względem drugich. Co więcej, niepewnie czują się
w niej sami nauczyciele. Zdarza się, że uczniowie potrafią poniżać,
a nawet stosować przemoc wobec nauczycieli, którzy są bezsilni, bo
mają przeciwko sobie nie tylko bezkrytycznie oceniających swoje dzieci
rodziców, ale także różnego rodzaju "autorytety" i "rzeczników",
którzy "paplają" o prawach ucznia, nie mówiąc nic o jego obowiązkach.
Rozpoczyna się pierwszy w tym wieku i tysiącleciu rok
szkolny. Pokolenie, które zasiądzie w szkolnych ławach, będzie za
jakiś czas kształtowało przyszłość Narodu i Kościoła. Chcielibyśmy,
by Polska była krajem ludzi uczciwych, prawych, pracowitych, bogatych
zadowolonych z życia. Jaka naprawdę będzie, to w znacznej mierze
zależy od rodziców i wychowawców.
Pomóż w rozwoju naszego portalu