Zagonieni, w wirze codziennych spraw nie mamy czasu, aby się zatrzymać i pomyśleć nad celem i sensem życia. Nieuchronnego faktu śmierci nie dopuszczamy do swojej świadomości. Wiemy wprawdzie że jest, ale łudzimy się, że nas nie dotyczy.
Jak bardzo zmienia się postrzeganie świata, gdy to właśnie nas, bezpośrednio lub w kimś bardzo bliskim, dotknie cierpienie wraz z ciężką chorobą, nieuchronnie prowadzącą do śmierci. Szczególnie ciężka do zrozumienia jest nieuleczalna choroba i świadomość bliskości śmierci małego dziecka. Jeżeli taka śmierć jest w stanie poruszyć osobę postronną, bo burzy ona ustalony porządek rzeczy, ogólne wyobrażenie o życiu człowieka, o ile bardziej jest ona dotkliwa, gdy dotyczy naszego syna lub córki.
Jeżeli o czymś nie czytamy, albo nie słyszymy o tym w mediach, to nie znaczy, że tego nie ma. Tak też przedstawia się problem hospicjów. Jest to temat nie medialny, nieobecny w naszej świadomości, ale mogący wnieść bardzo wiele do naszego życia. To właśnie tam dzieją się rzeczy dotykające najbardziej fundamentalnych prawd o życiu.
Książka Andrzeja Wilowskiego Weź, pokochaj smoka to wnikliwy opis tego, co dzieje się w murach hospicjów dla dzieci. To nie tylko reportaż przedstawiający fakty, ale przede wszystkim próba zrozumienia tego, co przeżywają umierające dzieci, ich rodziny, jak spotkanie z cierpiącymi rodzinami wpływa na lekarzy, pielęgniarki, duszpasterzy i wolontariuszy sprawujących nad dziećmi opiekę. Wraz z autorem przemierzamy drogę od psychologicznych obaw związanych z przekroczeniem drzwi hospicjum, obaw wyrosłych na gruncie powszechnej niewiedzy. „Wyobraźnia maluje otchłań bez dna pełną nieznanych męczarni i katuszy, wiecznego, nie kończącego się bólu i cierpienia. Grunt usuwa się spod nóg. Ściśnięte gardło i żołądek zwiastują tragedię podszytą bezsensem. Strach z lękiem szepcą: To już koniec, nie ma już nic”. To wyobrażenie to smok. Czy taki obraz hospicjum nie jest także naszym udziałem? Książka całkowicie zmienia perspektywę patrzenia. Chociaż od cierpienia nie można uciec, przez jego pryzmat możemy dostrzec ogromne bogactwo wartości.
Autor prowadzi czytelnika przez długą i trudną drogę opisującą cierpienia, nie tylko fizyczne, ale przede wszystkim psychiczne i duchowe. Z perspektywy hospicjum, wartości za którymi ugania się współczesny człowiek okazują się zwykłą ułudą. Najważniejsze staje się to, co niewidoczne dla oczu, a płynie z głębi serca. Dobrze, jeśli po przeczytaniu książki widząc pod powiekami obraz cierpiących dzieci powtórzymy za autorem: „Ich wciąż żywa obecność pomaga mi wyhamować obłędny nieraz kierat codzienności, cieszyć się otaczającym pięknem i utrzymać zdrowy dystans do spraw świata. Moi mali druhowie upewnili mnie, że nawet jeśli szczerzy on kły, to zawsze można w nim znaleźć coś pięknego i urzekającego. Nieciekawy na pierwszy rzut oka człowiek może zaciekawić swoją opowieścią i zachwycić głębią. (...) Pamięć tych spotkań każe mi znaleźć czas na przyjaciół. Zachęca do otwartości na nowych ludzi, nowe więzi i sytuacje. Każdy poznany i pokochany człowiek przynosi bowiem spełnienie i poczucie sensu, dodaje życiu smaku i barwy. I tylko człowiek. Nic innego. (...) To właśnie on może przynieść Boga, dać ulgę w cierpieniu i uchylić rąbka wieczności. To człowiek może dowieść, że zmartwychwstanie nie jest czczą mrzonką”.
Czy nie trzeba nam dzisiaj spoglądać na świat właśnie z takiej perspektywy? I chociaż cierpień dzieci nigdy nie będziemy w stanie zrozumieć i uzasadnić, niech ich los, opisany w książce, stanie się dla nas szkołą prawdziwych wartości. Nasza wewnętrzna przemiana będzie jedyną rzeczą, którą możemy zrobić dla tych najmłodszych, którzy już odeszli. Jeśli to zrobimy, będziemy mogli powiedzieć, że pokochaliśmy smoka.
Jeśli chcemy zmienić swoje życie, warto, aby zrobić to pod wpływem tej książki. Jest ona do nabycia w katolickiej księgarni „Roma”.
Andrzej Wilowski, Weź, pokochaj smoka. Rzecz o umieraniu dzieci, Warszawa 2004, MIC Wydawnictwo Księży Marianów, ss. 160.
Pomóż w rozwoju naszego portalu