Matko Boża! Przyjdź choć w jednym pantofelku do każdego z nas. Królowo nasza! Matko nasza! Wyproś u Boga odwagę mówienia „TAK” - Chrystusowi i odwagę mówienia „NIE” - szatanowi. Amen.
Modlitwa Stanisławy Leszczyńskiej
Bohaterską położną z Auschwitz, swoją Matkę wspomina w rozmowie z Ewą Piątkowską dr Bronisław Leszczyński
Ewa Piątkowska: - Stanisława Leszczyńska tysiące razy narażała się na śmierć, przyjmując na świat i chrzcząc dzieci rodzące się w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau. Stała się bohaterką, osobą znaną i szanowaną publicznie. Jaki portret Mamy zachował Pan w swojej pamięci?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Bronisław Leszczyński: - Na Jasnej Górze w 1982 r. polskie kobiety ofiarowały jako wotum symboliczny „Kielich Życia”. Zdobią go rzeźbione postacie czterech polskich kobiet, które odegrały wybitną rolę w dziejach narodu, jako zasłużone dla Kościoła i Polski. Wśród nich znajduje się moja Mama w pasiakach, trepach i z dzieckiem na ręku. To również jest jej wizerunek powszechnie znany. Dla nas, jej dzieci, była przede wszystkim kochaną Mamą. Nie widzieliśmy nic innego jak tylko zainteresowanie wynikające z olbrzymiej miłości do swoich dzieci. Dla dziecka Matka jest najpiękniejsza, najlepsza, najmądrzejsza i zyskuje wszystkie zaszczyty. Mówi się, że dziecko które poznaje miłość w rodzinie, łatwiej rozpoznaje i przyjmuje - miłość Boga. Taka kolejność była w mojej rodzinie.
Reklama
- I tak było zapewne w rodzinie Pańskiej Mamy. Znane są opowieści o jej dziecięcym nabożeństwie do Matki Bożej, patronki parafii, w której się wychowała i otrzymała wszystkie sakramenty. W domu rodzinnym była dobrze przygotowana do życia, do założenia rodziny, umiała podjąć trudne decyzje zgodne z Ewangelią. W duchu Ewangelii wszystkich kochała, wszystkim służyła niezależnie od narodowości, wyznania i przekonań. Miłością obejmowała każdego, nawet wrogów.
- Mama nie potępiała nikogo, aż wreszcie zrozumieliśmy, że uczyła nas od dzieciństwa najtrudniejszej rzeczy na świecie - miłości nieprzyjaciół. Wychodziła naprzeciw innym ludziom. Żyła ich dramatami. Opiekowała się rodzinami, w których przyjmowała na świat dzieci, jako położna. Odwiedzała je, nie tylko w obrębie dzielnicy Bałuty, gdzie mieszkała. Bardzo kochała dzieci. To dlatego ukończyła Państwową Szkołę Położniczą w Warszawie w latach dwudziestych. Obecnie jest patronką wielu szkół położniczych w Polsce.
- W czasie II wojny światowej Pan Bóg powierzył jej zadanie, które przekraczało możliwości ludzkie. Za drutami obozu koncentracyjnego wielokrotnie, zdecydowanie i odważnie mówiła hitlerowskiemu oprawcy prosto w oczy słowa, które obiegły później cały świat: „Nie, nigdy! Nie wolno zabijać dzieci”. Jak to się stało, że SS-man doktor Mengele ustępował wobec jej zdecydowanej postawy?
Reklama
- Tego nikt po ludzku zrozumieć nie potrafi. Mengele, strasznie wzburzony powtarzał „Befehl ist Befehl” (Rozkaz jest rozkazem), ale nie zdecydował się na nic więcej. Mama opowiadała często: „Odwracał wówczas swoją twarz, bał spojrzeć się w moje oczy. Słuchał moich słów w obronie życia, które przysięgał jako lekarz w przysiędze Hipokratesa: „zawsze bronić życia i nigdy nie zabijać”. Dlaczego tej drobnej delikatnej kobiety nie zabił na miejscu, albo nie skazał na śmierć?
- Przyjęła na świat w obozie ponad 3 tys. niemowląt, bez żadnych powikłań. Z punktu widzenia medycznego jest to także zjawisko nadzwyczajne, wymykające się poznaniu naukowemu...
Reklama
- Każdy poród rozpoczynała znakiem krzyża i modlitwą. Wszystkie dzieci przy niej rodziły się zdrowe i piękne, pomimo braku higieny, odżywiania, lekarstw, wszechobecnych insektów i szczurów. Mengele był wstrząśnięty, bo takich wyników nie było nawet w najlepszych klinikach niemieckich, tj. bez gorączki połogowej, bez śmierci matek. Potem kilkaset dzieci Niemcy wywieźli do Nakła celem wynarodowienia. Zanim to się stało Mama potrafiła je w tajemnicy przed Niemcami oznakować, w sposób znany tylko dla siebie i matkom, z narażeniem swojego życia. Pamiętam, że opowiadała o dramatycznym zdarzeniu z ostatnich dni przed wyzwoleniem obozu. 25 stycznia 1945 r. Niemcy zaczęli podpalać niektóre bloki między innymi ten, w którym Stanisława Leszczyńska odbierała poród razem ze swoją córką Sylwią. Od płonących desek musiała stale odsuwać rodzącą. W końcu chwyciła koc, owinęła w niego noworodka razem z matką i wyniosła na śnieg, aby następnie szybko ich ulokować w innym bloku. To był ostatni poród jaki odebrała za drutami. Ponieważ był rozkaz ewakuacji z baraków pod karą śmierci, mama ukryła się z córką między ciężko chorymi kobietami niezdolnymi do wymarszu, pozostała z matkami i noworodkami do końca. Służyła im nadal, w tym niedopalonym bloku, aż do momentu przybycia Czerwonego Krzyża.
- Jeszcze za życia Stanisława Leszczyńska mogła widzieć owoce swojej heroicznej postawy. W 1970 r. w Teatrze Wielkim w Warszawie odbyło się Jej wzruszające spotkanie z matkami i - już dorosłymi - dziećmi uratowanymi w Auschwitz-Birkenau.
- Wystawiono wówczas „Oratorium Oświęcimskie” opracowane na podstawie napisanego przez Mamę Raportu położnej z Oświęcimia. Po przedstawieniu pewien dziennikarz podszedł do Mamy wyrażając współczucie, że przeżyła dramat oświęcimski. Mama natychmiast odpowiedziała: „Proszę mi nie współczuć, bo ja codziennie Bogu dziękuję, że mogłam być w Oświęcimiu”. Z wielkim wzruszeniem co roku obchodzimy pamięć o Mamie. Szczególnie w maju, bo 8 maja obchodziła jednocześnie urodziny i imieniny, a 26 maja jest Dzień Matki. To był miesiąc kwiatów dla niej.
- Bp Adam Lepa podkreśla często, że przykład klarownej i ewangelicznej postawy Pani Leszczyńskiej powinien być propagowany współcześnie, że jest potrzebny nam wszystkim a przede wszystkim młodym matkom często zagubionym w dzisiejszych, trudnych czasach.
Reklama
- Mama pomagała wszystkim bez względu na narodowość i wyznanie - tak w Łodzi jak w KL Auschwitz. Dramat dzisiejszych czasów polega na tym, że dziś panuje znieczulica i powszechny egoizm. A Mama - kiedy biedny śpiewak przyszedł na podwórko, zapraszała go na posiłek. Albo inny przykład! Kiedyś poprosiła Boga, aby przeniósł na nią chorobę nieuleczalną kuzynki Zeni. Była tak silna w Bogu, że każdego chciała ochraniać. Każdego inaczej. W dzisiejszym świecie, mimo przysięgi Hipokratesa lekarze zabijają nienarodzone dzieci, a liberalne media propagują karykaturalne modele rodziny np. związki homoseksualne. Jako lekarz ubolewam nad tym. Mam w pamięci słowa skierowane do mnie przez Mamę: „Synu, nie wierzę, żebyś w swoim życiu miał dokonać kiedykolwiek przerwania ciąży, bo przecież wtedy nie mógłbyś się uważać za mojego syna”.
- Bóg zapłać za rozmowę. Wszystkich zainteresowanych życiem Stanisławy Leszczyńskiej odsyłamy do wznowionej w 2002 r. przez Wydawnictwo Archidiecezjalne Łódzkie książki bp. Bohdana Bejze pt. Macierzyńska miłość życia.
Modlitwa o beatyfikację:
Boże, Stwórco życia, który w swej dobroci uszczęśliwiasz rodziny ludzkie darem nowego życia, spraw aby służebnica Twoja Stanisława, która w duchu miłości do matek i dzieci chroniła je przed śmiercią, znajdowała wśród swoich rodaczek liczne i gorliwe naśladowczynie, oraz dostąpiła łaski rychłego wyniesienia na ołtarze przez Chrystusa Pana naszego. Amen.