Najdrożsi Rodzice!
Obiecałam napisać z Międzyrzecza po kilku dniach, więc dotrzymuję słowa. Jutro już wyjeżdżamy do domu, ale naprawdę nie miałam czasu, żeby się odezwać. Każdy dzień mamy wypełniony po brzegi. Nawet ks.
Jacek dostał „dyplom dla super organizatora” za napięty program. Poznałam wiele nowych osób, bo jesteśmy podzieleni na grupy i dużo czasu spędzamy w swoim towarzystwie. Każdą grupą opiekuje
się animator. Naszą animatorką jest Ula, która prowadzi codzienne spotkania formacyjne. Zawsze na nią możemy liczyć. Świetnie się ubiera, dba o nas podczas posiłków, cudownie czyta nam fragmenty Tomka
Sawyera, a potem rozmawia z nami o postawach, jakich należy unikać w życiu, a jakie są wskazane, by stać się dobrym człowiekiem. Każdego dnia ofiarujemy Panu Bogu we Mszy św. nasze wysiłki, słabości i
starania. Nie myślcie sobie jednak, że tylko rozmawiamy o Panu Bogu i modlimy się. Dbają tu także o naszą kondycję fizyczną. Zwiedziliśmy tyle, że nie pamiętam wszystkiego, ale robiłam dużo zdjęć. Dla
Babci zapamiętałam sanktuarium w Rokitnie, dla Dziadzia - Paradyż, a dla Ciebie Tato, nie bałam się wejść do ciemnych i wilgotnych bunkrów, chyba największych w całej Polsce. Dla Mamy zapamiętałam
wszystkie okoliczne przepiękne jeziora. Mamusiu, dziękuję Ci za krem z filtrem 26, który włożyłaś mi do plecaka. Dzięki niemu nie uległam rozległym poparzeniom słonecznym, bo słońce paliło jak w Afryce.
O Afryce i innych kontynentach dużo nam opowiadał ks. Jacek, który w diecezji zajmuje się misjami. Były to prawdziwie misyjne wakacje, a to za sprawą Christiana, który urodził się w Kongo i dużo opowiadał
nam o swoim kraju i o swojej rodzinie. Christian uwrażliwił nas też na potrzeby innych dzieci mieszkających w krajach Trzeciego Świata. Choć tutaj też jest wiele dzieci z rodzin, gdzie problemy materialne
są duże, to w Afryce jest biedniej. Trudno powiedzieć, co podobało mi się najbardziej, ale na pewno najśmieszniej było na pogodnych wieczorkach, gdzie największego „stajla” mieli animatorzy
i księża. Chciałabym zostać na drugi turnus. Tato, błagam, zadzwoń do księdza i powiedz, że nie macie mnie z kim zostawić na następne 10 dni. Muszę tu zostać, bo na następny turnus przyjeżdża Marek z
bloku obok. Wiesz, ten chłopak, który ma ten fajny rower. Wiem, że to trudna sprawa, bo następny turnus jest młodzieżowy, a ja mam dopiero 8 lat, ale mimo to „liczę na Ciebie, Ojcze”. Poza
Markiem do zostania tutaj skłania mnie tematyka spotkań. Z tego, co wiem, będę szukać Boga w Jego stworzeniach, a przecież wiesz, że jestem fanką św. Franciszka.
Jutro wyjeżdżamy, więc na przywitanie kup mi, proszę, ptasie mleczko, bo tylko tego mi tu brakowało. Jestem Wam wdzięczna, żeście mnie wysłali do Międzyrzecza, choć się opierałam, ale to były najlepsze
wakacje, jakie kiedykolwiek przeżyłam. List wysyłam priorytetem, bo mam nadzieję, że Tato, załatwisz mi przedłużenie pobytu tutaj. Obiecuję, że jak wrócę, to będę grzeczna i umyję Ci samochód.
Pomóż w rozwoju naszego portalu