Reklama

Dwie rzeczywistości

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Zatrudnimy dyspozycyjnych, bez nałogów, w wieku do 25 lat”. Przeczytałem ogłoszenie jednego z miejscowych supermarketów i pomyślałem: to coś dla mnie.
Mam odpowiednie wykształcenie, nie jest to może praca, o jakiej marzyłem, ale zostawmy marzenia. Najważniejsze przecież jest, abym został zatrudniony.
Złożyłem wymagane dokumenty. Wkrótce otrzymałem od firmy zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną. Chętnych do pracy było bardzo wielu, rekrutacja trwała kilka dni. Zadawano mi wiele pytań, wśród nich były tak skomplikowane, jakbym ubiegał się co najmniej o stanowisko kierownicze... Mimo wszystko pierwszy kontakt z pracodawcą okazał się dla mnie pomyślny: zaproponowano mi umowę o pracę na stanowisku kasjer-sprzedawca, na pół etatu. Warunki przyjąłem.
Z grupą innych szczęśliwców pojechaliśmy na dziesięciodniowe wdrożenie do zawodu, odbywające się w mieście na drugim końcu Polski. Po pięciu dniach zacząłem się zastanawiać czy zostać, bowiem okazało się, że zamiast na pół etatu pracowałem od otwarcia marketu do jego zamknięcia: szesnaście godzin dziennie. Spróbowałem upomnieć się o swoje prawa, wtedy usłyszałem od kierownika: „Człowieku, ty się ciesz, że jeszcze nocek nie masz!” Zawziąłem się: muszę wytrzymać, przecież nie możemy dłużej wraz z żoną pozostawać na utrzymaniu rodziców.
Minął czas przyuczania do zawodu i nastąpił oczekiwany przez 180 pracowników dzień otwarcia supermarketu.
Tłumy ludzi, obniżki cen, promocje. Dla kadry był to niewątpliwie miły dzień. My, pracownicy, po dwunastu godzinach pracy usłyszeliśmy: dziękujemy za waszą ciężką pracę, możecie już iść do domów.
Po dwóch tygodniach załogę stanowiło 80 osób. Nastąpiły pierwsze zwolnienia, niektórzy pracownicy odeszli z własnej woli, bowiem jako półetatowcy nie wytrzymali tempa pracy w systemie dwuzmianowym, po dwanaście godzin dziennie. Zgodnie z umową każdy z nas powinien przepracować 80 godzin w miesiącu, natomiast rzeczywistość była inna. Chciałem wierzyć, że to tylko trudny początek, że później wszystko się unormuje.
Nie unormowało się. W dniu wypłaty okazało się, że wysokość wynagrodzeń pozostaje w rażącej sprzeczności z ilością przepracowanych godzin. Później dowiedzieliśmy się, że przy wpisywaniu godzin do rejestru bacznie przestrzegano przepisów prawa pracy i Kodeksu Pracy. Jeżeli ilość godzin pracy była większa niż przewiduje ustawa, dyrektor nie podpisywał rejestru, lecz był on sporządzany od początku, według obowiązującego prawa pracy. Wszyscy pracownicy godzili się na to - żeby nadal pracować.
Po kilku miesiącach wezwano mnie do gabinetu dyrektora. Dowiedziałem się, że nie przedłużono mi umowy o pracę.
„Dzisiejszy dzień jest ostatnim dniem pańskiej pracy w naszej firmie” - usłyszałem. Mimo tego, że miałem wiele zastrzeżeń do porządków, przyjętych jako prawa w supermarkecie, odczułem ból.
No i odszedłem z firmy, a wraz ze mną i inni pracownicy. Wiem, że ci, którzy zostali (40 osób), otrzymują jeszcze niższe wynagrodzenia, bowiem zredukowano premie, a przecież mają o wiele więcej pracy.
Atmosfera w firmie jest zła, ludzie są nieufni, zawistni, kwitnie donosicielstwo, kadra zarządzająca pomiata podwładnymi.
Dziś myślę(podkreślam, że jest to wyłącznie moja opinia), że jest tak jak jest, nie tylko z winy pracodawców, ale i ludzi - klientów supermarketów.
Tak, to także i wy, kupujący, przyczyniacie się do tego, że panuje wyzysk i niesprawiedliwość.
Dlaczego przychodzicie robić zakupy w niedziele, zamiast święcić ten dzień i przeżyć go z pożytkiem dla rodziny?
Dlaczego wielu z was odnosi się z pewną pogardą, często wrogością, a już na pewno nieżyczliwością do sprzedawców, kasjerów, personelu pomocniczego?
Przyznam się, że i mi w przeszłości zdarzało się podczas pobytu w placówkach handlowych wygłaszać na głos opinie i sądy - a to o zbyt długą kolejkę do kasy, a to o błędnie wprowadzoną cenę na paragon.
Praca w supermarkecie nauczyła mnie pokory i szacunku dla ludzkiej pracy. Uświadomiła mi też istnienie dwóch rzeczywistości. Klienci postrzegają supermarket jako miejsce, gdzie wszystko dzieje się dobrze, gdzie jest widno i przestronnie, gdzie gra muzyka, a wszyscy są uśmiechnięci. Inaczej pracownicy: dla nich jest to żarłoczny moloch.
Wiedzą, że ten moloch pozbędzie się bez skrupułów każdego, kogo energia zostanie wyeksploatowana.
Wiedzą to, ale wiedzą też, że muszą pracować. Dlatego harują, harują, harują... Kiedy i kto zmieni tę rzeczywistość?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nowacka nie ma nic do gadania? Tusk: jestem zwolennikiem dobrowolności edukacji zdrowotnej

Jestem raczej zwolennikiem, by stawiać na dobrowolność niż przymus - powiedział premier Donald Tusk, odnosząc się do nauczania edukacji zdrowotnej w szkołach. Dodał, że namawia rodziców by poznali jakie treści będą przekazywane uczniom i zastanowili się nim podejmą decyzję.

Tusk we wtorek podczas konferencji prasowej w Helsinkach pytany, czy edukacja zdrowotna powinna być dobrowolnym czy obowiązkowym przedmiotem szkolnym, odpowiedział: "jestem raczej zwolennikiem, żeby w takiej sytuacji stawiać raczej na dobrowolność niż na przymus".
CZYTAJ DALEJ

Wchodzą w życie zmiany w prawie oświatowym

2025-01-10 22:41

[ TEMATY ]

edukacja

oświata

Karol Porwich/Niedziela

11 stycznia 2025 r. wchodzą w życie zmiany w prawie oświatowym dotyczące m.in. przeprowadzenia egzaminów zewnętrznych. Nowe przepisy wydłużają o kolejne trzy lata szkolne brak wymogu uzyskania 30 proc. punktów z jednego wybranego przedmiotu dodatkowego na egzaminie maturalnym.

Zmiany wprowadzono nowelą ustawy o systemie oświaty oraz niektórych innych ustaw. Większość przepisów wejdzie w życie po upływie 14 dni od dnia ogłoszenia, a więc 11 stycznia 2025 r.
CZYTAJ DALEJ

Uczniowie Katolika na Nocy Biologów

2025-01-15 09:18

Archiwum szkoły

Uczniowie podczas warsztatów

Uczniowie podczas warsztatów

10 stycznia 2025 r. uczniowie „Katolika”, uczestnicząc w Nocy Biologów, która została zorganizowana przez Uniwersytet Rzeszowski, odkrywali tajemnice świata przyrody.

Licealiści wzięli udział w warsztatach „Biochemik na tropie zbrodni”. Te interdyscyplinarne zajęcia łączyły biologię, chemię i kryminalistykę. Młodzież wcielała się w rolę biochemików, którzy analizują dowody w sprawie kryminalnej – badali ślady krwi za pomocą luminolu (środka, który w połączeniu z hemoglobiną emituje światło w ciemności. Dodatkowo uczniowie pobierali odciski palców z różnych powierzchni, dowiedzieli się jakie mają one znaczenie w identyfikacji sprawcy zbrodni.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję