Reklama

Temat tygodnia

Czas na zmiany

Koniec sierpnia każdego roku to w naszej diecezji czas szczególnie gorący. Także z powodu przygotowań do nowego roku szkolnego, równoznacznego z początkiem nowego okresu pracy duszpasterskiej. Ale nie tylko. To także czas zmian miejsca duszpasterzowania.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

50 zmian

W tym roku termin ogłoszenia zmian wyznaczono na 24 sierpnia. W tym dniu do kurii diecezjalnej przybędą zainteresowani księża. Bp Adam Śmigielski SDB zdradził „Niedzieli sosnowieckiej”, że w tym roku miejsce pełnienia misji duszpasterskiej zmieni ok. 50 księży. - Podjąłem decyzję o 9 zmianach księży proboszczów i ok. 40 księży wikariuszy - mówi Biskup Sosnowiecki. Wraz z otrzymaniem specjalnego pisma podpisanego przez Księdza Biskupa, zwanego precyzyjnie dekretem, rozpoczną pracę w innej parafii. Oczywiście na terytorium diecezji sosnowieckiej, na którym rozciąga się władza Biskupa Sosnowieckiego.

Konieczność

Zmiany - jak tłumaczy bp Śmigielski - są podyktowana troską duszpasterską o powierzony pieczy biskupa Kościół lokalny. - Zmiana mobilizuje człowieka do nowego wysiłku. Tak jak roślinie powinno się co jakiś czas zmieniać glebę, tak samo konieczne są zmiany kapłanów w Kościele. Człowiek, znajdując się na nowym miejscu, musi odpowiadać na nowe wyzwania - mówi obrazowo.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Droga do biskupstwa

Nie ma kapłana w Kościele, który nie posmakowałby zmiany. Najmniej kilka razy, choć bywa, że i kilkanaście. - Ja miałem bardzo dużo zmian - mówi Ksiądz Biskup. Z Przemyśla, gdzie się urodziłem i wychowałem, po wstąpieniu do Zgromadzenia Salezjańskiego trafiłem do nowicjatu w Kopcu k. Częstochowy. Następnie do seminarium do Krakowa. Później był Lublin i znów Kraków. W Chylicach k. Warszawy robiłem doktorat na ATK. Kolejno był Rzym, USA, Ziemia Święta. Po powrocie z zagranicy trafiłem do Krakowa, by po sześciu latach przenieść się do Szczyrku. Po rocznym pobycie w Szczyrku zostałem oddelegowany do pracy w Zakładzie Salezjańskim w Oświęcimiu. Następnie był Wrocław, skąd trafiłem do Sosnowca - wylicza Ksiądz Biskup.

Ach, te przeprowadzki

Co jest najbardziej uciążliwe dla księdza, który się przenosi? Pytani przez nas księża na pierwszym miejscu wymieniali konieczność pożegnania się z ludźmi, z którymi się zżyli. Na drugim konieczność pakowania i przeprowadzki. Samej przeprowadzki nie lubił także bp Śmigielski. - Teraz też się pakuję - mówi Ksiądz Biskup. Przygotowuję się do chwili, w której będę musiał opuścić biskupstwo diecezjalne i przejść na emeryturę. Kilka dni temu spakowałem kilkaset książek. Porządkuję również archiwum. Tak, żeby moi następcy wiedzieli, co gdzie leży. Już jestem przygotowany na zmianę - kończy naszą rozmowę Ksiądz Biskup.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świadectwo: uzdrowienie Leona było wynikiem interwencji ks. Vianneya

[ TEMATY ]

świadectwo

św. Jan Maria Vianney

Bliżej Życia z wiarą

xTZ

Wizerunek św. Jana Vianneya autorstwa Marka Gajewskiego w sanktuarium św. Jana Vianneya w Czeladzi

Wizerunek św. Jana Vianneya autorstwa Marka Gajewskiego w sanktuarium św. Jana Vianneya w Czeladzi

Pół Francji ciągnęło do maleńkiego Ars, by prosić tamtejszego proboszcza o spowiedź, modlitwę i... cuda.

Świętego Jana Marii Vianneya nie trzeba nikomu przedstawiać. Proboszcz z Ars może nie należał do wielkich intelektualistów, jak św. Tomasz z Akwinu czy św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein), za to wzbudzał podziw skromnością, pokorą i gorliwością w modlitwie, co przełożyło się na ogromny rozgłos, jaki zdobył. Cechował się jeszcze czymś, co zauważali ludzie żyjący w jego otoczeniu – Bóg pozwolił mu nawracać grzeszników. Dzięki niemu nawet zatwardziali ateiści klękali przed Bożym majestatem, co uczyniło Vianneya jednym z najbliższych współpracowników Boga w tym dziele. W ostatnim roku swojego życia wyspowiadał aż 80 tys. penitentów! Ciągnęły więc do niego, niczym metalowe opiłki do magnesu, zastępy różnych niedowiarków, ateuszy i ateistów. Ale nie tylko, bo również wielu chorych szukało u Vianneya ratunku, gdyż po Francji rozeszła się wieść o cudach, które dzięki niemu działy się w Ars.

CZYTAJ DALEJ

Św. Jan Maria Vianney - patron proboszczów

Niedziela łowicka 34/2004

[ TEMATY ]

święty

św. Jan Maria Vianney

xTZ

Wizerunek św. Jana Vianneya autorstwa Marka Gajewskiego w sanktuarium św. Jana Vianneya w Czeladzi

Wizerunek św. Jana Vianneya autorstwa Marka Gajewskiego w sanktuarium św. Jana Vianneya w Czeladzi

4 sierpnia Kościół przypomina nam postać wielkiego kapłana, pomagającego tysiącom ludzi spotkać Boga, którego papież Pius XI ogłosił patronem wszystkich proboszczów - św. Jana Marię Vianneya. To postać niecodzienna, którą w kontekście współczesnych dyskusji na temat kapłaństwa, warto przypomnieć. Ten nietuzinkowy kapłan stanowi doskonały wzór do naśladowania dla dzisiejszych duchownych.

Ciekawa była droga życia tego świętego; Bóg go powoływał, ale kazał mu przejść przez wiele trudności, pokonać niejedną przeszkodę.
Urodził się w Dardilly pod Lyonem 8 maja 1786 r. jako syn małorolnego chłopa. Pisać nauczył się dopiero w 17 roku życia. Wkrótce zaczął myśleć o kapłaństwie. Napotkał jednak na wielkie przeszkody. Z powodu słabych zdolności (zwłaszcza do łaciny), dwukrotnie odmawiano mu przyjęcia do seminarium. W czasie studiów również miał niejedną trudność (egzaminy trzeba było składać po łacinie). W końcu, dzięki poparciu i pomocy proboszcza z sąsiedniej miejscowości ks. Abbe Balleya dobrnął do kapłaństwa.
Przez dwa lata był wikariuszem, a potem. (1818 r.) rozpoczął duszpasterzowanie w maleńkiej parafii (230 wiernych) Ars, w której pozostał już aż do śmierci. Była to tzw. ciężka parafia; o jej wiernych mówiono, że tylko sam chrzest odróżnia ich od istot nierozumnych. Proboszcz zabrał się energicznie do pracy duszpasterskiej. Nie odznaczał się zbytnią erudycją, więc i jego kazania były bardzo proste, nie obejmowały też szerokiej tematyki. W jego nauczaniu ciągle powracały podstawowe prawdy: o grzechu i jego skutkach, o pokucie i odzyskaniu łaski uświęcającej, o Eucharystii, modlitwie... Wkrótce jednak przekonano się, że w jego prostych słowach zawarta jest niezwykle wielka siła przekonywania. Chciało się go słuchać i trzeba mu było przyznać rację.
Niedługo trzeba było czekać, aby wierni odkryli w kapłanie wspaniałego spowiednika, prawdziwego lekarza duszy. Przenikał sumienia, czytał w sercu człowieka, widział nawet przyszłość. W tej sytuacji jest zupełnie zrozumiałe, że do Ars zaczęły napływać tłumy ludzi. Byli tacy, którzy osiadali tutaj na stałe, jednak większość dowoził codziennie dyliżans z Lyonu. Sprowadzała ich nie ciekawość zobaczenia „człowieka niezwykłego”, ile chęć nawrócenia, lub odnowy swojego dotychczasowego życia.
Zdarzali się i „ciekawscy”, a nawet złośliwi, ale tych czekała tutaj miła niespodzianka. Pewnego razu miał do Ars przybyć jakiś dziennikarz paryski, który chciał przygotować reportaż ośmieszający ludzką naiwność. Kiedy poprosił ks. Vianneya o wywiad, nie otrzymał go. Świątobliwy proboszcz zaproponował dziennikarzowi spowiedź. Ten próbował się oprzeć, ale w końcu „uległ”. Po zakończeniu spowiedzi, zapytany przez proboszcza, czy chce teraz przeprowadzić wywiad, odpowiedział, że „nie”. Wrócił do Paryża już jako inny, przemieniony duchowo człowiek.
Spowiedź u proboszcza nie trwała długo, ale była skuteczna. Krótkie napomnienia przenikały do duszy niby strzały. Słuchając spowiedzi pewnego mężczyzny, któremu najwidoczniej brakowało żalu, Święty Proboszcz rozpłakał się i płakał tak długo, aż zaniepokojony tym penitent zapytał o przyczynę. Usłyszał wtedy: „płaczę dlatego, że ty nie płaczesz”.
Pewnemu młodemu mężczyźnie, który ze względów ludzkich nie miał odwagi publicznie wyznać wiary, zadał za pokutę wziąć udział w procesji Bożego Ciała: „Pójdziesz zaraz za baldachimem”.
To nie do wiary, ale Święty codziennie spędzał w konfesjonale do 17 godzin, a penitentów miał w ciągu roku około 30 tys. Ten nietuzinkowy kapłan, patron wszystkich proboszczów, choć nie imponował elokwencją a w swoich przechodzonych butach i wytartej sutannie musiał wyglądać bardzo mizernie, był autentycznym gigantem duchowym swojej epoki! Przybywali do niego ludzie z całej Europy i Ameryki, czekali w długiej kolejce do konfesjonału, w którym spowiadał.
Nie oszczędził mu Bóg i cierpień. Nadchodziły listy z pogróżkami, pojawiały się oszczercze pomówienia, wiele przykrości doznał nawet ze strony współpracownika, który miał mu świadczyć pomoc. To nie zniechęcało go. Rzeczywiście można powiedzieć o nim to, co Ewangelia mówi o Chrystusie: „widząc tłumy ludzi litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza”. Święty chciał uczynić wszystko, aby wskazać innym drogę zbawienia.
Swoją żarliwą i ufną wiarą, świadectwem ubogiego życia i surową ascezą ks. Jan Vianney pociągnął do Boga parafian i licznych przybyszów. Odmienił ich nie do poznania. Przez wiele lat modlił się i pościł w ich intencji, a nocami toczył zmagania z szatanem. Zmarł 4 sierpnia 1859 r. Kanonizowano go w 1925 r.
Ilekroć każdego roku wspominam liturgicznie postać tego Świętego Proboszcza, przypominają mi się słowa mojego ojca duchownego z Seminarium, który na I roku studiów w czasie konferencji ascetycznej powiedział do nas: Ten dobry ksiądz i spowiednik powinien mieć: kieliszek mądrości, szklankę roztropności i morze cierpliwości”. Kiedy patrzę na św. Jana Marię Vianneya, widzę w nim wzór takiego kapłana.
Dla Ojca Świętego Jana Pawła II, który w 1986 r. z okazji 200. rocznicy urodzin Świętego modlił się przy jego grobie, jest - jak wówczas powiedział - „Proboszcz z Ars przykładem silnej woli i kapłańskiej gorliwości”. Dzisiaj kiedy toczą się dyskusje na temat modelu kapłaństwa, może trzeba zapatrzeć się na tegoż ubogiego proboszcza z Ars i starać się kształtować przyszłych kapłanów właśnie w takim duchu, dbając, by pierwiastek intelektualny nie zdominował ich formacji kosztem sfery duchowej. Wizytówką kapłana nie powinien być przede wszystkim jego intelekt ale pokora, skromność i umiłowanie Boga w człowieku, tak jak nam to pokazał św. Jan Maria Vianney.

CZYTAJ DALEJ

Biskupi domagają się, aby MKOl wyraźnie potępił bluźnierczy spektakl w Paryżu

2024-08-04 12:35

[ TEMATY ]

Igrzyska w Paryżu 2024

Adobe Stock

„My, katoliccy biskupi z całego świata, w imieniu chrześcijan na całym świecie, żądamy, aby Komitet Olimpijski potępił to bluźniercze działanie i przeprosił wszystkich ludzi wierzących” - czytamy w liście otwartym biskupów katolickich do Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego w związku z bluźnierczym spektaklem podczas inauguracji Igrzysk Olimpijskich w Paryżu.

W dokumencie zauważono, iż świat był zszokowany faktem, że igrzyska olimpijskie w Paryżu otwierało groteskowe i bluźniercze przedstawienie Ostatniej Wieczerzy. „Trudno zrozumieć, jak może być tak swobodnie i celowo profanowana wiara ponad 2 miliardów ludzi. My, katoliccy biskupi z całego świata, w imieniu chrześcijan na całym świecie, żądamy, aby Komitet Olimpijski potępił to bluźniercze działanie i przeprosił wszystkich ludzi wierzących” - czytamy. Zauważają, iż trudno sobie wyobrazić, aby publicznie można było naigrawać się z jakiejkolwiek innej religii. Zaznaczają, że „to nikczemne działanie zagraża ludziom wszystkich wyznań” i „otwiera drzwi dla tych, którzy mają władzę i robią, co chcą z ludźmi, których nie lubią”. Sygnatariusze listu zobowiązują się do dnia modlitwy i postu w zadośćuczynieniu za to bluźnierstwo. „W ramach naszej modlitwy każdy z nas złoży Najświętszą Ofiarę Mszy Świętej, w której męka, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa stają się dla nas obecne poprzez nasze posłuszeństwo przykazaniu, które dał nam Pan podczas Ostatniej Wieczerzy: «To czyńcie na moją pamiątkę». Ostatnia Wieczerza była posiłkiem, który Jezus z Nazaretu dzielił ze swoimi najbliższymi przyjaciółmi w noc przed śmiercią za nich i za nas. Modlimy się, aby ci, którzy usiłują wyrządzić krzywdę innym swoją władzą, oraz ci, którzy zostali skrzywdzeni, naśladowali Jego ofiarną miłość, aby przywrócić na świecie pokój, przyzwoitość i wzajemny szacunek” - stwierdzają biskupi.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję