Czy potrzeba nam piękna, które nas otoczy muzyką, przyrodą, uśmiechami szczerych ludzkich twarzy? Czy potrzebne nam dobro tak nierozerwalnie związane z pięknem? Czy potrzeba nam życzliwości, codziennego
starania o lepszy, nie tylko dla siebie, dzień?
Patrzę czasem na smutne twarze przechodniów, widzę zatroskane oczy, zmęczenie. Widzę brak nadziei, bezsens, strach przed następnym dniem. Nie dla wszystkich wakacyjny odpoczynek, o którym latem, nawet
tak chłodnym jak tego roku, mówi się z radością. Nie dla wszystkich wyjazdy do wypoczynkowych pięknych miejscowości, spacery nad morzem, górskie wspinaczki ani urokliwe wschody i zachody słońca nad jeziorami.
Nie dla wszystkich koncertowe, teatralne i operowe sceny, nie dla nich ten uznany za lepszy i piękniejszy świat. Skazani na życie bez nadziei, radości, bez piękna i zachwytu nad pięknem starają się nie
myśleć o tym, co stracili i tracą, nie zliczają przykrości. Wielu z nas stara się jakoś przepchać kolejny smutny i szary dzień, przeżyć jeszcze dobę, tydzień, nie licząc na lepsze i na szczęśliwsze czasy...
Ale u nas, w Łomży i okolicznych miejscowościach, w lipcu dzieje się coś bardzo, bardzo ważnego. Od 11 już lat przyjeżdża do nas Jacek Szymański wraz ze swymi przyjaciółmi, jak on artystami, i wtedy
festiwalowa, radosna i nagle świąteczna Łomża staje się innym miastem. W te dni wszyscy stajemy się inni. Nie myśli się już o ciężarach codzienności i trudach. Odchodzą od nas przykrości i smutki. Wszyscy
razem, bogaci i biedni, pracujący i bezrobotni, młodzi i starsi możemy uczestniczyć w wielkim muzycznym festiwalu i każdy może znaleźć coś dla siebie. W tym roku słuchaliśmy pieśni religijnych i patriotycznych,
otworzył się przed nami kolorowy świat operetki i ostatnio coraz częściej przypominanych dawnych żydowskich miasteczek.
5 lipca uczestniczyliśmy w Requiem Piaśnickim - wielkiej modlitwie poświęconej pamięci ofiar zbrodni i męczeństwa okresu II wojny światowej, a trzy dni później katedra łomżyńska zamieniła się,
tak jak w ubiegłym roku, w operową scenę, gdzie wystawiona została wielka włoska opera werystyczna Tosca.
Z wielkim żalem żegnamy pana Jacka i jego przyjaciół. Z wielkim żalem żegnamy niepowtarzalny festiwalowy nastrój. „Co dobre, szybko się kończy”. Oto nastają znów zwyczajne, szare dni,
wracamy do nie zawsze łatwej codzienności. A tak bardzo potrzeba nam piękna, muzyki i śpiewania z całego serca, tak bardzo potrzeba nam nadziei, którą daje piękno, tak bardzo potrzeba nam świątecznych,
festiwalowych dni.
Jaką niespodziankę przygotuje nam pan, panie Jacku za rok? Bo przecież spotkamy się jeszcze na pewno nie jeden raz. Dziękujemy, prosimy i zapraszamy!
Pomóż w rozwoju naszego portalu